SkyscraperCity Forum banner

[Polska] Bezpieczeństwo ruchu drogowego

3M views 30K replies 1K participants last post by  ponczek 
#1 ·
Chcialbym poruszyc kwestie dozwolonych predkosci na polskich drogach. Niektore z watkow, ktore tutaj porusze zawarlem w pytaniu do Edwarda Gajerskiego podczas czatu na stronach MI 14 marca, niestety pytanie nie zostalo opublikowane.
Z pozoru ograniczenia predkosci w Polsce nie odbiegaja od standardow europejskich: 50/90-110/130.
Problem w tym, ze drog z dozwolona predkoscia max 130km/h w Polsce praktycznie nie ma.
Nie chce tu rzucac hasel typu zero ograniczen na autostradach, bo umiejetnosci wiekszej czesci polskich kierowcow na to nie pozwalaja. Jezdze kilka razy w tygodniu A4 miedzy KTW i KRK i choc z roku na rok widze zmiany w stylu jazdy to wciaz zdazaja sie kierowcy (glownie z regionow pozbawionych autostrad, a nawet drog dwujezdniowych), ktorzy robia rozne "cuda".
W watku tym chodzi mi o co innego. W praktycznie calej Europie w miastach obowiazuje ograniczenie do 50 km/h. U nas tez je wprowadzono nie biorac pod uwage, ze u nas wsie potrafia sie ciagnac kilometrami i to przez nie poprowadzono wszystkie glowne trasy.
Najdziwniejsza jest jednak moim zdaniem kwestia notorycznego zanizania dozwolonych predkosci.
Na naszym forum juz kiedys opisano sytuacje na nowej obwodnicy miasta Piaski (DK17), gdzie choc droga spelnia standardy ekspresowej GDDKiA Lublin nie postawila odpowiednich znakow. Zamiast 110 km/h jest 100 km/h. Moze to mala roznica, ale takie sytuacje maja miejsce w calym kraju.
Wedlug przepisow mozna w niektorych miejscach zwiekszac dozwolona predkosc. Stosuje sie to na niektorych trasach przelotowych przez miasta, gdziej jest dozowolone np. 70 km/h. Dlaczego nie podnosi sie tej predkosci poza miastami. Moim zdaniem na "Gierkowce" - DK1 i DK8 sa miejsca, gdzie mozna by bylo bezpiecznie poruszac sie z predkoscia 120 - 130 km/h.
Na DK 7 miedzy WAW a Plonskiem jest kilkanascie skrzyzowan z drogami lokalnymi i nie ma zadnych ograniczen, natomiast na "Gierkowce", czy tez DK 81 przed praktycznie kazdym skrzyzowaniem jest "70", oczywiscie z duzym prawdopodobienstwem kontroli radarowej.
Podobna tendencja do zanizania dozwolonych predkosci wystepuje w poblizu miejsc remontowanych. Na dwujezdniowym odcinku DK 1 obowiazuje co do zasady 100 km/h. Czesto na czas remontu wylacza sie z ruchu bardzo dlugie odcinki. Na jednej jezdni, na logike, powinno obowiazywac ograniczenie do 90 km/h, zawsze jest max. 70.
Podobnie przy "zwezkach" na A4. W miejscu gdzie zaczyna badz konczy sie zwezenie jest "50". Na autostradzie! Zwezenie do prawego pasa mozna w praktyce pokonywac z dowolna predkoscia. Natomiast przejazd na druga jezdnie wymaga zwolnienia do okolo "80". Robilem tak czesto, do czasu az na jednej ze zwezek zobaczylem panow z fotoradarem. A czy nie mozna by dac "50" dla ciezarowek, a "80" dla aut osobowych.
Podsumowujac. Nie jestem zwolennikiem totalnego zniesienia ograniczen, sa miejsca, gdzie ograniczenia sa calkowicie uzasadnione. Jednak moim zdaniem na wiekszosc drog w kraju ograniczenia predkosci tak rygorystyczne jak obecnie nie maja zadnych podstaw.
P.S. To moj pierwszy watek na tym forum, dlatego chcialem wszystkich serdecznie przywitac. :)
 
See less See more
#81 ·
strzelec said:
Czesto bywam w Berlinie, w samym miescie nie mozna jezdzic szybciej niz 50 km/h i nie wazne czy sa 2 czy 3 pasy w jedna strone, jakies 95% kierowcow jezdzi przepisowo, a tylko nieliczni nieco szybciej niz dozwolona predkosc. A w Polsce? gdy tylko droga jest szersza niz jeden pas=gaz do dechy i jestem krolem szos. A ze Polacy jezdza fatalnie to chyba sie ze mna zgodzicie. Do tego w wiekszosci przypadkow fatalny stan drog..
Problem polga na tym, że wspomniana Niestachowska to taka namiastka Berlińskiej A113 (tylko krótsza), na której jest ograniczenie do 80 i 100.

strzelec said:
A ograniczenia w miastach sa po to by zadni mistrzowie kierownicy w kilkunastoletnich beemkach czy golfach gti z ryczacym wydechem nie robili sobie z miejskich ulic autostrad. Druga sprawa, ze traca na tym normalni kierowcy, ktorzy chcieli by nieco szybciej dojechac do celu.

.
Tutaj się w pełni zgodzę.
 
#82 ·
Pulse said:
. Jako potencjalne zagrożenie traktuje się więc wszystkich.

To jest zdroworozsądkowe, społeczne rozumienie tej zasady, coś w rodzaju instynktu samozachowawczego.
Wiesz, tak na prawdę, myślę podobnie jak Ty. Ale nie dlatego, że w prawie o ruchu drogowym jest zasada ograniczonego zaufania i muszę się do niej stosować. Bo ta zasada mówi coś innego niż Ty i ja stosujemy na codzień. A stosujemy zasadę ograniczonej nieufności, do czego prawo nas nie zmusza. Ale jest to chore. Tak samo chore, jak obrażanie (w myślach i słowach) tych, którzy postawili przy drodze takie a nie inne ograniczenie. Bo oni muszą brać pod uwagę tych, którym mózg spłynął do prawej stopy i zamiast myśleć, ciśnie pedał gazu.

I jeszcze "anegdotka". Wczoraj wracając wieczorem z Garwolina do Warszawy, uciekłem z dobrej drogi DK17 na remontowaną, nierówną i wąską drogę DK50 do Góry Kalwarii i dalej DK79, też nie lepszą. Nadrobiłem kilka kilometrów, ale jechałem we względnym spokoju i wróciłem Żywy.
 
#83 ·
adamkr said:
I jeszcze "anegdotka". Wczoraj wracając wieczorem z Garwolina do Warszawy, uciekłem z dobrej drogi DK17 na remontowaną, nierówną i wąską drogę DK50 do Góry Kalwarii i dalej DK79, też nie lepszą. Nadrobiłem kilka kilometrów, ale jechałem we względnym spokoju i wróciłem Żywy.
~ Z góry sorki za odniesienie personalne - staram się tego unikać na tym forum, ale nie mogłem się powstrzymać ~

Tak czytam Twoje posty i mam wrażenie, że boisz się jeździć samochodem z prędkością powyżej 45km/h - może lepiej wybierać autobus czy pociąg (również z korzyścią dla innych użytkowników dróg )?
A tej anegdoty to już zupełnie nie rozumiem - to bezpieczniej jest jechać wąską droga z dużym ruchem niż szeroką trasą ze średnim natężeniem ruchu jak na taki typ drogi - w porównaniu z DK2 czy DK7 w sezonie wakacyjnym, na DK17 ruch jest średni i jest zdecydowanie mniej ciężarówek.

PS
Może niedługo się jakoś zmobilizuję i napiszę coś bardziej konkretnego w tym temacie
 
#84 ·
Mr X said:
Tak czytam Twoje posty i mam wrażenie, że boisz się jeździć samochodem z prędkością powyżej 45km/h - może lepiej wybierać autobus czy pociąg (również z korzyścią dla innych użytkowników dróg )?
Większość podróży bez większego bagażu, gdzie jest dobre połączenie odbywam pociągiem. Wszystko do 100 km jeżdzę samochodem.
A tej anegdoty to już zupełnie nie rozumiem - to bezpieczniej jest jechać wąską droga z dużym ruchem niż szeroką trasą ze średnim natężeniem ruchu jak na taki typ drogi - w porównaniu z DK2 czy DK7 w sezonie wakacyjnym, na DK17 ruch jest średni i jest zdecydowanie mniej ciężarówek.
30.10.2005 w niedzielę obowiązywał zakaz ruchu ciężarówek powyżej 12t. Kikanaście ich spotkałem, ale to mało. Tego wieczora (ok 19) na DK17 ruch był duży, ale nie tragicznie. Tragiczne było zachowanie pewnej części kierowców. Co pewien czas równo jadącą 100 km/h kolumnę samochodów wyprzedzał taki dżigit, jadący 140-160, przewżnie wyprzedzający na 3, spychający jadących normalnie na pobocze i świecący po oczach (przez lusterka) tym co nie zjeżdzali natychmiast na pobocze. Kiedy wyprzedził mnie taki chyba dwudziesty, a było to tuż przed Kołbielą zdecydowałem się pojechać gorszą drogą.
Żeby nie było nieporozumień. Sam jechałem 100km/h, drogami tej klasy przeważnie jeżdzę właśnie 100 -110, na autostradach 130-140, czasem trochę szybciej. Gierkówką do Piotrkowa średnio 120. Jak widzisz, też przekraczam prędkość dopuszczalną. Nie denerwują mnie inni, jadący np. 160 w odpowiednich warunkach. Bardzo denerwują mnie jadący po chamsku, jakby byli najważniejsi i jedyni na drodze. Wczoraj jeden taki zepchnął jadącego z przeciwka na pobocze po którym jechał rowerzysta. Inny świecił mi światłami kiedy zbliżałem sie do grupy pieszych. W takich dniach uważam, że powinno się budować drogi bez poboczy asfaltowych, tylko z szerokim (3m) poboczem gruntowym z każdej strony.
Najbardziej podobał mi się (nie wczoraj, tylko rok temu) taki dżigit kiedy wjechał w taczki. W dzień!!! Na szczęście prowadzący taczki skoczył chwilę wcześniej do rowu. Ale zrobiło mi się mało przyjemnie kiedy widziałem jak leci, a jeszcze nie wiedziałem, że nie oberwał.
 
#86 ·
ExGliwice said:
W W-wie na wislostradzie (calosci prawie) jest ograniczenie 50km/h (droga 3 pasmowa), wezly kolizyjne ze swiatlami co ok 2km.
może ktoś to już napisał - przed wjazdem do tunelu na Wisłostradzie był fotoradar ustawiony na 50 km/h. Zablokował się po 30 minutach (moim zdaniem i tak długo wytrzymał), to "podnieśli" limit na fotoradarze na 80-90 km/h (nie wiem dokładnie na ile) bez zmiany znaków drogowych.
 
#87 ·
50 km/h w mieście

przepis mówi że należy w terenie zabudowanym jeżdzić nie szybciej niż 50 km/h.
Ostatnio byłem świadkiem jak 20 kilku letni facet w octavii przeleciał na pomarańczowym świetle aleje , udało mu sie zdążyć przed samochodami , ale 5 letnia dziewczynka na pasach już miała zielone. Nie żyje.
Od tego czasu [serio!] nie przekroczyłem prędkości w zabudowanym.

Gorzej na trasie , tutaj jeszcze trzeba mi trochę pokory, ale może jeden czy dwa wypadki pokażą że warto się potłuc samochodem pół godziny dłużej niż zepsuć sobie sumienie.

Taki mały więc apel - 50km/h w zabudowanym to nie jest bzdura , to ma sens.
 
#88 ·
w cywilizowanych miastach (tz. tam gdzie pieszy jest pelnoprawnym uczestnikiem ruchu) na wiekszosci ulic jest ograniczenie do 30. w berlinie to chyba 70% ulic.
 
#89 ·
Ludzie jeżdzą szybciej bo to 50 km/h po prostu drażni i męczy szczególnie jak na ulicach jest pusto. Ja nie mam takiego problemu bo rowerem śmigam 30 km/h i nigdy na nikogo nie wpadłem a na pewno nikogo z tą prędkoscią nie zabiję. Zgadzam się ograniczenie do 50 ma duzy sens.
 
#90 ·
Ja od momentu kiedy dostałem prawo jazdy do ręki to zawsze jeżdze 50 km/h i mogę powiedzieć iż ta prędkośc wystarcza by dotrzeć bezpiecznie na czas, nawet jak człowiek się zagapi lub nie zauważy iż przed nim coś się dzieje to jak trzyma odległośc zawsze wychamuje. Polecam pojeździć 50 km/h w sobote i niedziele na dobry początek aby się przyzwyczaić :) . Ja sam samochód prowadze tylko jak narazie w niedziele bo przez reszte czasu jeżdzi nim mój ojciec.
 
#91 ·
Ja też jestem za jazdą 50km/h w obrębie miasta:) Z drugiej strony sądzę że na trasach przelotowych przez miasto nie powinno być takich ograniczeń i aby ruch na nich przebiegał płynnie,chodzi tu oczywiście o trasy bezkolizyjne:)
 
G
#92 ·
hanys said:
Taki mały więc apel - 50km/h w zabudowanym to nie jest bzdura , to ma sens.
To by miało sens gdyby ograniczenia były tam gdize sa potrzebne. Na bocznych ulicach i w centrum niech będa ograniczenia. Ale na głównych dorgach powinno się zlikwidowac wszelkie przejscia dla pieszych i zastąpić je kładkami i przejściami podziemnymi. Wtedy nie będzie wypadków. Mówię tu o drogach przelowotwych, lub dwujezdniówkach. To jest kpina ze na głównej drodze z Krakowa do Nowej Huty sa co kawałek światła bo jest albo przejscie dla pieszych albo wlot drogi osiedlowej. Bo przeciez nikt nie mógł pomyslec i zbudować kładki, lub pasa włączenia.

Nieraz ryzykuję życie przebiegajac między samochodami bo mi tramwaj ucieka. Gdyby zbudowali kładke to ani ja nie ryzykowałbym zdrowia i życia, ani kierowcy nie hamowaliby z piskeim opon. I nie mówcie mi tu że to przeciez trzeba być rozsądnym i odpuścić. Gdybym chciął czekac na każdych swiatłąch to bym nigdzie i nigdy nie zdążył. I tysiace innych ludzi także. To nie jest rozwiazanie walnać pasy ze światłami.
 
#93 · (Edited)
...Ja sam samochód prowadze tylko jak narazie w niedziele bo przez reszte czasu jeżdzi nim mój ojciec.
i takich kierowców staram się omijać z daleka (pamiętając, że kiedyś też rzadko jeździłem).
Ogólnie to też staram się jeździć przepisowo, z zastrzeżeniem, że dopuszczam przekroczenie prędkości max w mieście o 10-15, a poza miastem do 20 km/h. Szczególnie uważam przy przejściach dla pieszych i tam zwalniam.
Ale jest wiele takich miejsc (droga bez przejść dla pieszych, bez ruchu autobusowego, prosty odcinek, często bezkolizyjny), na których można byłoby podnieść prędkość do 60-70 km/h, a kwestia stania na światłach to sprawa ich ustawienia ("zielona fala" przy np. 70 km/h - tak jest np. w Swarzędu pod Poznaniem).

Był juz podobny wątek: [Miasta] Prędkości dopuszczalne
 
#94 ·
50 km/h w mieście to fikcja, jak jest w miare pusto to samochody zasuwają średnio 70 km/h i to jest normalna prędkość w mieście. Mówię tu oczywiście głównie o ulicach 2-jezdniowych. Na mniejszych uliczkach w centrum i śródmieściu gdzie jest dużo przejść dla pieszych , skrzyżowań i po bokach parkują samochody i tak nie da się jechać szybciej niż te 40 50 km/h, więc nie wiem po co tyle krzyku... Ważne jest aby dostosować prędkość samochodu do swoich umiejętności i warunków na drodze, jak ktoś tego nie wie to tym bardziej ograniczenie to 30 czy nawet 10 km/h dużo nie da.
 
G
#96 ·
Wprowadzenie ograniczenia do 50tki w samej Warszawie spowodowalo zmalenie liczby wypadkow z udzialem pieszych o 25% a wypadkow smiertelnych z udzialem pieszych o 32%. Takie liczby sa wystarczajace by powiedziec ze te ograniczenie jest wlasciwe.
Sam jestem jak najbardziej za!
 
#97 ·
jak czytam posty naszych wspanialych miszczow kierownicy, to juz wiem, dlaczego u nas jest tyle wypadkow.
 
#100 ·
jacentyy said:
Te 70% to chyba przesada, te 30 to raczej na drogach osiedlowych np.
to prawda tak jest w wielu miejscach w centrum Belina. tam tworzą strefy ograniczenia do 30 km/h ("30 zona"). Tak wogole czytam te wypowiedzi i widze ze wszyscy piszą ze są wzorowymi kierowcami i nie przekraczają 50. Jeśłi tak jest to looz ale jakoś mi sie nie chce wierzyć...
 
Top