CDN relacji
Premier Marcinkiewicz otworzył nowy terminal na lotnisku w Goleniowie
Mariusz Rabenda 23-04-2006
Po rozbudowie Port Lotniczy Szczecin-Goleniów może przyjąć 10 razy więcej pasażerów. Zyskał nie tylko nowy terminal przylotów, ale również nazwę - od soboty nosi imię NSZZ "Solidarność"
- To jest mój port lotniczy, bo mieszkam tuż obok i od paru dobrych lat właśnie latam stąd do Warszawy - mówił podczas otwarcia nowego terminalu premier Kazimierz Marcinkiewicz. - Pamiętam, jak tu były blaszane baraki. Teraz tu jest Europa.
Nowy, otwarty w sobotę terminal przylotowy dostosowuje port cywilny do wymogów układu Schengen. Dotychczas bowiem odprawy pasażerów wylatujących i przylatujących odbywały się w jednym - wprawdzie nowoczesnym, bo oddanym do użytku w 2002 r. - budynku. To jest jednak niedopuszczalne. - Nie mogą się krzyżować odprawy krajowe z zagranicznymi, przyloty z odlotami - mówi Maciej Jarmusz, prezes portu.
Teraz odprawy pasażerów wylatujących z Goleniowa będą się odbywały w "starym" czteroletnim terminalu, natomiast nowy ma służyć pasażerom przylatującym. Oba budynki połączone są pasażem, w którym już działa duży salon prasowy, niebawem będzie też pub. Na końcu pasażu znajduje się kaplica.
Obecny etap modernizacji portu kosztował 10,5 mln zł. Prawie połowę tej kwoty spółka otrzymała z funduszu unijnego w ramach Interreg III A. To nie koniec przebudowy lotniska.
- Port Lotniczy Szczecin-Goleniów ma duże szanse rozwoju z wielu powodów - mówił Marcinkiewicz. - Jednym z nich jest bardzo szybki przyrost liczby pasażerów, drugim to, że jako jedno z ośmiu lotnisk będzie otrzymywać dofinansowanie na inwestycje w latach 2007-13. Gwarantuję, że pieniądze na dalszą rozbudowę tu trafią. Gwarantem jest Teresa Lubińska [doradca premiera, a zarazem profesor ekonomii Uniwersytetu Szczecińskiego - przyp. red.], która ma tego przypilnować.
Kolejne zaplanowane zadania to połączenie dwóch płyt postojowych lotniska w taki sposób, by tuż przy porcie mogły kołować duże samoloty, a także rozbudowa płyty do ich parkowania.
- Musimy to zrobić, bo gdyby teraz stały na płycie dwa duże samoloty, trzeciego nie moglibyśmy przyjąć - wyjaśnia Jarmusz.
Szczecin-Goleniów ma nowoczesny port, brakuje mu jednak pasażerów. Jak na lotnisko o statusie międzynarodowym jedno stałe połączenie do Londynu to niewiele, a w najbliższym czasie na kolejne się nie zanosi.
- Niektóre porty dopłacają przewoźnikom do tego, by od nich latali. Nas na to nie stać. Uważaliśmy, że zbudowanie nowego terminalu jest ważniejsze niż ściąganie przewoźników na siłę - przekonuje Jarmusz, a Zygmunt Meyer, marszałek województwa, dodaje: - Rozmawiam osobiście z wieloma przewoźnikami. Sami się zgłaszają. Są zainteresowani lataniem do Szczecina. Uważam, że nowe połączenia są kwestią czasu.
Przy okazji otwarcia terminalu nadano portowi lotniczemu imię NSZZ "Solidarność".
- To dobrze, że takie imię będzie nosił nasz port, bo "Solidarność" rodziła się w Szczecinie w tym samym czasie co w Gdańsku, o czym zbyt często się zapomina - stwierdził Robert Krupowicz, wojewoda zachodniopomorski.
Polowanie na Marcinkiewicza
Pierwotnie otwarcie terminalu miało się odbyć w Wielką Sobotę. Plan był taki: Marcinkiewicz będzie leciał z Warszawy do domu, więc przy okazji zatrzyma się na lotnisku chwilę dłużej niż zwykle i przetnie szarfę. Uroczystość przesunięto o tydzień, ale premier i tak zaszczycił ją swoją obecnością. Przyleciał z Warszawy swoim jakiem.
Marcinkiewicz na goleniowskim lotnisku bywa prawie tak często jak na Okęciu. Premier zwykle korzysta z normalnych rejsowych połączeń. Oczywiście władze lotniska wiedzą, kiedy na pokładzie jest Marcinkiewicz.
- Jego przyloty nie wywołują jednak paniki wśród obsługi - mówi Ryszard Pozorski, dyrektor finansowy portu. - Nie ma dodatkowej obstawy, zwiększonych sił ochrony. Pod port przyjeżdża rządowy samochód, w który przesiada się pan premier i w asyście ochrony udaje się do domu. Plotki mówią, że trasę z Goleniowa do Gorzowa samochód z premierem potrafi przejechać w ciągu godziny.