SkyscraperCity Forum banner

Które z poniższych miast jest Miastem Idealnym?

[Święty UrbanGraal] W poszukiwaniu Idealnego Miasta

93K views 335 replies 101 participants last post by  Pacyfik 
#1 ·
Chodził mi pomysł takiego meta-threadu [no bo chyba to jest wspólny mianownik wszystkich wątków na FPW, prawda? Kiedy dyskutujemy o architekturze, zabytkach, inwestycjach, komunikacji, urbanistyce, przestrzeni publicznej czy historii :)] od jakiegoś czasu, podlany trochę przez AMSa jego przemyśleniami o idealnym mieście [gdzieś w wątku o starych zdjęciach z amerykańskich miast, jakiś miesiąc temu].

Jakie kryteria decydują o tym, że dane miasto jest bliższe ideałowi, niż inne miasta?

Czy jest to kultura, geografia, historia czy urbanistyka? Jak w ogóle to oceniać? Czym dla ciebie jest idealne miasto?

Które z miast świata jest najbliżej ideału?

Gdzie chciałbyś żyć, mieszkać, pracować? Które miasto ma duszę, a które tylko wygląda dobrze?

W tych dwóch kierunkach widziałbym dyskusję w tym wątku. Zakładam dodatkowo polla, ale jest on tylko poglądowy. Być może w pewnym momencie stworzymy całkiem inną listę miast i trzeba będzie go zmienić. Niemniej zakładam go dla podgrzania atmosfery :) Żadnych innych ograniczeń nie narzucam [mogą to być polskie, europejskie, azjatyckie, duże, małe itp.]



Rozpocznijmy metabitwę Tytanów: Które miasto świata jest dla ciebie miastem idealnym?
 
See less See more
1
#2 · (Edited by Moderator)
Moja propozycja: Barcelona

Argumenty:

Rozmiar: miasto ważne w Europie, ale nie moloch.

Historia: wspaniała historia, choć może nie jest tak ważne, jak np. Rzym, to na pewno wyróżnia się na tle innych miast, szczególnie poprzez animozje z Hiszpanią. Dużo dobrze zachowanych zabytków.

Urbanistyka i architektura: wspaniale widać poszczególne etapy rozwoju miasta, świetne zachowane tzw. stare miasto, każdy etap rozwoju [oprócz elementów wspólnych dla miast w Europie] posiada coś charakterystycznego dla tego miejsca. Samo miasto przyjazne dla ludzi, świetna KM, wiele pozytywnych zmian związku z igrzyskami.

Charakter: animozje z Hiszpanią, Gaudii, igrzyska, plaża, FC Barcelona, język kataloński - tego miasta nie można pomylić z innymi

Geografia: położone nad ciepłym morzem, kilka portów, wokół miasta wzgórza, wiele punktów widokowych, elementy niszczące krajobraz [lotnisko, port cargo] ukryte za wzniesieniem










\

 
#3 ·
Wreszcie powstał wątek na temat idealności miasta :) Podzielę się więc moimi doświadczeniami i przemyśleniami na ten temat.

Na początek powiem, że nie zwiedzałem aż tak wielu miejsc, ciężko mi porównywać miasta, szczególnie zagraniczne, więc podzielę się moją wizją i tym, co dobrze wpływa na dane miejsce.

- Czystość miasta i odremontowane budynki. Z drugiej strony zdarza się, że ruiny mają w sobie pewną tajemniczość (ale rzadko, a często zafascynowanie ruiną mija), a sterylność miasta (świeżo po remoncie) jest niepokojąca. Oczywiście poziom śmieci.
- Pogoda. Dużo słońca, czasami deszcz i burze, ale po nich natychmiast słońce (odbijające się w kroplach deszczu, które jeszcze nie wyparowały)
- Lokale gastronomiczne. Muszą być smaczne i tanie. Nie jestem typem imprezowicza, więc na temat klubów się nie wypowiadam.
- Miejsce na spacer i lekkie oderwanie się od życia miasta.
- Brak tramwajów, szczególnie starego typu. Nie lubię tego środka transportu.
- Zróżnicowane historycznie budynki.

Co mi nie przeszkadza:
- Autostrady przez środek miasta
- Przejścia podziemne dla pieszych

Za najlepsze miasto uznaję to, z którym jestem związany - Gdynię ;)

Kiedyś projektowałem swoje idealne miasto marzeń, rysowałem jego plan (ale bardzo mało go skończyłem) i mniej więcej było czymś zbliżonym funkcjonalnie do Trójmiasta, ale z ok. 5 mln ludzi, miało pałac królewski, ale król przeprowadził się i zostało tam muzeum, miało tramwaje, ale wszystkie linie zostały zlikwidowane, miało mury miejskie, ale zostały zdemontowane. Powstała "autostrada" miejska idąca do portu, ale również obsługująca starówkę, powstała wielka dzielnica wieżowców... ale była też właśnie starówka, dość mocno odpicowana, była dziewiętnastowieczna dzielnica z kamienicami, z dodatkiem XX-wiecznych kamienic, już modernistycznych, szczególnie po drugiej stronie głównej rzeki...
 
  • Like
Reactions: Han Solo
#5 ·
A coś więcej?

NYC w wielu dziedzinach bije wszystkie miasta na głowę, ale też w wielu mogłoby się czegoś nauczyć od Europy :)
 
#6 ·
Jakiś czas temu doszedłem do wniosku, że chociaż architektura i piękno są ważnymi czynnikami w odbiorze miasta, to jednak najważniejszym będą chyba jego mieszkańcy. Ostatecznie to ludzie tworzą miasto, a nie budynki. Zdarzyło mi się spacerować po wielu metropoliach we wczesnych godzinach porannych, gdy na ulicach nie było żywej duszy i zawsze towarzyszyło mi podobne uczucie, że puste miasta są takie same. Niby inne budynki, historia, klimat, przyroda, a jakiś dziwny wspólny mianownik. Dlatego dla mnie najważniejszym kryterium będzie atmosfera, którą tworzą ludzie, energia unosząca się w powietrzu, następnie piękno architektury oraz warunki geograficzne.

Z listy w pollu Barcelona jest według mnie najbardziej optymalna - to miasto posiada wszystko, nie trzeba nawet wymieniać jej zalet.

Jeśli chodzi o siłę energii, to zdecydowanie Nowy Jork. Spacerując po ulicach Manhattanu, ta niezliczona ilość bodźców, które atakują ze wszystkich stron sprawia, że można odnieść wrażenie, jakby się było naszprycowanym amfetaminą. Nowy Jork strasznie nakręca. Podczas pierwszego pobytu, każdej nocy przez 2 tygodnie miałem problemy z zaśnięciem - efekt wow! A rano wstawałem całkowicie wypoczęty. To było nienormalne.

Sztokholm - doskonała urbanistyka, esencja piękna, ale fatalne zimy, ciemno przez kilka miesięcy. Świetne miejsce do spędzenia lata, ale nie do zamieszkania na stałe.

Na te trzy miasta w pollu od razu zwróciłem uwagę. Nad innymi dłużej się zastanawiam (Paryż, San Francisco, Madryt, Sydney, Praga), więc najwyraźniej mam do nich jakieś poważniejsze ale. Dlatego na razie podaruję sobie dalsze wywody.
 
#13 ·
Nowy Jork strasznie nakręca. Podczas pierwszego pobytu, każdej nocy przez 2 tygodnie miałem problemy z zaśnięciem - efekt wow! A rano wstawałem całkowicie wypoczęty. To było nienormalne.
Albo jesteśmy podobnymi ludźmi albo jest to normalne w tym miejscu. Chociaż bardziej kokaina niż amfetamina - nie miałem zjazdu :)

A coś więcej?
I cholera muszę się rozpisywać :) Między innymi za efekt wow, o którym pisał AMS. W jednym z hosteli rozmowa z recepcjonistą wyglądała tak:
- Piękne macie miasto.
- Nom. Tylko męczące.
- Czemu?
- Jestem tu od 7 lat. Ono nigdy nie śpi, a je nie śpię razem z nim.

Przede wszystkim jednak za prawdziwość i kontrasty. Od 5 roku życia wiem co to ESB, lecąc tam bałem się zawodu. Wysoko postawiona poprzeczka. A jednak okazało się, że to co odbierałem za wymysł przemysłu filmowego istnieje naprawdę. Wiewiórki w Central Parku naprawdę jedzą mi z ręki, w metrze naprawdę spotkać można takich odpaleńców, na ulicach widać charakterystyczną mgiełkę, taksówkarze, policja, budynki, śmieciarki... wszystko. Człowiek nie wierzy, że to widzi. To prawdziwość. A kontrasty? Bo NYC jak żadne inne miasto je łączy. Jesteś otoczony wieżowcami a jednak czujesz się jak na starówce. Jesteś w kanionie wieżowców a jednocześnie zieleń i ciche miejsce na książkę masz zawsze na wyciągnięcie ręki.

Z powyższej listy byłem w 8 miastach - sam nie wiem czy to dużo czy mało. Z czego pięć naprawdę zwiedziłem, pozostałe trzy tylko "dotknąłem" (bo co można powiedzieć o mieście po jednym czy dwóch dniach?). Żadne nawet w 1% nie zostawiło takiego śladu w psychice.

To tyle. Na drugim chyba faktycznie umieściłbym Barcelonę. Chociaż nie, na drugim umieściłbym Gdańsk :D

Na liście najbardziej dziwi mnie obecność miast polskich oraz Paryża. Co prawda to jedno miasto z wspomnianej "dotkniętej trójki", niemniej nie wytrzymałbym tam za długo.
 
#7 ·
Jak wspomniałem, nie czujcie się ograniczeni pollem, miasta tam niezamieszczone też jak najbardziej powinny się w wątku pojawić :)
 
#8 · (Edited)
Jak dla mnie Paryż, Barcelona i Praga - absolutnie nie jestem w stanie wybrać z tej trójki.

edit:

Tak w ogóle to siłą rzeczy wątek będzie pewnie zdominowany przez wielkie miasta, ale jak dla mnie w Europie są całe regiony, gdzie praktycznie każde miasto jest idealne - Bawaria, Flandria, Alzacja, Toskania...
 
#9 ·
Pod względem urbanistycznym i komunikacyjnym dla mnie nr 1 jest Kopenhaga.

Dodatkowo niech ktos mi pokaże inne tak przyjazne i "zielone" miasto, że w kanałach portowych organizowane są latem kąpieliska :)
 
#10 ·
Nie ma czegoś takiego jak miasto idealne - żadne nie spełnia wszystkich oczekiwań każdej możliwej osoby. Co więcej - oczekiwania osoby zmieniają się wraz z humorem, porą roku, wiekiem, wolnym czasem, chwilową chęcią zmiany otoczenia, itp, itd...

Jeśli bym jednak miał wybierać jakiś kompromis między tymi wszystkimi rzeczami, to chyba bym wybrał Pragę.

Aha, żeby nie było - to są kwestie związane z moimi odczuciami, ale ja jestem osobą (w przyszłości) zawodowo związaną z analizą procesów zachodzących w mieście, toteż mam zupełnie inne oczekiwania i swoje odchyły.
Przeciętna osoba nie będzie się martwiła takimi rzeczami, jak zatarte struktury urbanistyczne, wymieszanie okresów w architekturze czy nawet nieadekwatność materiałów do miejsca (względy historyczne) w przestrzeni publicznej...
Przeciętna osoba chodząc po City of London (nie London) będzie zachwycona biurową zabudową, ja będę rozpaczał, że tak mało średniowiecza się tam zachowało.
Dlatego pod pewnymi względami lubię mniejsze, często zapomniane przez rozwój miasta, które zachowały chociaż w części swój pierwotny klimat.
Tutaj jednak należy wspomnieć, że chociażby w przypadku Nowego Jorku zupełnie mi nie będzie przeszkadzać XIX-wieczna zabudowa w centrum barokowego New Amsterdam - bo wieżowce w takich wąskich uliczkach tworzą niesamowity klimat, a sama Ameryka ma zupełnie inne podejście do przebudowy miast.
Wracając jeszcze do Londynu - jak bym tam jechał ze znajomymi to zupełnie by mi jego przekształcenia nie przeszkadzały - jarałbym się cywilizacją i chłonął miejskość, nawet nie myśląc o resztkach zabudowy szachulcowej...

Sprawa jest cholernie skomplikowana i generalnie można porównać to do poszukiwania perpetum mobile - just never gonna happen.
 
#11 · (Edited)
W Polsce wolałbym więcej małych historycznych miast.

Sabbioneta:)










Szkoda, że Zamoyski nie wykreował większej mody na zakładanie miast przez magnatów. Zresztą takie działania były trochę sprzeczne ze strukturą gospodarki pańszczyznianej.

Kiedyś miałem odpał i narysowałem plan renesansowego miasta Bona :lol:

Te wszystkie Radzynie Podlaskie, Białe Podlaskie, Lubartowy, itd mogły by nawet jako pózna barokowa faza posiadać więcej zabudowy i przemyślanego osiowego planu.

Ostatnio miasta północnych Włoch zaskakują porządkiem, plus klimat.

Jedno z wielu, prowincjonalna Mantova:








Bergamo:





Spore obszary Francji to miodzik. Ważne dla mnie są bliskie góry. Grenoble-mógłbym tam mieszkać.
 
#14 ·
Gdzie jest Amsterdam ? :sly:
Zapomniałem :) Na pewno trzeba uwzględnić go na drugiej liście.

Nie ma czegoś takiego jak miasto idealne - żadne nie spełnia wszystkich oczekiwań każdej możliwej osoby. Co więcej - oczekiwania osoby zmieniają się wraz z humorem, porą roku, wiekiem, wolnym czasem, chwilową chęcią zmiany otoczenia, itp, itd...

Jeśli bym jednak miał wybierać jakiś kompromis między tymi wszystkimi rzeczami, to chyba bym wybrał Pragę.
1. Nie ma czegoś takiego, ale taka dyskusja wydaje mi się szalenie ciekawa :) Ważne, żeby króliczka gonić ;)

2. Praga wygrywa w dziedzinie "Stare Miasto", ale dla mnie to miasto zbyt zastygłe w przeszłości, aby być tym idealnym. Taki skansen, gdzie jedzie się zobaczyć "jak było". Miasto idealne musi mieć, według mnie, dużą różnorodność. W Pradze starówka nigdy się nie kończy ;)


Aha, żeby nie było - to są kwestie związane z moimi odczuciami, ale ja jestem osobą (w przyszłości) zawodowo związaną z analizą procesów zachodzących w mieście, toteż mam zupełnie inne oczekiwania i swoje odchyły.
Przeciętna osoba nie będzie się martwiła takimi rzeczami, jak zatarte struktury urbanistyczne, wymieszanie okresów w architekturze czy nawet nieadekwatność materiałów do miejsca (względy historyczne) w przestrzeni publicznej...
Przeciętna osoba chodząc po City of London (nie London) będzie zachwycona biurową zabudową, ja będę rozpaczał, że tak mało średniowiecza się tam zachowało.
Dlatego pod pewnymi względami lubię mniejsze, często zapomniane przez rozwój miasta, które zachowały chociaż w części swój pierwotny klimat.
Tutaj jednak należy wspomnieć, że chociażby w przypadku Nowego Jorku zupełnie mi nie będzie przeszkadzać XIX-wieczna zabudowa w centrum barokowego New Amsterdam - bo wieżowce w takich wąskich uliczkach tworzą niesamowity klimat, a sama Ameryka ma zupełnie inne podejście do przebudowy miast.
Wracając jeszcze do Londynu - jak bym tam jechał ze znajomymi to zupełnie by mi jego przekształcenia nie przeszkadzały - jarałbym się cywilizacją i chłonął miejskość, nawet nie myśląc o resztkach zabudowy szachulcowej...
Ja właśnie takich opinii bym szukał tutaj. Bo zwykłemu człowiekowi potrzeba palmy i drinka i już dla niego jest miasto idealne. Dla **** Skyscraperus potrzeba czegoś takiego, jak piszesz, miejsca, gdzie można zobaczyć wszystko to, o czym dyskutujemy w jednej przestrzeni, funkcjonujące obok siebie.

Przygotowuję się do wyjazdu do Londynu [krótkiego] i dla mnie to miasto ma wiele cech, których szukam - fantastyczny, 1000 letni rozwój, stolica świata przez kilka wieków, tradycja plus nowoczesność, świetna urbanistyka. Miasto żyje.

Minusem jest chyba tylko położenie.

Jak dla mnie Paryż, Barcelona i Praga - absolutnie nie jestem w stanie wybrać z tej trójki.

edit:

Tak w ogóle to siłą rzeczy wątek będzie pewnie zdominowany przez wielkie miasta, ale jak dla mnie w Europie są całe regiony, gdzie praktycznie każde miasto jest idealne - Bawaria, Flandria, Alzacja, Toskania...
A czy np. taka Florencja to nie druga Praga - za mocno osadzona w zamierzchłej historii? Czy gdybyś miał spędzić tam życie, to nie byłoby nudno? :)

Na liście najbardziej dziwi mnie obecność miast polskich oraz Paryża.
Zapytajmy odważnie - co w pierwszej kolejności powinny zrobić miasta w Polsce, aby być bliżej ideału? Warszawa nowoczesna, ale zbyt chaotyczna, Kraków historyczny, ale zbyt mało dynamiczny.

Może Wrocław? :)


..................................................

To może szybko wymienię, czego brakuje mi w głównych kandydatach:

NYC - historii
Londyn - lepszego klimatu [w sensie pogodowym]. położenia nad morzem
Madryt - Toledo w obrębie granic :)
Rzym - EUR za daleko centrum
 
#15 ·
Może nie Wrocław bo za bardzo niemiecki w swojej historii i wogóle.

Ogólnie taki wątek to średni pomysł zaraz pojawią się kłótnie o małe ojczyzny itd bo już widzę, że pojawiają się propozycje spoza zaproponowanej listy.

Idealnie jest tam gdzie masz szczęście, może być mnóstwo zabytków w mieście, wysoka jakość życia ale jeżeli nic dobrego Cię tam nie spotka to chyba jednak kiepsko.

Tak więc dla jednego będzie to Skarżysko, dla drugiego Meksyk. :)
 
#16 ·
1.
Ogólnie taki wątek to średni pomysł zaraz pojawią się kłótnie o małe ojczyzny itd bo już widzę, że pojawiają się propozycje spoza zaproponowanej listy.
2.
Idealnie jest tam gdzie masz szczęście, może być mnóstwo zabytków w mieście, wysoka jakość życia ale jeżeli nic dobrego Cię tam nie spotka to chyba jednak kiepsko.

Tak więc dla jednego będzie to Skarżysko, dla drugiego Meksyk. :)
1. Biorąc pod uwagę dystans dzielący każde polskie miasto od miasta idealnego, to nie obawiam się city vs city :) Liczę też na mądrość userów.

2.Odważnie powiem: takie gadanie to może uprawiać filozof Kowalski, a nie prawdziwy **** Skyscaperus. Tutaj liczę na dyskusję urbanpasjonatów, którzy będą analizować różne detale danego miasto, a nie uprawiać maturalne pierdololo "tam twoja ojczyzna gdzie serce twoje" :)
 
#17 ·
A ja polecę po bandzie - Nowa Huta. Dlaczego? Miasta idealne projektowano od zawsze. Od czasów Witruwiusza. Pewne elementy się zmieniają, zwłaszcza te na które wpływa postęp technologiczny, jak np transport. Ostatnim takim elementem był rozwój... broni palnej. Dlaczego? Bo spowodowało to rezygnację z wysokich murów miejskich i rozwój rządów absolutystycznych. A to z kolei doprowadziło do powstania barokowego założenia urbanistycznego. Zabudowa kwartałowa, prostokątna siatka ulic, szerokie aleje, duże place przy których stoją budowle reprezentacyjne, parki miejskie, bliski dostęp do obiektów handlowych i edukacyjnych. Wg tych zasad przebudowano Paryż, Wiedeń. Zbudowano Waszyngton. O mały włos nie przebudowano wg niego Londyn. A na naszym podwórku zbudowano Nową Hut, Nowe Tychy. Czy jest najlepszy? Myślę że tak. Próbowano ten zamysł przekroczyć przy budowie Brassil. I kompletna klapa. Czyli że jak na razie nie wymyślono niczego lepszego.
 
#18 ·
Jakie jest dla mnie idealne miasto? Przede wszystkim musi być położone w odpowiednim miejscu - dostęp do zbiorników wodnych to podstawa, lasy też muszą się znajdować w pobliżu. Musi tam panować odpowiednia temperatura - 15-30 stopni, najlepiej 3 miesiące w granicach najwyższej, trzy miesiące w granicach najniższej, a reszta wyśrodkowana. Jednak nie należy zapominać o deszczach - burze też są mile widziane co pewien czas, by oczyścić atmosferę. Ale nie częściej niż 3 razy w miesiącu.
Następna kwestia - urbanizacja. Miasto idealne musi być zwarte, bez urban-sprawlu, w większości zabudowane pierzejowo - lecz z wybijającymi się budynkami. W ścisłym centrum dozwolone wysokościowce, reszta ma być mieszanką nowoczesności, jak i zabudowy starego typu.
Miasto idealne nie może być betonową pustynią. Musi posiadać wiele terenów zielonych, parków, skwerów, by można było odpocząć ze znajomymi czy też rodziną na polu i zielonej trawce.
Ścisłe centrum powinno być jak najbardziej wyłączone z ruchu, powinno być wypełnione przez przestrzeń dla ludzi - szerokie deptaki z zielenią i usługami w parterach. Dodatkowo oddzielne drogi dla rowerów - nie każdy chce jeździć komunikacją miejską po centrum, a nie wolno stwarzać sytuacji, w której rowerzyści przeszkadzają pieszym i na odwrót.
Jeśli chodzi o samą komunikację miejską - myślę, że idealne jest metro łączące najdalsze dzielnice z samym środkiem miasta. Dodatkowo na powierzchni mogą jeździć autobusy. Tramwaj, mimo że lubię te krakowskie (szczególnie NGT8 :D), to jednak wydaje mi się, że nie jest to zbyt dobre rozwiązanie do centrum miasta, bo ma zbyt dużo przeszkód i słabą wydolność.
Ogólnie najlepiej, jeśli samochód nie byłby przydatny, a wszystko można by załatwić na piechotę, jeżdżąc na rowerze, czy też wsiadając do metra/autobusu.
Następna kwestia - infrastruktura sportowa. Powinna być oczywiście baza sportowa dla lokalnej drużyny (choć w mieście tylko stadion, biura i hala, reszta poza miastem), ale i miejsca dla mieszkańców - boiska i hale do piłki nożnej, siatkówki, koszykówki i innych sportów, skateparki itd., na które można się udać po zebraniu ekipy i niezbyt wysokiej opłacie.
Handel, imprezy, gastronomia - handel i gastronomia na każdej ulicy w centrum, jeśli chodzi o imprezy, to powinna być osobna dzielnica.

To taka moja opinia sklecona teraz na szybko wieczorem, myślę jednak, że można by nad tym bardzo długo dyskutować, bo to co napisałem to jedynie kropla w morzu tej dyskusji.
 
#19 ·
Z miast które widziałem na żywi Barcelona jest tak zajebista, że pozostałe nie mają żadnego startu.

10/10 w mojej skali, oto dlaczego.

1. Świetna urbanistyka
2. Miażdżące banię stare miasto z nawarstwieniami od czasów starożytnych, do tego cytadela z kolejką linową i piardyliard innych zabytków, których nawet nie wymagam od miasta by oniemieć z zachwytu
3. Szemrane uliczki i miejski koloryt, tętniące życiem kulturalnym całą dobę
4. Góry, masa punktów widokowych
5. Morze, genialne plaże mariny itp, popas i wypas
6. Bardzo dobra komunikacja metrem, w pizdu linii
7. Masa rewelacyjnej architektury współczesnej i tej przedwojennej z wgniatającą w ziemię Sagradą Familią i resztą gałdiowatej szajby
8. Ciepło nontoper, pomarańcze na drzewach palmy zaglądają ci do okien, niektóe pokoje w kamienicach przy takim klimacie nie mają sufitów (;
9. Turystycznie tego miasta nie da się porządnie zwiedzić nawet gdyby mieć miesiąc czasu. Pobieżnie zwiedzając padniesz na zawał w drugim tygodniu biegania.
10. Metropolia prężna gospodarczo, politycznie i sportowo czego nie da się ukryć i co widać na każdym kroku. Wypracowują taki dochód dla kraju, że bez tego miasta Hiszpania to Polska wschodnia.

Widziałem wiele innych miast, które uznaję za świetne bo posiadały może z 5 tych cech jednocześnie. Nie widziałem żadnego innego które miało by więcej niż 7 na tej sakli.

Jeśli kiedykolwiek miałbym uciekać w kraju to tylko tam.
 
  • Like
Reactions: A_Gd and Asinus
#20 · (Edited)
Jak dla mnie - Praga i... Lwów. Ze rdzeniami w postaci starych miast o architekturze od gotyku po klasycyzm, otoczonymi przez spójne, fin-de-siecle'owe śródmieścia pełne habsburskiego neobaroku i secesji, ze smaczkami modernizmu dorzuconymi w okresie międzywojnia. No i to wspaniałe położenie pośród zielonych wzgórz, gdzie układ terenu sam produkuje rewelacyjne i zaskakujące perspektywy widokowe.

W przypadku grodu nad Pełtwią, jest to trudniej dostrzegalne, bo trzeba odrzucić mentalnie te fragmenty miasta, które czynią go spsiałym, posowieckim molochem pełnym odrażających chruszczowek. Jednak paradoksalnie skutkiem specyfiki sowieckiego inwestowania, które otoczyło dawne miasto wieńcem składającym się z takich tworów pseudomieszkaniowych i rdzewiejącego industrialu, centrum Lwowa w zasadzie trwa, jak zasuszona mumia, w stanie zbliżonym do tego z roku 1939, chociaż wypełnia go już inna treść społeczna. Jakby w starej, stuletniej dekoracji do którejś ze sztuk Zapolskiej, wyciągniętej z teatralnego zaplecza, grano aktualnie Moskwę-Pietuszki. Nasuwa się podobieństwo do preparatu z gabinetu biologicznego. Chociaż toczy się w nim życie, jednak nie wynika ono z jego pierwotnego istnienia, ale jest obce, wtórnie dodane, jakby zaimplementowane ręką biologa eksperymentatora, rzekłbym, Miczurina urbanistyki.

Zauważyć też jednak chcę, że może właśnie dzięki temu "zasuszeniu" i rozdzieleniu zainwestowania przedwojennego oraz sowieckiego, można hipotetyzować sobie rozwój i potencjalny wygląd tego miasta, gdyby nie zostało wchłonięte do ZSRR. Gdyby rozwijało się jak Praga czy Poznań, gdzie kolejne kręgi miasta, powstałe już po 1945, choć w konwencji urbanistyki socjalistycznej, jednak wypływałyby w bardziej naturalny, organiczny sposób z jego struktury.

Nie sposób nie wspomnieć tutaj o Krakowie, który dzieli wiele podobieństw z Pragą i Lwowem, ale brakuje mu tego wielkomiejskiego sznytu gmachów i przestrzeni publicznych z przełomu XIX/XX wieku, co wynika z ówczesnej prowincjonalności miasta. Nie można też nie zauważyć skromności dekoracyjnej kamienic, które przy lwowskich i praskich świadczą o stateczności gustu, ale i o relatywnej zgrzebności ówczesnych Krakauerów. I choć Kraków uwielbiam, to właśnie przez ten niedosyt austro-węgierskiej metropolitalności, poniekąd skradzionej zresztą Krakowowi przez Lwów, brakuje mu odrobinę do "idealności".

Praga i Lwów bardziej pasują mi skalą, wielomilionowe metropolie są trochę takie... nieogarnialne. Z takich miast "molochów" wybrałbym Paryż i Londyn. Pewnie też NYC, ale w nim niestety jeszcze nie byłem. Każde w swojej klasie jest przysłowiowym sewrskim wzorcem metra, Paryż kontynentalnej metropolii imperialnej, którą małpowała prawie cała reszta Europy i nie tylko (Buenos Aires etc.), Londyn ceglanej stolicy północnoeuropejskiego imperium kupieckiego, a Nowy Jork wieżowcowego Gotham (mimo silnej konkurencji Chicago w swoim czasie). Fenomenu monotonnej Barcelony (poza boskim Gaudim oczywiście!), która sprawiła na mnie wrażenie karykatury Paryża, nigdy nie mogłem zrozumieć, ale widocznie ma "to" coś, co inni doceniają, jako dla nich istotne, a mnie po prostu nie urzekła. Z Hiszpanii wolę już mniej "uczesany" Madryt.
 
#21 ·
Gdyby Kraków piął się po stoku od Zwierzyńca w stronę kopca była by Mala Strana a na drugiej stronie rzeki Stare i Nowe Miasto. O szczycie Srebrnej Góry nie mówię, bo to inna bajka.

Często dostrzegam, że polskie miasta albo były lokowane nad niewyraznymi rzeczkami jak Radom, Lublin czy Piotrków, a i najczęściej na jakimś płaskim rozlewisku-bagiennym. Mało gór, mało wzgórz z tradycją lokacji grodów, które niczym stare miasta etruskie obsiadają we Włoszech wzgórza jak gniazdo:


Urbino.


Orvieto:





Jesteśmy trochę prowincją geologiczną. Na pewno ciekawy jest przykład Dolnego Śląska, którego żyżne gleby, góry pełne kruszczów z obietnicą srebra i złota i ogólnie urozmaicony krajobraz był przynętą dla kolonistów z zachodu. Podobnie obszar Siedmiogrodu.

Śwętokrzyskie to obszar obecnie mocno prowincjonalny, ale w przeszłości czuć tam ducha rewolty protestanckiej, politycznej emancypacji, podlewanej zamożnością (wzgledną) z gleb i skalnych minerałów. Przestrzenie w środkowej Polsce to trudny obszar. Czytałem pełne udręki kroniki z XVIII wieku w pasie pomiędzy Bełchatowem a Sieradzem. Nuda i pustota prowincji, dyszałem ze śmiechu, ale gdzieś ten art zgubiłem.

Na pewno pas ziem nadmorskich kusił, tam była kasa z handlu. Warmia ma chwilami czar niemal że Toskanii ;)

Z miast ciekawych lokacyjnie zaskakuje Tallin, który ma coś w rodzaju płaskowyżu, nie takiej skały na jakiej Wawel stoi, ale większe plateau, tworzące dzielnicę "rządową" z wiekszym rozmachem niż Wawel i współtworzy, urozmaica świetne panoramy tego miasta.

Mam słabość do drugorzędnych i trzeciorzędnych miast europejskich. Lublana jest dla mnie interesująca ze względu na bliskość Włoch, Austrii, Chorwacji a i kraik całkiem przyjemny. W wielkim molochu bym długo nie wytrzymał, mimo że mieszkaniem na wsi czy w polu nie dał bym się skusić. Miasto ma smak w kontrze do w miarę bliskiego obszaru atrakcyjnej natury. Muszę mieć ten płodozmian, bo przesyt materialną spuścizną potrafi przytłoczyć.

Skok w bok musi być. Nowe Jorki i Barcelony tylko w romansie.
 
#22 ·
Jeden dzień i temat poszybował w jakimś dziwnym kierunku. Zaraz będziemy mieli lekcję historii regionalnej, geologii, geografii turystycznej i wszystkich innych pierdół (sorry), jeśli tłem jest tematyka jaka jest. Temat chyba już wymaga sprzątania, bo zaraz będzie można zmienić jego tytuł na "moje hobby".
 
#23 ·
Przesada. Temat w swojej istocie ma taki trochę "gawędziarski" charakter i próba ręcznego sterowania dyskusją według mnie szybciej go zabije niż coś pomoże. Zamiast podchodzić do tego od strony "negatywnej", wprowadzając obostrzenia, lepiej zastosować metodę "pozytywną" i samemu tu coś napisać, co będzie w temacie wątku i poprowadzi dyskusję właściwym torem.
 
#24 ·
Miasto idealne? Barcelona. Dlatego tu mieszkam :)

Plusy:

- Stabilny, łagodny klimat.
Zazwyczaj świeci słońce, jest ciepło, a deszczowe dni zdarzą się przeważnie zimą. Liście spadaja z drzew mniej więcej w przeciągu grudnia, by pojawić sie ponownie w końcówce marca/na początku kwietnia.

- Architektura i urbanistyka.
Każda wizyta u rodziny w Polsce to ból oczu, łatwo jest się przyzwyczaić do piękna otoczenia, także terenów zieleni, których utrzymanie nie ma nic wspólnego z tym do czego byłem przyzwyczajony - przejechać raz kosiarką spalinową i po sprawie. Tutaj skupiają się na takich detalach jak opracowanie programu zwiększania powierzchni ukwieconych w mieście czy uzupełnianie na bieżąco wyrw w trawnikach trawą z rolki.

Z ciekawszych programów w toku, obecnie prowadzą dalszą odkrywkę murów rzymskich na starym mieście lub starają się odzyskiwać wnętrza kwartałów Eixample, wg oryginalnego projektu z połowy XIXw, przeznaczając je na tereny zielone/place etc.

Jeśli chodzi o transport, nadal budują, pomimo kryzysu, dalsze linie metra (kiedy skończą linię na lotnisko, bedzie się można na nie dostać metrem, autobusem, pociągiem i samochodem), planują rozwój sieci tramwaju, obmyślają nowe trasy dla autobusów (coraz więcej jest autobusów hybrydowych) i inwestują w sieć ścieżek rowerowych.

- Geografia.
Morze i góry obok siebie. Dla mnie, jako Polaka, zawsze były to przeciwstawne bieguny: albo jedziesz nad morze albo w góry, wybieraj... Poza tym, miasto leży na styku Hiszpanii, Francji i Włoch: możliwość szybkich wypadów ale także wpływy kulturowe, które wzbogacają kulturę i język kataloński i sprawiają że region jest odmienny od reszty, bardziej otwarty i zróżnicowany.

- Klimat społeczny.
Barcelona jest w gruncie rzeczy lewicowa, sporo jest tu manifestacji antykapitalistycznych, antyrządowych etc. Miasto wspierające różnorodność i akceptujące "wyrzutków" z innych krajów. Spotkałem wielu Polaków mieszkających w okupowanych domach/fabrykach, które tutaj to normalka... Oddycha się wolnością :)
 
#40 ·
- Klimat społeczny.
Barcelona jest w gruncie rzeczy lewicowa, sporo jest tu manifestacji antykapitalistycznych, antyrządowych etc.
No to już wiem, że nie wybieram się do Barcelony :eek:hno:
 
#25 ·
Wątek równie dobrze może się zamienić w banalną wyliczankę top 20, rodem z klikaczki slajdowej na gazecie.pl


Czynniki lokalizacyjne miast. Np wyspa Manhattan. Zresztą podwaliny pod rozważania dały renesansowe traktaty teoretyków włoskich, stąd mnie ciągnie do Włoch. Wyrazne jest w historii przesuwanie się centrów świata. Niegdyś włoski wzlot urbanistyczny w średniowieczu na gruzach rzymskich miast. Potem przesunięcie się do basenu morza północnego (Bruggia, Gandawa, Antwerpia, Bruksela, Amserdam, Roderrdam). Pośrednictwo anglosasów i domnacja Londynu, potem hop przez Atlantyk i wzlot wieżowców w amerykańskich miastach i teraz chyba do Azji idzie ciężar.

Polecam książkę Wacława Ostrowskiego "Wprowadzenie do historii budowy miast-Ludzie i środowisko".

Jest do ściągnięcia na stronie z małym gryzoniem (ok 360MB w PDF-ie)
 
#26 ·
Genialny pomysł na wątek, chętnie podejmę się moderacji, rozumiejąc Jakuba. Od siebie dodam, że miasto musi mieć świadomych mieszkańców, którzy będą stymulować samorząd do podnoszenia jakości życia. To, że Wrocław nie jest tak wygodny jak Lipsk nie wynika z braku kasy, tylko ukierunkowania wydatków. I w skrócie: miasto idealne musi być zrównoważone. Nikt nie napisał jeszcze, że chciałby mieszkać w LA, choć fragmenty tej metropolii są mega bogate. Ale równie dobrze można wylądować w Compton.
 
#36 ·
http://hicarquitectura.com/2013/03/lacol-rehabitar-el-bloconze-de-can-batllo/

Rewelacyjny przyklad współpracy pracowni architektonicznej z mieszkańcami dzielnicy La Bordeta, BCN. Własnymi siłami i środkami rehabilitują halę dawnej fabryki. Czekali ponad 30 lat, aby miasto się tym zajęło... W końcu zabrali się za to sami. Jest teraz o tym głośno, mówi się nawet o nowym paradygmacie rozwoju miasta w kontekście post-crisis...
 
#27 ·
Mam nadzieję, że wątku nie zepsuje politykowanie, ale klimaty wolnościowe w Barcelonie mają tradycję sięgającą dalej, niż historia XX wieku. W mieście panuje bardzo luzacka atmosfera i czuć, że jest ona wynikiem długotrwałego procesu, nie zaś przemian ostatnich kilku dekad, czy zasługą ostatnich rządów. Scenka rodzajowa z mojego ostatniego pobytu we wrześniu - welcome to Barcelona, wsiadamy do metra, dwóch gejów całuje się namiętnie, a cały wagon ma to gdzieś. Każdy zajęty swoimi sprawami. Ktoś czyta gazetę, ktoś bawi się smartfonem, inny ktoś zagaduje osobę z boku do rozmowy...
Kolejna scenka, sobota wieczór na Plaça de Catalunya - transetki wyglądające lepiej, niż 90 % kobiet hetero, a które zdradza jedynie niski głos, chichrają się z policjantami. To może trochę infantylne przykłady, ale da się je przyporządkować definicji wolności. Zresztą taki festiwal też nie mógłby zostać zorganizowany w jakimkolwiek mieście. W wielu miastach, których władze uważają się za progresywne, coś takiego byłoby too much.

EDIT Oops! Mój post nie ma teraz sensu, skoro zostały usunięte dwa powyżej, do których się odnosił. Niech moderator wytnie.
 
#28 ·
^^ O NY też wszyscy myślą przez pryzmat Manhattanu. Nie wiem czy ktoś chciałby mieszkać na obrzeżach Bronxu. Przy tej wielkości miasta pewne dysproporcje są jednak nieuniknione.

Swoją drogą bardzo słuszne stwierdzenie o mieszkańcach. Nie wiem czy np. taka Wenecja zbudowana niemal wyłącznie z turystów byłaby dobrym miejscem do życia.

Inna kwestia to aspekt kulturowy. Z tego powodu niestety odpada mi Paryż. Nie chciałbym zostać źle zrozumiany - uwielbiam miasta kosmopolityczne, wielokulturowe, ciekawe, ale natłok babek w burkach to jednak nie to.
 
#29 ·
Jeszcze w połowie lat 90-tych Paryż miał bardziej liberalną społecznośc islamską. Były tam ładne Algierki, swobodne. Nie wiem jak jest teraz, ale zdaje się, że francuska świeckość tam powstrzymywała takie manifestacje. Teraz miałem szok w GB, masa kobit w burkach. Matrony siedzące w domach, pakistańczycy na taksówkach w pracy cały dzień. Nadchodzi wieczór i zjeżdzaja pod markety na promocje z tymi znudzonymi swoimi kobitami.
Nie pamiętam w Paryżu takich klimatów.
 
#33 ·
Klimat energii, zmian, to z jednej strony liberalizm światopoglądu, a z drugiej zabudowa. Barcelona ma Forum XXI (choć powszechnie krytykowane) i plomby, a Praga niestety mnie nudzi swoją starówkowością.
 
  • Like
Reactions: Jakub and Michał78
This is an older thread, you may not receive a response, and could be reviving an old thread. Please consider creating a new thread.
Top