http://www.nckf.pl/aktualnosci/łodz-miastem-filmu-unescoŁódź Miastem Filmu UNESCO!
Dyrektor Generalna UNESCO Irina Bokova ogłosiła listę 64 miast, które powiększą Sieć Miast Kreatywnych (UCCN). Jest wśród nich Łódź!
– To wielki sukces i dobra prognoza na przyszłość, ale i usankcjonowanie istniejącego stanu rzeczy – cieszy się Prezydent Łodzi Hanna Zdanowska. – Łódź Miasto Filmu, członek Sieci Miast Kreatywnych, to dziś blisko pięć tysięcy firm działających w sektorze kreatywnym i pół tysiąca podmiotów związanych bezpośrednio z branżą filmową. To uczelnie kształcące kadry dla przemysłu filmowego, Oscar® dla „Idy” i najstarszy w Polsce Fundusz Filmowy; przyciągające krajową i międzynarodową publiczność festiwale i powstające w ramach „EC1 Łódź – Miasta Kultury” Narodowe Centrum Kultury Filmowej.
Łódź dołącza do prestiżowego grona – tytułem Miasta Filmu cieszą się m.in. Rzym, Sydney i Bradford, a od dziś także Bristol, japońska Yamagata, chińskie Qingdao i hiszpańska Terrassa. Łącznie Sieć Miast Kreatywnych UNESCO liczy już 180 miast wyróżnionych w dziedzinie rzemiosła artystycznego i sztuki ludowej, sztuki mediów, wzornictwa, gastronomii, literatury, muzyki i filmu.
Korzyści dla miasta, korzyści dla mieszkańców
Członkostwo w Sieci ma ważny wymiar prestiżowy – logo UNESCO jest rozpoznawane na całym świecie. Ale jego celem jest przede wszystkim dalszy rozwój Łodzi.
– Przystąpienie do UCCN jest potwierdzeniem przyjętej polityki rozwoju opartej o kreatywność i innowacje – mówi Prezydent Hanna Zdanowska. – Przynależność do takiej organizacji to więcej szans na międzynarodowy transfer wiedzy i technologii, rozwój przemysłów kreatywnych i kadr.
Miasto liczy także na to, że marka „Łodzi Miasta Filmu UNESCO” będzie przyciągać inwestycje w sektorze kreatywnym, wspierać turystykę i promocję Łodzi na międzynarodowych rynkach.
– Jest dla nas najważniejsze, żeby na członkostwie w Sieci skorzystali mieszkańcy – podkreśla Prezydent Zdanowska. – Poprzez tworzenie nowych miejsc pracy, zwiększanie rynków zbytu na produkty i usługi, rosnące wsparcie dla inicjatyw z tego sektora. Ale także przez stałe zwiększanie dostępności i poszerzanie oferty kulturalnej i edukacyjnej dla wszystkich niezależnie od wieku i zasobności portfela. Chcemy, żeby łodzianie mogli oglądać filmy, spotykać się z ich twórcami, rozwijać swoje zainteresowania w zakresie wiedzy o filmie i jego tworzenia, brać udział w filmowych wydarzeniach przyciągających ludzi z całego świata i cieszyć się przynależnością miasta do takiego prestiżowego grona.
Nie tylko historia
Zamiar ubiegania się Łodzi o członkostwo w UCCN Prezydent ogłosiła w październiku 2016 roku, powierzając przygotowanie kandydatury Narodowemu Centrum Kultury Filmowej.
– Od listopada ubiegłego roku prowadziliśmy konsultacje środowiskowe, dokonaliśmy szczegółowego przeglądu filmowych zasobów miasta. Zleciliśmy też przygotowanie dwóch badań opinii publicznej – uczestnictwa łodzian w kulturze filmowej oraz potrzeb i opinii środowiska filmowego – wylicza Katarzyna Bieńkiewicz z NCKF, koordynatorka projektu. – Prace nad wnioskiem były bezpośrednio konsultowane z przedstawicielami Krakowa – od 2013 roku Miasta Literatury, Katowic – od 2015 roku Miasta Muzyki, a także angielskiego Bradford, które jest liderem grupy Miast Filmu.
– Dla UNESCO kluczowe znaczenie miały perspektywy rozwoju miasta w oparciu o film – mówi dyrektor Narodowego Centrum Kultury Filmowej Rafał Syska. – Powołaliśmy się oczywiście na „filmową” markę Łodzi, dziedzictwo Wytwórni Filmów Fabularnych i plejadę związanych z Łodzią gwiazd światowego i krajowego kina, ale do filmowej historii odwoływał się tylko jeden z blisko trzydziestu punktów wniosku.
Łódź Filmowa na wszystkich frontach
Co znalazło się w złożonej w czerwcu łódzkiej aplikacji? Oceniający wniosek przedstawiciele Miast Filmu i powołani przez UNESCO eksperci mogli przeczytać m.in., że Łódź to jedyne miasto w Polsce, gdzie aż cztery uczelnie wyższe – Szkoła Filmowa, Akademia Muzyczna, Akademia Sztuk Pięknych i Wyższa Szkoła Sztuki i Projektowania – przygotowują do pracy we wszystkich kluczowych dziedzinach związanych z filmem, a działający na Uniwersytecie Łódzkim Zakład Historii i Teorii Filmu jest najstarszą w kraju placówkę filmoznawczą.
– Z trudem pomieściliśmy informacje o wszystkich festiwalach i spotkaniach branżowych związanych z filmem – mówi Katarzyna Bieńkiewicz. Wśród wymienionych w aplikacji wydarzeń znalazły się m.in. firmowany nazwiskiem Jana A.P. Kaczmarka Festiwal Transatlantyk; spotkania z kinem Starego Kontynentu podczas Cinergii; jedyne w Europie wydarzenie skierowane do krytyków sztuki filmowej – festiwal Kamera Akcja; zrzeszony w sieci Ecomove International Festiwal Filmów Przyrodniczych im. Włodzimierza Puchalskiego; humanistyczny Festiwal Mediów Człowiek w Zagrożeniu; wychodzący w przestrzeń miasta Letni Festiwal Filmowy „Polówka”; międzynarodowy festiwal animacji AnimArt! czy branżowy Montaż Film Festival, a także inicjatywy wychodzące naprzeciw nowym technologiom audiowizualnym: Promised Land Art Festiwal czy Filmteractive.
Kandydaci musieli wykazać istnienie mechanizmów wsparcia dla podmiotów działających w sektorze. – Wymieniliśmy m.in. Łódzki Fundusz Filmowy, dotacje dla podmiotów zajmujących się edukacją i upowszechnianiem kultury filmowej w ramach miejskiego programu grantów czy inkubatory kreatywnej przedsiębiorczości takie jak Fabryka Sztuki czy WI-MA – mówi Bieńkiewicz. We wniosku znalazły się także informacje o podmiotach bezpośrednio zajmujących się produkcją i postprodukcją filmową.
– Wszystkich nawet nie dałoby się uwzględnić. Skupiliśmy się na tych, które bezpośrednio zaangażowały się przygotowanie aplikacji i uczestniczyły w naszych konsultacjach: Wytwórni Filmów Oświatowych, Leśnych Studiach Filmowych, Animapolu, Se-ma-forze, OPUS Filmie, WJTeam, Lava Films, Centrala Films czy TOYA Studios. Mam nadzieję, że nikogo nie pominęliśmy, ale liczba znaków we wniosku była ograniczona – śmieje się Rafał Syska.
Eksperci UNESCO mogli przeczytać także o dziesiątkach stowarzyszeń i inicjatyw filmowych, szerokiej ofercie edukacyjnej dla dzieci i młodzieży w ramach działalności Centralnego Gabinetu Edukacji Filmowej, Muzeum Kinematografii, Narodowego Centrum Kultury Filmowej, Muzeum Animacji Se-ma-for czy Momakina oraz ofercie turystycznej, obejmującej choćby Bajkowy Szlak czy Łódzką Aleję Sławy na Piotrkowskiej.
Plan 4-letni
– We wniosku wymieniliśmy kilka projektów, które zostaną zrealizowane w najbliższych latach – mówi Katarzyna Bieńkiewicz. – Jest wśród nich zakończenie projektu budowy Narodowego Centrum Kultury Filmowej; powstanie żywej ulicy filmowej, pełniącej rolę produktu turystycznego, ale także służącej jako niemal gotowy plan filmowy, a także stworzenie podwalin dla wieloletniego programu edukacji filmowej w łódzkich szkołach czy powołanie międzynarodowego klastra animacji.
Prowadzenie biura projektu „Łódź Miasto Filmu” zabezpieczy miasto, ale środki na realizację inicjatyw będą pochodziły także z funduszy europejskich i programów grantowych.
Łódź jako Miasto Filmu będzie miała okazję pokazać się światu już w połowie 2018 roku – wówczas po raz pierwszy w Polsce odbędzie się doroczne spotkanie miast kreatywnych. – Gospodarzami spotkania będą Kraków i Katowice, które w sieci są już od kilku lat, ale liczymy na to, że przy tej okazji delegaci zobaczą również Łódź – mówi Rafał Syska.
https://www.facebook.com/NCKF.Lodz/posts/1488635864556915Narodowe Centrum Kultury Filmowej
Jak mawiają w Bradford Mieście Filmu UNESCO: It's official! #lodzmiastofilmu
![]()
![]()
Nie liczy się, nie ma pieczątki :devil:
Ja tak wstępnie wybrałem ok. 10 filmów, ale kupię sobie chyba tylko karnet na 5 (Pomiędzy słowami, Atak paniki, Niemiłość, Foxtrot i 120 uderzeń serca lub Jeszcze nie koniec lub Happy End), bo i tak na więcej nie mam czasu (na Transatlantyku obejrzałem kilkadziesiąt filmów, przez tydzień od rana do wieczora - i takie maratony są naprawdę męczące, więc nie mam ochoty wszystkich wieczorów zawalić teraz w listopadzie...).Stan_i_Sław;143535648 said:23 listopada rozpoczyna się 22 edycja Forum Kina Europejskiego Orlen Cinergia.
Potrwa do 2 grudnia, kiedy to wyświetlony zostanie film zamykający festiwal "Happy End" Michaela Haneke (wchodzi do kin dopiero w lutym 2018).
Festiwal do obejrzenia w kinie Charlie, Helios Sukcesja oraz Szpulka w ŁDK.
Bardzo dużo dobrych filmów mających swoją premierę w Łodzi czy też w Polsce.
Sam wybrałem ok. 28 seansów i mam nadzieje, że w większej części uda się plan zrealizować.
Oprócz filmów spotkania, warsztaty i koncerty.
Pełny program na stronie festiwalu:
http://www.cinergiafestival.pl/
http://lodz.wyborcza.pl/lodz/7,4478...r-z-festiwalu-cinergia-lodzki-kinoman-to.htmlKrzysztof Spór z festiwalu Cinergia: Łódzki kinoman to wymagający partner [ROZMOWA]
![]()
Chcę pokazać dobre, ciekawe i odważne europejskie kino. Będę dumny, gdy widzowie docenią moje propozycje
Karol Sakosik: Jesteś dyrektorem programowym, a Anna Serdiukow dyrektorem artystycznym. Czym różnią się wasze role?
Krzysztof Spór, dyrektor programowy festiwalu Cinergia: – Jeszcze rok temu nie umiałbym odpowiedzieć na to pytanie, festiwal przygotowaliśmy w ekspresowym tempie i wzajemnie się uzupełnialiśmy. Widząc jak to działało przy okazji tamtej edycji, zdecydowaliśmy się z Anią podzielić nasze funkcje wyraźnie. Dobrze to widać w pracy na co dzień. Zaraz po Sławku Fijałkowskim, który jest producentem Cinergii, to właśnie Ania ma decydujący głos w sprawie kształtu naszego wydarzenia. Odpowiada za bardzo wiele rzeczy towarzyszących imprezie, począwszy od pracy z gośćmi, o których nie tylko zabiega, ale też opiekuje się nimi, przez wydarzenia i wszystko, co napędza zainteresowanie festiwalem już gdzieś na obrzeżach samych seansów filmowych.
To czym ty się zajmujesz?
– Filmami! Ania Serdiukow ułożyła konkurs europejskich debiutów i filmów drugich, klasykę i filmy dla dzieci oddałem w ręce specjalistów, a sam zająłem się polskim kinem na festiwalu i większością sekcji z najnowszymi propozycjami, które prezentujemy podczas naszego wydarzenia.
Dużą rolę w budowanie programu odegrał też Sławek Fijałkowski, który najlepiej z nas porusza się w specyfice filmowej Łodzi. W tym roku to on zaproponował takie wydarzenia jak: koncert „3 dźwięki Komedy”, Czeski Chillout czy pokaz mody „Cinema en vogue”.
Które festiwalowe filmy polecasz szczególnie?
– Nie zawiodą się osoby, które obejrzą „Atak paniki” w konkursie polskich debiutów i filmów drugich. W Panoramie Europy warto zwrócić uwagę na „120 uderzeń serca” o początkach AIDS we Francji i walce aktywistów o to, żeby zarażeni, nie tylko homoseksualiści, mieli równe prawa. Trzecim takim filmem będzie na pewno „Pomiędzy słowami” Urszuli Antoniak. To nie tylko świetne kino, ale też bardzo łódzki film.
Gdybym miał tak dalej wymieniać, pewnie doszedłbym do 80 pozycji. Dlatego pozwolę zaznaczyć sobie obecność jeszcze jednego filmu. Będzie to klasyka w postaci „Gości z galaktyki Arkana”. Jestem przekonany, że jugosłowiańskie science-fiction rozbawi wszystkich do łez.
Kiedy zaczynacie pracę nad kolejną edycją festiwalu?
– Już rok temu zastanawiałem się nad tym, co zrobię, jeśli ponownie zostanę zaproszony do współpracy nad Cinergią. Plany były duże, ale rzeczywistość skutecznie je zweryfikowała. Przed rokiem chciałem, aby Cinergia więcej miejsca poświęciła kinu gatunków. Stąd w programie sporo europejskiej klasyki. Mamy trzy sekcje poświęcone kinu gatunków i wybitnemu mistrzowi Dario Argento. Filmy gatunkowe można też znaleźć w innych sekcjach.
To pierwsza wizyta w Polsce geniusza włoskiego horroru.
– Cieszę się, bo to jeden z pierwszych moich typów. Żałuję tylko, że nie udało nam się jeszcze bardziej rozbudować tej sekcji. Ale jak to w życiu. W pewnym momencie musieliśmy sobie odpowiedzieć na pytanie, na co możemy sobie pozwolić i ustaliliśmy, że zależy nam na jakości. To spowodowało wycofanie się z niektórych kroków po to, byśmy dali radę udźwignąć nasze plany i finansowo, i organizacyjnie. Ja, Ania, Sławek oraz cały zespół mamy ogromne ambicje. Wszyscy chcielibyśmy więcej, wyżej i dalej, ale na końcu zawsze trzeba mierzyć się z bezwzględną rzeczywistością.
W którym momencie w waszych głowach pojawił się motyw relacji (sidebyside)?
– To filozofia Sławka Fijałkowskiego, który zaproponował takie hasło festiwalu. Nam bardzo się ono spodobało, bo łatwo zbudować na nim program. Ja te relacje widzę jako spotkanie twórcy i widza. Ich interakcję. Ale to side by side [obok siebie – przyp. red.] idealnie pasuje też do konkursu polskich debiutów i filmów drugich.
W tym roku powalczą w nim w jednej kategorii filmy fabularne, dokumenty i animacje.
– To wynika z kilku rzeczy. Po pierwsze, bo jak wspomniałem, pasuje do hasła side by side. Po drugie, nie lubię tworzyć podziałów, a po trzecie zainspirowała mnie do tego Ania Zamecka, która rok temu zapytała się, dlaczego jej „Komunia” nie walczy w polskim konkursie. Zacząłem zadawać sobie pytania, dlaczego inaczej traktuję pełnometrażowe filmy fabularne, animowane i dokumentalne. Oczywiście to są różne sposoby wypowiedzi, ale zaczynając od filmowego fundamentu, u podstaw leży ta sama chęć stworzenia wybitnego dzieła. Obydwu stawiamy też ten sam cel. Decydując się, czy to na fabułę, animację czy dokument, chcemy zobaczyć wybitny film, który nie tylko pokaże nam wielkie, a może po prostu ważne rzeczy, ale też zwyczajnie nas poruszy, zaciekawi, zachwyci, czy zdenerwuje. Każdy z gatunków to robi, różnią się tylko mechanizmy, którymi spełniają swoje zadanie.
Przecieracie szlaki.
– Takie pomysły były już realizowane. Miałem o wiele ambitniejsze plany, ale okazuje się, że mamy tylko jeden pełnometrażowy film animowany w tym roku – „Twój Vincent”. Pełnometrażowych dokumentów trwających ponad 60 minut jest więcej, ale muszą jeszcze przejść przez selekcję, a wszystkich staraliśmy się traktować na równi. Mam już pierwsze sygnały od jury na temat formuły konkursu, teraz czekam na widzów.
Oczywiście łatwiej byłoby zaprezentować w takim konkursie 11 fabuł. Łatwiej się je sprzedaje, głośno o nich w telewizji, mają gwiazdorską obsadę i kolorowe plakaty. Chciałem jednak przede wszystkim pokazać dobre, ciekawe i odważne polskie kino.
Formuła konkursu wynika też z tego, że dziś twórca filmowy nie wiąże się z żadnym gatunkiem na stałe. Fabularzysta potrafi zrobić dokument, dokumentalista czy animator sięga po filmy aktorskie. W trakcie poprzedniej edycji Cinergii pokazywaliśmy w konkursie „Ederly” Piotra Dumały, który jest przecież mistrzem polskiej animacji!
W którym momencie stwierdzisz, że się udało?
– Czekam na wiadomość zwrotną od publiczności i środowiska. Będę o tym rozmawiał z twórcami na festiwalu. W tym roku wszyscy, którzy biorą udział w konkursie, przyjęli nasze warunki, więc wiedzą, z czym mają do czynienia. Jestem przekonany, że będzie to ciekawa i niezwykła rywalizacja.
A nie odnosisz wrażenia, że publiczność chętniej wybierze fabułę?
– Dokumenty cieszą się dziś dużym zainteresowaniem widzów i są bardzo silnym elementem naszej kinematografii. W naszym konkursie są trzy dokumentalne propozycje, jedna animowana i siedem fabuł. Taki miniobraz polskiego kina jako całość, bo tak mniej więcej wygląda też podział środków finansowych na polskie filmy.
Szkoda tylko, że niektóre filmy nie trafiły do konkursu polskiego. Brakuje mi na przykład w konkursie filmu „Wieża. Jasny dzień.” w reżyserii Jagody Szelc. My filmem tym otwieramy 22. Forum Kina Europejskiego Orlen Cinergia, ale ponieważ film stara się o udział w międzynarodowych festiwalach, producent zdecydował, że nie zgłosi udziału „Wieży” w naszym konkursie.
Wiem, czego żałujesz, a co przyprawia cię o dumę?
– Bardzo cieszę się z kształtu programu naszego festiwalu, składów jurorskich, zaproszonych gości, spotkania z klasyką. Poczekajmy jednak z podsumowaniem festiwalu na jego koniec, prace ciągle trwają. Dumny będę, gdy widzowie pochwalą naszą propozycję. To oni są dla nas najważniejsi i dla nich robimy Cinergię. Mam cichą nadzieję, że łodzianie dopiszą i tłumnie stawią się w festiwalowych kinach.
To już się dzieje. Patrz wyprzedane kino dziecięce.
– Wielka radość, ale to specyficzny odbiorca i bardzo nam wierny. Powiększyliśmy w tym roku sekcję europejskiego kina dziecięcego o sto procent – i to ciągle mało. Całość będę oceniał po festiwalu. Zainteresowanie naszymi propozycjami jest! Już teraz dostaję maile o przesunięcie seansów, bo na przykład pokrywają się dwa dobre filmy. Ze swojego doświadczenia wiem, że nie da się obejrzeć wszystkiego.
W programie filmowym pojawiły się niespodzianki.
– Czekamy na potwierdzenie możliwości wyświetlenia kilku filmów. One są tak ważne dla nas, że zdecydowaliśmy się czekać na nie do ostatniej chwili.
Na festiwalach muzycznych coraz częściej pojawia się formuła tajnych koncertów, gdzie uczestnicy do ich rozpoczęcia nie wiedzą, kto za chwilę pojawi się na scenie.
– Nie chcę tak robić. Są takie filmowe seanse w Polsce, ale wolę grać ze swoim widzem w otwarte karty. Najchętniej już bym się pochwalił, ale nie mogę. Bardzo mi zależy na pewnych tytułach, jestem przekonany, że widzowie będą zachwyceni tymi filmami. Za to wiem z moich dotychczasowych doświadczeń, że łódzki kinoman to wymagający partner, którego nie jest łatwo zadowolić. Uczę się go cały czas i mam nadzieję, że te nasze propozycje coraz częściej pokrywają się z jego gustem.
Jesteś w stanie pokusić się o charakterystykę łódzkiego widza?
– Jestem tu drugi rok, to ciągle za mało. Nie chcę też uogólniać. Lubię różnorodność w kinie, wydarzenia, niespodzianki, odkrycia, gwiazdy, mistrzów. I taki program proponuję.
Oprócz tego, że jesteś dyrektorem programowym Cinergii, jesteś też publicystą. Którą z ról wolisz?
– To są dwa różne zadania. Jestem dziennikarzem filmowym – to mój zawód. Wykonuję go przez cały rok. Nawet wtedy, gdy nie mam czasu. Pokłosiem mojej zawodowej aktywności jest to, co robię dla Cinergii. Oglądając film, filtruję go przez siebie i to, jak jest odbierany dookoła. Staram się znaleźć odpowiedź na pytanie, czy warto się nim dzielić. Moja wrażliwość to tylko ułamek oceny końcowej.
***
22. Forum Kina Europejskiego Orlen Cinergia potrwa w Łodzi od 23 listopada do 2 grudnia
http://lodz.wyborcza.pl/lodz/7,3513...la-canal-lodz-gra-w-nim-podlasie-zdjecia.htmlOpus Film kręci serial dla Canal+. Łódź gra w nim Podlasie [ZDJĘCIA]
![]()
Canal+ przygotowuje nowy serial. "Kruk. Szepty słychać po zmroku" będzie mrocznym thrillerem rozgrywającym się na Podlasiu.
Serial „Kruk. Szepty słychać po zmroku” zabierze widzów na Podlasie, gdzie dochodzi do porwania nastoletniego chłopca. W tym samym czasie w związku z inną sprawą z Łodzi do Białegostoku zostaje oddelegowany - główny bohater - policjant Adam Kruk. W opisie serialu czytamy: „Po latach wraca do miasta, w którym dorastał, gdzie będzie musiał się zmierzyć nie tylko ze sprawą porwanego chłopca, ale także z mroczną stroną swojej przeszłości”. To wszystko, co wiemy. Canal+ pilnuje, żeby z planu najnowszej produkcji nie wydostały się żadne szczegóły.
Strzał w dziesiątkę
Adama Kruka, inspektora łódzkiego wydziału kryminalnego, wymyślił Jakub Korolczuk. Zdobywca trzech lwów na festiwalu reklamowym w Cannes i współscenarzysta filmu „Życie po życiu” z Christiną Ricci i Liamem Neesonem w rolach głównych, przygotowując scenariusz, nie myślał o serialu. - To miała być kolejna fabuła. Z scenariuszem w ręku zacząłem obdzwaniać najlepszych polskich producentów filmowych. Już pierwszy strzał okazał się tym w dziesiątkę - opowiada Korolczuk.
Telefon odebrał Piotr Dzięcioł, szef Opus Film. Producent nagrodzonego Oscarem filmu „Ida” zapoznał się ze scenariuszem i zaproponował stworzenie na jego podstawie serialu. Dla Korolczuka wiązało się to z dodatkową pracą. - W pytaniu „czy mógłby powstać z tego serial?” najgorsze jest to, że słyszy się „zrobiłeś superrzecz, ale teraz zapomnij o niej i zrób coś nowego”. To była żmudna praca. Musiałem nauczyć się wszystkiego od zera - tłumaczy scenarzysta i dodaje: - Najwięcej poprawek było na końcu, gdy do współpracy wszedł Canal+ i reżyser Maciej Pieprzyca. Przechodziliśmy od początku wszystkie wątki, odcinek po odcinku, a na końcu i tak skróciliśmy wszystko jeszcze o 20 procent, żeby została sama esencja historii.
Wymagająca rola
Długo poszukiwano głównego bohatera. W tej roli wystąpi Michał Żurawski, który z reżyserem Maciejem Pieprzycą spotkał się już na planie filmu „Jestem mordercą”. Najlepszego przyjaciela głównego bohatera zagra Cezary Łukaszewicz, który z Opus Filmem współpracował między innymi przy „Cudownym lecie” i serialu „Paradoks”. Oprócz niego, dużą rolę, białostockiego policjanta Marka Kaponowa zagra Mariusz Jakus („Niewinne”, „Dom Zły”). W filmie zobaczymy też Katarzynę Wajdę („Jesteś bogiem”), Andrzeja Zaborskiego („Konwój”, „Róża”), Jerzego Szejbala („Yuma”, „Dekalog”), Marcina Bosaka („Pokot”, „W ciemności”) oraz Annę Nehrebecką („Chce się żyć”).
Michał Żurawski nie ukrywa, że rola Adama Kruka jest bardzo wymagająca. Nie chce jednak zdradzić, co było najbardziej wymagające. Więcej w tym temacie ma do powiedzenia scenarzysta: - To policjant, który nieustannie walczy z bólem i swoją przeszłością. Gdy dostaje od swojego zwierzchnika polecenie wyjazdu do Białegostoku, z którego pochodzi, opiera się. Nie chce tam jechać, bo wie, że będzie musiał skonfrontować się ze swoją przeszłością.
Chociaż akcja serialu rozgrywa się na Podlasiu, Łódź odegra w nim kluczową rolę. - Zobaczymy ją na ekranie, ale nie dlatego, że bohater będzie latał samolotem na linii Łódź Białystok - śmieje się Korolczuk - Kruk zostawia tu żonę, do której będzie chciał wrócić.
Mroczne obrazy
- Jesteśmy tu od połowy października i przyznam, że jak na serial dziejący się w Białymstoku mamy w Łodzi bardzo dużo dni zdjęciowych - zdradza Cezary Łukaszewicz - W większości to lokacje zamknięte, ale pojawiają się też takie jak blokowisko na Bałutach, które na potrzeby serialu imituje jedno z takich miejsc w Białymstoku.
- Na ekranie nie zobaczymy raczej żadnych charakterystycznych lokacji - deklaruje Żurawski - Poetyka serialu nie jest glamour. To mroczny obraz, co swoimi zdjęciami próbuje pokazać Janek Holoubek. Mogę zapewnić, że czegoś takiego w Polsce jeszcze nie było. To świetny scenariusz, pełen wielu zaskakujących zwrotów akcji.
Zdjęcia do serialu „Kruk. Szepty słychać po zmroku” zakończą się w połowie grudnia. Przed ekipą jeszcze około dziesięciu dni na Podlasiu. Serialowy thriller na antenie Canal+ zobaczymy wiosną 2018 roku.
http://lodz.wyborcza.pl/lodz/7,3513...inematograf-pokaze-najlepsze-dokumenty-i.htmlFestiwal Mediów "Człowiek w Zagrożeniu". Najlepsze dokumenty i reportaże minionego sezonu
We wtorek (21 listopada) w Muzeum Kinematografii rozpocznie się 27. Festiwal Mediów "Człowiek w Zagrożeniu". To w tym roku trzy sale pokazowe, sześć dni oraz szansa do obejrzenia 35 dokumentów i reportaży walczących o statuetkę "Białej Kobry".
Festiwal Mediów "Człowiek w Zagrożeniu" to impreza koncentrująca się na najciekawszych filmach dokumentalnych traktujących o zagrożeniach stojących przed współczesnym człowiekiem. Jak co roku organizatorzy przygotowali program złożony z filmów prowokujących dyskusję, dla których tendencyjna czarno-biała ocena świata to o wiele za mało.
Najlepsze historie pisze życie
W tym roku o grand prix festiwalu zawalczy 35 produkcji filmowych. To obrazy nagradzane już na polskich, a często też międzynarodowych festiwalach filmowych. Wśród dokumentów, które będziemy mogli obejrzeć, znajdą się m.in. „Arabski sekret” (reż. Julia Groszek), „Zdzinku, kim ty chcesz w życiu zostać” (reż. Aleksandra Rek), czy „Wszystko z nami w porządku” (reż. Borys Nieśpielak).
Festiwalowicze za sprawą filmu „Beksińscy. Album wideofoniczny” przyjrzą się bodaj najsłynniejszej w ostatnim czasie polskiej rodzinie (reż. Marcin Borchardt). Razem z „Biegaczami” pokonają nazywany przez lekarzy szaleństwem liczący 240 km maraton (reż. Łukasz Borowski). Zobaczą, jak za kulisami funkcjonuje „Dom” jedno z najważniejszych miejsc na artystycznej mapie Łodzi (reż. Piotr Szczepański).
Na pytanie „Polaku, kim jesteś” swoją „Operą o Polsce” spróbuje odpowiedzieć Piotr Stasik, a Agnieszka Elbanowska przyjrzy się panu Kazimierzowi, który zgłosił się do programu „Mars One” i jeśli wygra eliminacje zostanie „Pierwszym Polakiem na Marsie”. Jak nasi rodacy zachowują się na nieco bliższych zagranicznych wojażach podejrzymy w „Turystach”, filmie zmontowanym z amatorskich materiałów wideo zarejestrowanych przez uczestników wycieczek (reż. Mateusz Romaszakan, Marta Wójtowicz-Wcisło).
Wśród prezentowanych w konkursie reportaży znajdzie się m.in. przejmujący materiał „Mała prosiła, żeby jej nie zabijać” dziennikarki Ewy Żarskiej. Uczestnicy konkursu powalczą o grand prix festiwalu statuetkę „Białej Kobry” i Nagrodę Miasta Łodzi. O tym, komu zostaną przyznane, zadecyduje jury w składzie: Sławomir Grünberg, Ryszard Jaźwiński, Katarzyna Kubacka-Seweryn, Wojciech Staroń i Anna Zamecka.
"Ostatni w Aleppo" i inne pokazy specjalne
Festiwalowi Mediów „Człowiek w Zagrożeniu” będą towarzyszyć liczne pokazy specjalne. Publiczność zobaczy między innymi obraz „Ostatni w Aleppo” (reż. Firas Fayyad) o wolontariuszach Białych Hełmów, którzy jako pierwsi wkraczają do zniszczonego wojną Aleppo. Weźmie udział w pokazach z taśmy 16 mm, retrospektywie Sławomira Grünberga, a na końcu zapozna się z czeskimi filmami dokumentalnymi.
Uroczyste otwarcie imprezy zaplanowano we wtorek (21 listopada) o godz. 19. W jego trakcie publiczność będzie miała okazję spotkać się z Piotrem Stasiakiem. Zakończenie, podczas którego poznamy laureatów, przewidziano w sobotę (25 listopada) o godz. 18. Festiwalowicze oprócz wzięcia udziału w gali wręczenia nagród zobaczą pokaz specjalny zwycięskiego filmu. Z tymi ostatnimi będzie można zapoznać się też dzień później.
Szczegółowy program można znaleźć na stronie internetowej: www.festiwalmediow.pl. Wstęp na wszystkie projekcje i festiwalowe wydarzenia jest bezpłatny.
http://ec1lodz.pl/aktualności/biopleograf-jedyny-egzemplarz-na-swiecieBiopleograf - jedyny egzemplarz na świecie
Do wernisażu międzynarodowej wystawy poświęconej inżynierskiemu geniuszowi Leonarda zostały już ostatnie dni. Obecnie instalowane są historyczne modele, które trafiają do Łodzi z Muzeum Leonarda da Vinci w Mediolanie. Przestrzeń Hali Maszyn EC1 została już zaaranżowana i od 25.11.2017 r. ekspozycja będzie otwarta dla zwiedzających. Ale już teraz cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem. W ciągu dwóch tygodni odnotowaliśmy ponad cztery i pół tysiąca zakupionych biletów i rezerwacji!
Od marzeń o lataniu do fabryki snów.
Polska część wystawy „Leonardo da Vinci – Energia Umysłu”, przygotowana przez Narodowe Centrum Kultury Filmowej, prezentuje sylwetki i projekty krajowych wynalazców, wszechstronnych jak Leonardo, którzy zapisali się w historii światowego lotnictwa, włókiennictwa i kinematografii, przyczynili do powstania fotografii barwnej i rozwoju telewizji.
EC1 jest jedynym miejscem na świecie, gdzie będzie można zobaczyć biopleograf – aparat kinematograficzny autorstwa nazywanego Kolumbem Kina Kazimierza Prószyńskiego, odtworzony przez NCKF w ramach eksperymentalnej rekonstrukcji po ponad 100 latach od jego zniszczenia.
„Przyrząd służący do kopiowania z natury i odtwarzania wrażeń świetlnych, jakie odbiera oko nasze przy wszelkich widocznych ruchach ciał z zachowaniem wrażenia ciągłości danych ruchów” to udoskonalona wersja pleografu z roku 1894 (a zatem wcześniejszego o rok od kinematografu braci Lumière!), służąca do rejestracji i projekcji materiału filmowego. Na wystawie znajdzie się też replika stworzonego przez Prószyńskiego chwytaka taśmy filmowej.
Poza pleografem i chwytakiem Prószyński opatentował także m.in. pierwszą ręczną kamerę filmową do zdjęć reporterskich, tzw. aeroskop (urządzeń według jego projektu używano m.in. do realizacji kronik z walk na froncie zachodnim I wojny światowej) i popularny amatorski aparat filmowy „Oko”, jest również jest autorem systemu umożliwiającego równomierny, skokowy przesuw taśmy filmowej minimalizujący drgania oraz eliminujący wady migotania obrazu podczas projekcji.
Louis Lumière, komentując wynalazki Prószyńskiego., miał powiedzieć: „Panowie, ten człowiek jest pierwszy w kinematografii, ja jestem drugi”.
– Kazimierz Prószyński był genialnym wynalazcą, ale i pierwowzorem dzisiejszych start-upowców – mówi Piotr Kulesza, kurator polskiej części wystawy. – Wielokrotnie inwestował swoją wiedzę, czas i pieniądze w wynalazki, których współcześni nie uważali za szczególnie przyszłościowe, a które zrewolucjonizowały ówczesne spojrzenie na świat. Ale i ponosił porażki: aby nikt nie skopiował pomysłu, kiedy zbankrutował inwestor osobiście zniszczył sto pierwszych egzemplarzy kamery „Oko”, które zjechały z taśmy jego własnej fabryki.
Biopleograf został zrekonstruowany przy wsparciu finansowym Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
Drugim „filmowym” bohaterem wystawy będzie Jan Szczepanik, autor kilkuset opatentowanych rozwiązań z dziedziny techniki filmowej i fotograficznej. Wśród jego wynalazków są m.in. telektroskop i telefot – urządzenia do przesyłania na odległość ruchomego obrazu kolorowego wraz z dźwiękiem (czyli pierwowzór telewizji), kamera wykorzystująca system rolek, który umożliwiał stabilizację taśmy filmowej wewnątrz obudowy, pozwalał zmniejszyć rozmiary urządzenia i zwiększyć precyzję rejestracji obrazu, system filmu barwnego, a także… programowanie wyrobu tkanin żakardowych oraz kamizelka kuloodporna. Twórczością Szczepanika zafascynowany był jego przyjaciel Mark Twain.
Obok filmowych eksponatów, odwiedzający wystawę będą mogli zobaczyć polskie wynalazki bliższe technologicznie myśli Leonarda da Vinci: loty Jana Wnęka i lotnię Czesława Tańskiego.
Cieśla i artysta rzeźbiarz, samouk z okolic Odporyszowa, nazywany „Ikarem znad Dunajca” Jan Wnęk praktykował loty na lotach na blisko ćwierć wieku przed uznawanym za ojca szybownictwa Ottonem Lilienthalem. Bazując wyłącznie na obserwacji ptaków, owadów i nietoperzy, stworzył najprawdopodobniej pierwszy na świecie sterowalny załogowy statek powietrzny. Zmarł w wyniku obrażeń odniesionych podczas lotniczej eskapady. Jego niezwykłe rzeźby można oglądać m.in. w odporyszowskiej parafii, gdzie znajduje się muzeum jego imienia, oraz w Muzeum Etnograficznym w Krakowie, a od piątku także w EC1.
Czesław Tański z kolei jest autorem pierwszego polskiego szybowca, tzw. lotni, przy pomocy której jako prawdopodobnie pierwszy człowiek na świecie wzbił się w powietrze z płaskiego terenu. Oryginalna lotnia uległa zniszczeniu podczas II wojny światowej; jej rekonstrukcję będzie można zobaczyć na wystawie.
Obiekty zrekonstruowane na potrzeby wystawy zostaną później włączone do kolekcji Narodowego Centrum Kultury Filmowej.
http://tvtoya.pl/news/show/17716,1BIOPLEOGRAF W EC1
W piątek wernisaż, a w sobotę można już zwiedzać. W EC1 trwa montaż wystawy "Leonardo da Vinci Energia Umysłu". Uzupełnieniem ekspozycji będzie światowa premiera zrekonstruowanego biopleografu Kazimierza Prószyńskiego - jednego z prekursorów kinematografii.
https://www.facebook.com/NCKF.Lodz/posts/1496716717082163Narodowe Centrum Kultury Filmowej
Tak wspominali Janusza Głowackiego przyjaciele: Krystyna Kofta, Kazimierz Kutz i ks. Andrzej Luter."Wirówka nonsensu" w NCKF w ramach Forum Kina Europejskiego ORLEN Cinergia.
http://lodz.wyborcza.pl/lodz/7,3513...li-cinergie-to-kapital-ktorego-nie-wolno.htmlŁodzianie wybrali Cinergię. To kapitał, którego nie wolno zmarnować [OPINIA]
Festiwalowi Cinergia przez lata brakowało stabilizacji. Naprawiono to wieloletnią umową z miastem. Miniona edycja pokazała, że była to właściwa decyzja.
Rok temu Forum Kina Europejskiego Orlen Cinergia podkręciło apetyt na więcej. Wypadając w wielu elementach lepiej niż pierwsza łódzka edycja festiwalu Transatlantyk udowodniło, że Łódź Filmowa bez niego nie istnieje. Zauważyli to też urzędnicy, którzy - w końcu - zaproponowali organizatorom, podpisanie umowy wieloletniej. Nie są to pieniądze porównywalne z Transatlantykiem, ale gwarantują stabilny wzrost imprezy. Na tegoroczną 22. edycję Cinergii miasto przekazało 600 tys. zł, czyli aż dwa razy więcej niż rok temu. W przyszłym kwota ta urośnie do 800 tys. zł, a w przeddzień jubileuszowej edycji osiągnie poziom miliona złotych wsparcia. Łącznie umowa opiewa na 2,4 mln zł.
"Zielone światło" od publiczności Cinergii
Sławomir Fijałkowski, spiritus movens Cinergii ma szczęście do ludzi. Jego dyrektorski duet - Anna Serdiukow i Krzysztof Spór - w tym roku jeszcze bardziej rozwinął skrzydła. Ich wybory były bardzo harmonijne i spójne. Nie odcinali się od przeszłości, przetwarzając przez własną wrażliwość tradycję ciepłego i dobrego europejskiego kina. Nad całością roztoczyli zaś ducha kina gatunkowego. W ten ostatni świetnie wpisywał się tegoroczny gość, mistrz kina grozy - Dario Argento. Za „sugestywne koszmary zabarwione głęboką czerwienią” otrzymał festiwalową nagrodę „Złotego Glana”.
Nie tylko po odbiór „Złotego Glana” Argento zjawił się w Łodzi. Włoch chętnie opowiadał łodzianom o swoim kinie - co zaowocowało frekwencyjnym sukcesem w weekend otwarcia festiwalu. Na spotkaniach z nim pojawiali się fani z Czech, Węgier, a nawet Białorusi. Pochodzący stamtąd zespół podarował mu nawet płytę inspirowaną jego filmami.
Świetnie wypadły konkurs polskich debiutów i filmów drugich. W tym roku, Krzysztof Spór zdecydował, że w jednej kategorii powalczą w nim pełnometrażowe filmy fabularne, dokumenty i animacje. Festiwalowa publiczność, która w niezobowiązującym głosowaniu przyznała trzecie miejsce dokumentowi „Besińscy. Album wideofoniczny”, drugie fabule „Cicha noc”, a pierwsze animacji „Twój Vincent”, udowodniła, że taki konkurs jak najbardziej ma miejsce bytu! Już teraz interesujące wydaje się jak dalej zostanie rozwinięty.
W konkursie polskich debiutów i filmów drugich jury swoje „Kryształowe jabłko” przyznało filmowi „Serce miłości” w reżyserii Łukasza Rondudy, który okazał się fascynującym portretem jednej z najbardziej oryginalnych par polskiej sceny artystycznej: performera Wojciecha Bąkowskiego oraz poetki i artystki Zuzanny Bartoszek. Z kolei jury Konkursu Europejskich Debiutów i Filmów Drugich wyróżniło rosyjski film „Bliskość” w reżyserii Kantemira Bałagowa. Swój werdykt uzasadniali „»Bliskość« to pełna pasji, dotykająca wielu kwestii nurtujących współczesną Europę opowieść o godności”.
„Złotego Glana” oprócz Dario Argento odebrał Kazimierz Kutz, Janusz Gajos i Andrzej Chyra. Wszyscy spotkali się w Łodzi ze swoimi fanami.
Ciekawie wypadły w tym roku wydarzenia towarzyszące imprezie. Zachwyciła część muzyczna. Koncert „3 Dźwięki Komedy” w kościele ewangelicko-augsburskim. św. Mateusza to perła 22. Forum Kina Europejskiego Orlen Cinergia. Podobnie było z pokazem „Cinema en Vogue”, którego pierwszą odsłonę ponad 20 lat temu z okazji stulecia kina zorganizowano w hali Łódzkiego Centrum Filmowego.
Jednak bez względu na to jak dobry program przygotowaliby organizatorzy bez obecności łodzian nie miałby racji bytu. Na szczęście w tym roku Cinergia nie mogła narzekać na ich brak. Publiczność szczelnie wypełniała foyer kina Helios przed seansami i zapełniała salę chociażby podczas pokazów czeskiego kina. Nie brakowało chętnych do dyskusji, a na wiele projekcji zabrakło biletów! To kapitał, którego nie wolno zmarnować!
Jest dobrze, ale może być lepiej
Mimo wielu sukcesów - w tym tego najważniejszego frekwencyjnego - nie obyło się bez kilku wpadek. W pierwszy weekend zainteresowanie seansami było tak wielkie, że nieopatrznie sprzedano miejscówki przeznaczone dla jury przez co część widzów musiała oglądać seanse ze schodów. Niestety strasznie wypadły wizytówki imprezy, czyli gale otwarcia i zamknięcia. Dobrze, że organizatorzy nie stawiają na hollywoodzki przepych, ale całość wygląda jak średnio udana improwizacja w scenerii rodem z małomiasteczkowego DKF-u. Bez względu na to, czy mówimy o przejęzyczeniach i błędach prowadzącej, mocowaniu się z nagrodą pomiędzy wręczającym a odbierającym podczas sesji dla fotoreporterów, czy w końcu chaosie, jaki nieustannie panował na scenie, już dziś warto zastanowić się, co zmienić, by za rok nie powtórzyć tych samych błędów.
W tym roku Cinergia postawiła na relacje. Tę chemię czuć było między organizatorami a publicznością. Zaufali sobie. W przyszłym roku motywem będzie „odwaga”. Ja już teraz mam nadzieję, że nie będzie się ona ograniczać wyłącznie do treści prezentowanych filmów.
http://lodz.wyborcza.pl/lodz/7,3513...wy-na-ulicy-piotrkowskiej.html#BoxLokLodzLinkBędzie nowa gwiazda w Alei Sławy na ulicy Piotrkowskiej
![]()
Po długiej przerwie w Alei Sławy na Piotrkowskiej pojawi się nowa gwiazda. 13 grudnia odsłoni ją Jacek Fedorowicz.
Data – rocznica ogłoszenia stanu wojennego – nie mogłaby być bardziej adekwatna. Fedorowicz, który twierdził, że w obrębie półtora metra od niego socjalizm nie występuje, był wszak jednym z tych ludzi kultury, którzy najkonsekwentniej walczyli z ówczesnymi władzami.
Flirt z „Solidarnością” zaczął w 1980 r. „Wreszcie pojawiło się coś, do czego mogłem się spokojnie zapisać. Po raz pierwszy w życiu. W wieku 44 lat” – Fedorowicza zacytował w „Dzienniku” nieżyjący już krytyk filmowy Krzysztof Mętrak.
W stanie wojennym Fedorowicz nie tylko zerwał kontakty z państwowymi mediami, w związku z czym dostawał napisane według jednego szablonu listy „my, widzowie czekamy na pana powrót”, a nieznani sprawcy spalili mu samochód, ale też uaktywnił się w drugim obiegu. Publikował rysunki (z wykształcenia jest grafikiem), w tym bodaj najsłynniejszy: „portret nieznanego mężczyzny z wąsem, II połowa XX wieku”. Zdaniem autora podpis oddawał stosunek PRL-owskiej władzy do Lecha Wałęsy.
Dużą popularnością cieszyły się rozpowszechniane nielegalnie na kasetach satyryczne audycje Fedorowicza. Zwłaszcza jego prześmiewcza autorska wersja „Dziennika Telewizyjnego”. „Znakomite, dziko złośliwe i bardzo śmieszne”, notował Jan Józef Szczepański.
Od połowy lat 70. Fedorowicz był, obok m.in. Marcina Wolskiego i Andrzeja Zaorskiego, współtwórcą fenomenalnej satyrycznej audycji „60 minut na godzinę”, w której wcielał się chociażby w rolę „kolegi kierownika” („Ja jestem oczytany! Ja mam w domu całom biblotekem, a w niej same białe króliki! Tylko mię siem trochę myli, bo maturem to ja już dawno... ooo... dawno powinnem zrobić”.) Warto pamiętać, że jej także, a nie tylko „Teleranka”, odbiorcy nie doczekali się 13 grudnia 1981 r. Została wyemitowana dopiero osiem lat później. Co więcej, dostępna w internecie zaskakuje, a może zresztą wcale nie, aktualnością spostrzeżeń.
Całe moje życie ułożyło się na półce satyrycznej dlatego, że żyłem w PRL-u. Zawsze chciałem być dziennikarzem, nie dowcipkować. Ale był rok 1953, czyli apogeum stalinizmu i wiedziałem, że jeśli pójdę na dziennikarstwo, będę musiał robić obrzydliwe, propagandowe teksty. Więc wykorzystałem talencik plastyczny. Udało mi się zdać na malarstwo, a potem wybuchł październik i mogłem się zająć teatrem amatorskim. Zostałem wychowany na patriotę i to, co się działo w Polsce tzw. Ludowej, było dla mnie tragedią. Miałem potrzebę tłumaczenia rodakom, że socjalizm to nie jest najwspanialszy system na świecie. Bałem się, że jeśli propaganda komunistyczna będzie trwała latami, w końcu przerobi naród na modłę radziecką. I marzyłem o
tym, żeby się temu przeciwstawiać. Jedyną drogą, żeby skutecznie przekazywać swój
antysocjalizm, było ubieranie wszystkiego w satyrę. Ot i cała tajemnica mojego wyboru kariery zawodowej.
Nie sposób w tak niewielkim felietonie opisać wszystkich aktywności Jacka Fedorowicza – dziennikarskich, politycznych, sportowych. Zgodnie więc z nadtytułem niniejszego cyklu (Filmowe historie), proszę pozwolić mi przypomnieć, pewną rolę filmową. Mowa o kreacji Janka Filikiewicza w „Nie ma róży bez ognia” Stanisława Barei (1974), do którego Fedorowicz wspólnie z reżyserem napisał scenariusz. Jest w nim nauczycielem bezradnym wobec przepisów, wobec bezczelności „pierwszego męża swojej żony” (Jerzy Dobrowolski), nieokrzesania Zenka (Stanisław Tym) czy chłodnej kalkulacji ojca Lusi (Mieczysław Czechowicz). Nie pomagają mu anonimowe donosy, których „zasadniczo się nie rozpatruje, ale dobrze jak są”. Nie pomaga wyprawa do Łomży ani smak pomarańczówki. Biurokratyczna machina jest silniejsza, a happy end sprawia wrażenie nakręconego z przymrużeniem oka.
„Nie ma róży bez ognia” nie zyskało, podobnie jak inne filmy Stanisława Barei, przychylności komisji kolaudacyjnej ani recenzentów. Ton oceny w łódzkim „Głosie Robotniczym” nie odbiegał od szablonu. Komedię przeciwstawiano powojennemu „Skarbowi” – „świeżemu i bezpretensjonalnemu”. „Film Barei nie tylko nie wnosi tu absolutnie niczego nowego, lecz jeszcze posługuje się utartymi szablonami w sposobie budowania postaci i pokazywania ich »racji« – pisał w gazecie „kolega recenzent” uprzednio „pobrawszy pracę myślową”.
Kto ma ochotę spędzić czas w towarzystwie Jacka Fedorowicza będzie miał szansę 13 grudnia. Najpierw na Piotrkowskiej przed Grand Hotelem, gdzie nastąpi odsłonięcie gwiazdy, a wieczorem w Muzeum Kinematografii. Tam „roztworzymy naradę, a kolega Federowicz zabierze głos”.
http://lodz.wyborcza.pl/lodz/7,3513...-jest-roznorodna-gra-berlin-bedzie-mogla.htmlJakub Gierszał: "Łódź jest różnorodna. Gra Berlin. Będzie mogła imitować Nowy Jork"
![]()
W świętowanie przypadającego w tym roku 10-lecia Łódzkiego Funduszu Filmowego włączył się Jakub Gierszał. - Łódź ma bardzo ciekawą perspektywę przed sobą - podkreśla aktor.
Jakub Gierszał ostatnie miesiące spędził na planach „Najlepszego” Łukasza Palkowskiego, „Zgody” Macieja Sobieszczańskiego i „Pomiędzy Słowami” Urszuli Antoniak. Wszystkie trzy filmy można było zobaczyć na 22. Forum Kina Europejskiego Orlen Cinergia. W związku z pokazem ostatniego, który powstał dzięki wsparciu Łódzkiego Funduszu Filmowego, aktor spotkał się z publicznością i dziennikarzami.
Gierszał: Łódź kusiła mnie swoim niepowtarzalnym klimatem
- Ja Łódź kojarzę głównie przez Szkołę Filmową. Zdawałem do niej, choć ostatecznie, mimo że była to bardzo trudna decyzja, wybrałem Kraków. Łódź kusiła mnie wtedy swoim niepowtarzalnym klimatem - mówi.
Później aktor trafił tu już głównie za sprawą filmów, w których grał. - Łódź ma bardzo ciekawą perspektywę przed sobą. Może to przez to, że jestem zasugerowany moim ostatnim filmem, który tu zagrałem, czyli „Pomiędzy Słowami”, ale świetnie pasuje mi do niej Berlin. Przeglądając łódzkie sekwencje, nie jestem w stanie odróżnić obydwóch miast. Tu kręciliśmy między innymi kawałek metra. Z przejścia podziemnego przy ul. Żeromskiego wychodziłem wprost na Neukölln w Berlinie - tłumaczy i dodaje: - Łódź jest bardzo różnorodna, dlatego doświadczony łowca lokacji będzie w stanie wyciągnąć z niej bardzo dużo. Wiele się tu teraz buduje, może wkrótce będzie imitować Nowy Jork albo Boston.
Zdaniem aktora ogromną zaletą Łodzi jest to, jak przyjmuje filmowców. - W Warszawie ludzie są zmęczeni filmowcami. W Berlinie jest podobnie, a w Łodzi wszyscy są nam zawsze przychylni i przyjaźni. Tutaj statyści nie narzekają, że zdjęcia się ciągną, tylko dają swoją energię. W Warszawie natomiast zdarzyło mi się, że w trakcie zdjęć ktoś dzwonił na policję.
Łódź Miastem Filmu UNESCO. Ten tytuł jest kluczowy
Gierszał podkreśla, że coraz więcej filmowców z zagranicy patrzy w stronę Polski, co warto wykorzystać, bo jego zdaniem przyszłość rynku filmowego leży w koprodukcjach. W tym kontekście kluczowe dla Łodzi jest przyznanie tytułu Miasta Filmu UNESCO. - To oznacza, że Polska odgrywa coraz większą rolę na międzynarodowym rynku filmowym. Ten wzrok, który kieruje się w stronę Łodzi, warto przekłuć we współprace przy różnego rodzaju koprodukcjach. To da nam nowe miejsca pracy. Bo przy koprodukcjach zatrudnia się lokalnych aktorów, ekipy filmowe i całą obsługę planu. Każdy może mieć coś z tego - opowiada.
http://ec1lodz.pl/aktualności/łódź-filmowa-2017Łódź filmowa 2017
Rok 2017 to przede wszystkim rok świętowania 10 rocznicy powstania pierwszego regionalnego funduszu filmowego w Polsce – Łódzkiego Funduszu Filmowego. To także rok seriali telewizyjnych oraz spotkania producentów filmowych z Europy i Polski na najbardziej prestiżowych międzynarodowych warsztatach EAVE.
Łódzki Fundusz Filmowy
W tym roku minęło 10 lat od powstania pierwszego regionalnego funduszu filmowego w Polsce – Łódzkiego Funduszu Filmowego. Pierwsze produkcje filmowe: „Wiosna 1941” w reż. Uri Barbasha, „Satry człowiek i pies” w reż. Witolda Leszczyńskiego i Andrzeja Kostenko, wielokrotnie nagradzane „Miasto płynie” w reż. Balbiny Bruszewskiej otrzymały dofinansowanie Miasta Łodzi w 2007 roku. Fundusz wspiera produkcję filmów fabularnych, dokumentalnych i animowanych, które tematycznie bądź realizacyjnie związane są z Łodzią i regionem łódzkim. Od początku swojego istnienia Fundusz dofinansował 69 filmów na łączną kwotę ponad 8 milionów złotych. Od września 2015 r. funkcjonuje on, na zasadach koprodukcyjnych, w ramach „EC1 Łódź – Miasto Kultury” w Łodzi, a jego operatorem jest Łódź Film Commission. Warto wspomnieć, że Łódzki Fundusz Filmowy jest obecnie jednym z największych tego typu w Polsce – więcej środków na realizację obrazów filmowych można pozyskać tylko aplikując do jego mazowieckiego odpowiednika.
W 2016 r. „EC1 Łódź – Miasto Kultury” zostało koproducentem polskiego kandydata do Oskara pt. „Powidoki” w reż. Andrzeja Wajdy (to ostatni film Mistrza), nowych filmów: łódzkiego studia Opus Film „Pomiędzy Słowami” w reż. Urszuli Antoniak (m.in.nagroda za najlepsze zdjęcia i dźwięk na tegorocznym Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni, premiera w 2018 r.) oraz „Wspomnienie Lata” w reż. Adama Guzińskiego, a także „Las, 4 Rano” w reż. Jana Jakuba Kolskiego, „Maria Skłodowska-Curie” w reż. Marie Noelle, „Bikini Blue” w reż. Jarosława Marszewskiego, dokumentalnych „Biegaczy” w reż. Łukasza Borowskiego i „Diagnozy” w reż. Ewy Podgórskiej oraz trzeciej serii uznanej animacji pt. „Pamiętniki Florki”, którą realizuje Anima-Pol.
Wg. danych na 26 listopada 2017 na filmy wsparte w tym roku przez EC1 Łódź - Miasto Kultury wybrało się do kin 708 456 widzów. Liczba ta obejmuje frekwencję na filmach: "Maria Curie - Skłodowska", "Powidoki", "Bikini Blue" i "Las, 4. rano".
2017 rok był natomiast wyjątkowym rokiem biorąc pod uwagę liczbę dofinansowanych produkcji - aż 11 filmów otrzymało wsparcie na łączną kwotą 1,2 mln zł. Ostatnią odsłonę Funduszu wyróżnia także nowatorska w skali kraju formuła - w tym roku zrezygnowano z wymogu realizacji minimum 1 dnia zdjęciowego na terenie regionu łódzkiego. Od tej pory możliwość ubiegania się o dofinansowanie przysługuje także w przypadku realizacji w województwie jedynie prac z zakresu postprodukcji. Na takich właśnie warunkach dofinansowanie otrzymał dokumentalny film Mateja Bobrika pt. "Sztuka zrozumienia", którego producentem jest warszawskie Koi Studio (planowana premiera - połowa 2018 roku). Ponadto, dofinansowanie uzyskały 4 filmy fabularne: "Zimna wojna" Pawła Pawlikowskiego, "Dom tułaczy" Mariko Saga, "Ułaskawienie" Jana Jakuba Kolskiego i "Ja teraz kłamię" Pawła Borowskiego; 3 dokumenty: "Who will write our history" Roberty Grossmann, "II wojna światowa w małych rękach" i "Położna" Marii Stachurskiej; 3 produkcje animowane: "Pamiętnik Florki cz. 4", "Wielkie zmartwienie" Zbigniewa Koteckiego oraz "Sacculina carcini" Katarzyny Nalewajki.
Nabór wniosków na 2018 r zostanie ogłoszony najprawdopodobniej na początku 2018 r.
10-lecie Łódzkiego Funduszu Filmowego
Obchody 10-lecia Łódzkiego Funduszu Filmowego zainaugurowała uroczysta premiera "Powidoków" Andrzeja Wajdy w zabytkowej Hali Maszyn w budynku EC1 Wschód. W programie 10-lecia Funduszu znalazły się również projekcje i spotkania z autorami wybranych filmów funduszowych, które otrzymały dofinansowanie w ostatnich latach. Wspomniane pokazy i spotkania zostały włączone w programy łódzkich wydarzeń filmowych: Festiwal „Transatlantyk”, Animarkt, Festiwal Mediów "Człowiek w zagrożeniu" i Forum Kina Europejskiego CINERGIA. Kolejną inicjatywą wpisaną w jubileusz Funduszu było wytypowanie 6 filmów najmocniej związanych z Łodzią i zaproszenie trojga pochodzących z Łodzi artystów grafików: Mariusza Andryszczyka, Krzysztofa Iwańskiego i Oli Niepsuj, do zaprojektowania autorskich plakatów inspirowanych wybranymi filmami. Uhonorowane w ten sposób produkcje to "Powidoki" w reż. Andrzeja Wajdy, "Sąsiady" w reż. Grzegorza Królikiewicza, "DOM/Łódź" w reż. Piotra Szczepańskiego, "Diagnoza" w reż. Ewy Podgórskiej, "Danny Boy" w reż. Marka Skrobeckiego, "Miasto płynie" w reż. Balbiny Bruszewskiej.
Nie mogło zabraknąć również filmowych akcentów.
Łódź Film Commission przygotowało 6 specjalnych reportaży, każdy poświęcony innemu filmowi. To w nich reżyserzy, operatorzy czy scenografowie opowiadają o kulisach produkcji filmu w Łodzi. W gronie zaproszonych gości znaleźli się: operator Paweł Edelman - „Powidoki”, reżyser Adam Guziński „Wspomnienie lata”, reżyser Jan Jakub Kolski „Las 4 rano”, scenografowie: Katarzyna Sobańska i Marcel Sławiński – „W ciemności”, scenograf Marek Warszewski „Miasto 44” i operator Łukasz Żal „Ida”.
Wreszcie, we współpracy z Agora S.A powstała multimedialna prezentacja poświęcona działalności Funduszu i jego 10-leciu.
Organizacja obchodów 10-lecia Łódzkiego Funduszu Filmowego była możliwa dzięki dofinansowaniu Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
Profesjonalne warsztaty dla branży filmowej
W dniach 19-26 czerwca 2017 r. w Łodzi, dzięki staraniom Krajowej Izby Producentów Audiowizualnych i Łódź Film Commission oraz dofinansowaniu Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej i Miasta Łodzi, odbyły się największe i najstarsze w Europie międzynarodowe warsztaty dla profesjonalistów z branży filmowej - EAVE Producers Workshop 2017. W ciągu 30 lat historii EAVE Producers Workshop zawitały do Polski po raz drugi. Łódzka część warsztatów poświęcona była omówieniu takich aspektów produkcji filmowej jak: marketing, pozyskiwanie finansowania czy sprzedaż międzynarodowa. Poruszone zostały także kwestie praw autorskich do muzyki i problemów, z którymi spotykają się uczestnicy warsztatów przy realizacji swoich projektów. Dzięki warsztatom Łódź odwiedziło 50 producentów z 40 krajów świata oraz kilkunastu najwyższej klasy ekspertów z branży filmowej.
Działalność Łódź Film Commission
Według statystyk przygotowanych przez Łódź Film Commission w ciągu kończącego się roku na terenie Łodzi i regionu łódzkiego zrealizowano 308 dni zdjęciowych do różnych produkcji audiowizualnych - to największa ilość dni zdjęciowych od 2013 r. kiedy w Łodzi powstawały takie filmy jak "Ida", "Miasto 44", "Sąsiady" czy "Obywatel", a łączna liczba dni zdjęciowych przekroczyła 400. Ze wspomnianych ponad 300 dni, 268 dni przypadło na produkcje, którym bezpośrednim wsparciem organizacyjnym służyło Łódź Film Commission. Oprócz filmów, które otrzymały również dofinansowanie z Łódzkiego Funduszu Filmowego wsparte zostały m. in. seriale kryminalne „Komisarz Aleks” – 10 i 11 seria (emisja: TVP), "Ultraviolet" (emisja AXN) i "Kruk" (emisja Canal +).
W 2017 roku, podobnie jak w latach poprzednich, Łódź Film Commission angażowało się w promocję i wspieranie lokalnej branży filmowej. W tym celu wydany został Producers Guide - przewodnik po firmach produkcyjnych działających na terenie Łodzi, który był kolportowany m.in. na festiwalach filmowych w Berlinie i Cannes, Annency i na najważniejszych polskich wydarzeniach branżowych.
Łódzka Komisja Filmowa rozpoczęła również działania prowadzące do konsolidacji i rozwoju sektora animacji i postprodukcji, co zostało ujęte w strategii Łodzi - Miasta Filmu UNESCO. Drugie zagadnienie, w które jest zaangażowana Komisja to opracowanie wytycznych do rewitalizacji obszarowej uwzględniających potrzeby ekip filmowych oraz utworzenie "żywej" ulicy filmowej, która z jednej strony stanowiłaby niemal gotowy plan filmowy dla produkcji filmowych a z drugiej słałaby się rozpoznawalnym produktem turystycznym wpisującym się w filmową tożsamość naszego miasta.
https://www.radiolodz.pl/posts/41124-rozmowy-o-hollylodzi-w-sieciRozmowy o HollyŁodzi w sieci
20 wywiadów z filmowcami i pracownikami łódzkich instytucji filmowych składa się na nowy portal internetowy poświęcony historii Łodzi filmowej.
To wspólna inicjatywa Muzeum Kinematografii i Katedry Mediów i Kultury Audiowizualnej Uniwersytetu Łódzkiego. Celem projektu było przede wszystkim sprawdzenie, jak w rzeczywistości funkcjonowała tzw. „HollyŁódź”, oraz na ile filmowa tradycja miasta jest nadal żywa.
- Złożyliśmy projekt do Muzeum Historii Polski, z taką propozycją, żeby zarejestrować profesjonalnie 20 notacji filmowych z ludźmi, którzy pracowali, bądź współpracowali z łódzkimi instytucjami filmowymi. Przy okazji tych wywiadów chcieliśmy przejrzeć wszelakie archiwa - informuje Krzysztof Jajko, koordynator projektu.
Wśród osób wspominających Łódź filmową znaleźli się między innymi Jerzy Hoffman, Jan Jakub Kolski, Stanisław Lenartowicz i Juliusz Machulski, a także szeregowi pracownicy łódzkich instytucji. - Nie mam tutaj na myśli tylko wytwórni filmów, takich jak Wytwórnia Filmów Oświatowych, Semafor czy Wytwórnia Filmów Fabularnych, ale także mniej znane, a teraz nawet zapomniane instytucje, jak Łódzkie Zakłady Kinotechniczne, Studio Opracowań Filmów czy Łódzkie Zakłady Wytwórcze Kopii Filmowych - wymienia Jajko.
Portal dostępny jest pod adresem http://hollylodz.kinomuzeum.pl/
https://www.facebook.com/NCKF.Lodz/...420767611763/1539810739439427/?type=3&theaterNarodowe Centrum Kultury Filmowej
Wszyscy przed telewizorami? Już za chwilę rozpoczyna się 25. jubileuszowa gala wręczenia Paszportów Polityki. Łódź Miasto Filmu UNESCO jest partnerem nagrody w kategorii film. Jagoda Szelc, Paweł Maślona czy Piotr Domalewski? Już niedługo się dowiemy!
![]()
http://ec1lodz.pl/aktualności/łódź-film-commissionRusza nabór wniosków do Łódzkiego Funduszu Filmowego - edycja 2018
EC1 Łódź - Miasto Kultury ogłasza kolejny nabór wniosków do Łódzkiego Funduszu Filmowego. Jest to już trzecia edycja konkursu realizowana na zasadach koproducenckich, a jedenasta od początku istnienia funduszu.
Dotychczasowa działalność Funduszu to blisko siedemdziesiąt wspartych finansowo produkcji filmowych, w tym m. in. nagrodzona Oskarem „Ida” w reż. Pawła Pawlikowskiego, nominowane do Oskara „W ciemności” w reż. Agnieszki Holland, „Powidoki” w reż. Andrzeja Wajdy, „Pomiędzy słowami” w reż. Urszuli Antoniak.
Jak co roku, zgłaszane mogą być wnioski dotyczące produkcji filmów fabularnych pełnometrażowych, dokumentalnych i animowanych, które powiązane są z Łodzią lub regionem łódzkim poprzez miejsce realizacji zdjęć lub miejsce postprodukcji. Nabór wniosków trwa do 9 lutego 2018 r. do godziny 16:00, wnioski należy składać w sekretariacie EC1 Łódź - Miasto Kultury, ul. Targowa 1/3. Wniosek należy przesłać również w wersji elektronicznej, zgodnie z regulaminem, na adres: [email protected].
Wszystkich Producentów zamierzających wejść w koprodukcję z EC1 Łódź zapraszamy do pobrania kompletu dokumentów w formie pliku ZIP zawierającego m.in. edytowalny plik wniosku (.DOCX) oraz materiały w formacie PDF.
http://lodz.wyborcza.pl/lodz/7,1546...ucenci-zostawiaja-w-miescie-coraz-wiecej.htmlŁódź znowu filmowa. Producenci zostawiają w mieście coraz więcej pieniędzy. W ostatnich latach 35 mln zł
Kinematografia to nie tylko sztuka i rozrywka. To także biznes. W ostatniej dekadzie producenci filmowi zostawili w mieście prawie 35 mln zł. Łódź znowu jest filmowa.
W Łodzi kręci się dużo. U Jana Komasy zagrała powstańczą Warszawę. U Agnieszki Holland Lwów, Jarosław Marszewski pokazał ją jako Anglię, Paweł Pawlikowski odnalazł tutaj swój Paryż, Martha Coolidge Nowy Jork, a Urszula Antoniak i Piotr Trzaskalski Berlin.
Niedawno w japońskiej produkcji „Persona non grata” Cellina Glucka zagrał łódzki Grand Hotel. Łódź wystąpiła też w „Powidokach” (reż. Andrzej Wajda), „Idzie” (reż. Paweł Pawlikowski), „Bodo” (reż. Michał Kwieciński), „Małych stłuczkach” (reż. Aleksandra Gowin, Ireneusz Grzyb), „Zwierzętach” (reż. Greg Zgliński) czy „Music, War and Love” (reż. Martha Coolidge).
Pojawiały się też seriale, wśród najpopularniejszych: „Komisarz Alex”, „Paradoks”, „Ultraviolet” czy „Kruk. Szepty słychać po zmroku”.
Wielu z tych produkcji nie zrealizowano by w Łodzi, gdyby nie Łódzki Fundusz Filmowy i działalność jego operatora Łódź Film Commission.
– Przez kilka lat udało im się zbudować silną markę. Pamiętam spotkanie po premierze „W ciemności”, podczas którego Agnieszka Holland przekonywała, że w każdym dużym mieście powinna funkcjonować taka łódzka komisja filmowa – mówi Jakub Wiewiórski z Muzeum Kinematografii.
Łódź nie jest zmęczona filmem
Gdy w 2009 roku powołano Łódź Film Commission, współpracowała ona zaledwie z trzema projektami realizowanymi wówczas w Łodzi. Pracujący przy nich filmowcy spędzili na planie około 30 dni zdjęciowych. Od 2011 roku ŁFC wspiera średnio 20 produkcji rocznie. Znacznie wydłużyła się też obecność filmowców. W 2017 roku to już ponad 200 dni zdjęciowych.
– Łodzianie nie są zmęczeni filmem. Wydaje się, że ciągle ich to fascynuje – zauważa Paweł Edelman, operator filmowy w Łodzi realizujący m.in. „Powidoki”.
Aktor Jakub Gierszał dodaje: – W Warszawie ludzie mają dość filmowców. Zdarzyło mi się, że w trakcie zdjęć ktoś telefonował na policję. Tutaj statyści nie narzekają, że zdjęcia się przedłużają, a mieszkańcy służą pomocą.
Nad Wisłą produkuje się około 40 filmów fabularnych rocznie. Pieniądze daje głównie Polski Instytut Sztuki Filmowej i regionalne fundusze filmowe. Pierwszy w 2016 roku wydał około 111 mln na produkcję filmową. 12 funduszy regionalnych w 2017 ponad 8 mln zł. Ale gra toczy się jednak o pieniądze o wiele większe, bo w filmy inwestują także prywatni producenci, telewizje i koncerny medialne.
Jak ściągane są filmy do Łodzi? – Zaczynamy od poproszenia o przekazanie fragmentów scenariusza, zdjęć referencyjnych i opisu potrzebnych lokalizacji. Na ich podstawie przygotowujemy własne propozycje obiektów. Zwykle jest ich kilka – mówi Monika Głowacka, kierownik Łódź Film Commission.
– Po wstępnej akceptacji pomagamy ekipie w organizacji dokumentacji. Przez lata zbudowaliśmy dużą bazę obiektów zdjęciowych, ale wykorzystujemy ją raczej poglądowo. Do większości przygotowywanych przez nas ofert staramy się robić aktualne zdjęcia. Budynki poddawane są remontom, pojawiają się elementy małej architektury. Nasza praca polega również na pomocy ekipie filmowej w ustaleniu właścicieli lokacji, sprawdzeniu, czy są one dostępne w terminach zaplanowanych adaptacji scenograficznych czy już samych zdjęć do filmu. Pomagamy też w negocjacjach dotyczących stawek najmu. Nasze wsparcie jest szczególnie ważne w przypadku produkcji międzynarodowych, albo takich projektów, do których zaangażowani są ludzie nieznający Łodzi - tłumaczy Głowacka.
Łódź Film Commission pomaga za darmo, aż do momentu podjęcia decyzji o realizacji zdjęć. – Później przedstawiamy zryczałtowaną cenę za świadczone przez nas usługi – opowiada Głowacka.
– Przyjazd ekipy filmowej można porównać z koncertem gwiazdy w Atlas Arenie – uważają łódzcy restauratorzy. – To setki osób, które muszą gdzieś jeść, a po pracy napić się czy zabawić.
Potwierdzają to w łódzkich pubach.
Bez pieniędzy nie ma kina
Marek Warszewski, scenograf „Miasta 44” i „Powidoków”: – Łódź ma architekturę, która nabrała charakteru. To bardzo plastyczne, a przez to interesujące dla filmowców miejsce.
Do ich przyciągnięcia nie wystarczy jednak tylko lokacja. Sprawny scenograf znajdzie ją też w innych miejscach. – Dla nas ważne jest, czy miasto, w którym pracujemy, wspiera film. Ma to ogromne znaczenie, bo bez pieniędzy nie da się zrobić dobrego kina – mówi Marcel Sławiński, scenograf pracujący m.in. przy „W ciemności” Agnieszki Holland.
W grę wchodzi bezpośrednie wsparcie finansowe, ale też pomoc publiczna chociażby przy zapewnieniu zwolnień dla ekip filmowych za zajęcia pasa drogi czy realizację zdjęć na terenach należących do miasta (parki lub miejskie place). Nie bez znaczenia jest rozwój infrastruktury i usług branżowych.
– Do tej pory nie zdarzyło się, żeby wysokobudżetowa produkcja nie skorzystała z naszego wsparcia – mówi Wenancjusz Szuster z Łódź Film Commission.
– W przypadku filmów z mniejszym budżetem, reklam czy teledysków zdarza się, że ekipy korzystają jedynie z naszej internetowej bazy lokacji, a następnie już sami organizują sobie zdjęcia w Łodzi - dodaje.
Pieniądze zostają w Łodzi
W latach 2007-2017 dzięki pieniądzom z Łódzkiego Funduszu Filmowego wsparto 69 produkcji na łączną kwotę prawie 8 mln zł. Podpisane przez producentów umowy zobowiązywały ich do zostawienia w mieście i regionie prawie półtora razy więcej. Tymczasem z zadeklarowanych kwot wynika, że suma ta osiągnęła prawie 35 mln zł. Najwięcej pieniędzy przeznaczonych jest na honoraria twórców. Ale zarabiają też statyści, lokalne firmy zajmujące się oświetleniem, sprzętem, wynajmem hal zdjęciowych. To w sumie tysiące osób. Zarabiają też hotele, restauracje, puby, firmy cateringowe i transportowe, taksówkarze, galerie handlowe, sklepy czy agencje ochrony. Filmy się mieszkańcom i lokalnym przedsiębiorcom opłacają.
Dla przykładu Andrzej Wajda, kręcąc „Powidoki”, spędził w Łodzi tylko siedem dni zdjęciowych. Ekipa nocowała w jednym z łódzkich hoteli i współpracowała z lokalnymi firmami zajmującymi się m.in. budową dekoracji. Łącznie wydali ponad 200 tys. zł!
Z „Powidokami” związana była premiera filmu w EC1, na którą przyjechała większość aktorów grających w filmach Wajdy. Liczba publikacji w mediach ogólnopolskich wyniosła 295, a ekwiwalent reklamowy osiągnął pułap ponad 1,2 mln zł. Taką kwotę trzeba by wydać, gdyby wszystkie te materiały miały być reklamą. A przecież o filmie mówiło się jeszcze m.in. w kontekście ostatniego dzieła wybitnego reżysera czy polskiego kandydata do Oscara.
Jeszcze lepiej promocja Łodzi wyglądała w przypadku „Idy” Pawlikowskiego wyprodukowanej przez łódzkie studio „Opus Film”. W 2013 roku film otrzymał wsparcie miasta w wysokości 120 tys. zł. Tymczasem zdjęcia w Łodzi i regionie trwały aż 28 dni. Czyli znowu zarabiały łódzkie firmy, restauracje itp. 22 lutego 2015 roku podczas 87. ceremonii wręczenia nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej „Ida” zdobyła Oscara w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny. Nie sposób policzyć, jaki był to ekwiwalent promocyjny.
– Rocznie do Łódzkiego Funduszu Filmowego, którego jesteśmy operatorem, z prośbą o wsparcie finansowe składanych jest około 30 projektów. W ostatnich latach udaje nam się dofinansować około 10. To dużo w porównaniu z innymi regionalnymi funduszami filmowymi. Wybierając filmy, kierujemy się walorami artystycznymi, potencjałem frekwencyjno-festiwalowym i powiązaniem projektu z Łodzią – wyjaśnia Patrycja Myjakowska z Łódź Film Commission.
Głowacka dodaje: – Ważny jest dla nas również aspekt komercyjny. Zwłaszcza produkcji fabularnych, ponieważ jako koproducent zarabiamy na sprzedaży. Pieniądze wracają do puli funduszu.
Z filmów wspieranych przez ŁFF najwięcej widzów w ubiegłym roku, bo aż blisko 400 tys., zobaczyło film „Maria Skłodowska-Curie” (reż. Marie Noelle), kolejne miejsce to zbliżające się do 300 tys. odbiorców „Powidoki”. Na liście są jeszcze „Bikini Blue” (reż. Jarosław Marszewski) i „Las, 4 rano” (reż. Jan Jakub Kolski). Łącznie do 26 listopada obejrzało je 700 tys. widzów, a to tylko dane z Polski. W pierwszym półroczu 2017 z tytułu sprzedaży biletów i licencji telewizyjnych tych obrazów do Łódzkiego Funduszu Filmowego wróciło blisko 50 tys. zł.
Film zmienia wizerunek Łodzi
Nie da się wycenić wartości pierwszego polskiego Oscara za najlepszy film nieanglojęzyczny. Podobnie jest z budowaniem za pomocą filmu pozytywnego wizerunku miasta. Tylko w 2012 roku w kontekście serialu „Komisarz Alex” wspomniano o Łodzi 650 razy! Wartość ekwiwalentu reklamowego wyceniono na przeszło 10 mln zł. Waldemar Cudny, doktor z Uniwersytetu Łódzkiego, w swoich badaniach „Wpływ Komisarza Alexa na rozwój Łodzi w oczach mieszkańców” przekonuje, że aż dwie trzecie przepytanych przez niego łodzian uważa, że wsparcie serialu przez miasto było uzasadnione, bo lokowanie projektów audiowizualnych korzystnie wpływa na rozwój. Blisko 93 proc. respondentów jest przekonana, że lokacje wykorzystane w serialu mają wpływ na pozytywny wizerunek miasta! Potwierdza to odpowiedzialny za lokacje w serialu Tadeusz Motylewski. Kierownik produkcji zdradza, że zdarzały mu się telefony od mieszkańców, którzy sugerowali odpowiednie dla filmu miejsca. Inni proponowali własne mieszkania.
– Dla nas seriale są istotne, bo dają stałe zatrudnienie łodzianom. Ekipa przez czas kręcenia kolejnych odcinków wydaje pieniądze na terenie miasta – opowiada Wenancjusz Szuster.
W przypadku filmów i seriali nie bez znaczenia jest też branża postprodukcji.
– Chcemy zatrzymać jak największą część produkcji w Łodzi. Mamy nadzieję, że pomoże to lokalnym firmom w rozwoju. W przyszłości zapewne powstaną kolejne zajmujące się montażem, udźwiękowieniem czy efektami specjalnymi – mówi Głowacka.
Piotr Dzięcioł, właściciel studia Opus Film, zapytany o to, dlaczego w Łodzi kręci się coraz więcej, odpowiada: – Tu można nakręcić wszystko. Poza tym pracuje się łatwiej niż w innych miastach. Łódź wspiera filmowców. Czujemy ogromną pomoc ze strony Łódź Film Commission. Tam zebrało się kilka fajnych osób, które autentycznie chcą pomóc filmowcom.
https://www.radiolodz.pl/posts/42388-nowa-odslona-lodzkiego-multikina-zdjeciaNowa odsłona łódzkiego Multikina [ZDJĘCIA]
Nowoczesna przestrzeń, rozkładane fotele, lepsza jakość projekcji - to efekt zakończonego gruntownego remontu łódzkiego Multikina.
Remont objął sale kinowe, hole i przestrzenie barowe. - Byliśmy świadomi, że kino miało już swoje lata i należało je zmodernizować. Zmieniło się całe wnętrze, łącznie z foyer budynku. Zastosowaliśmy nowe digital postery, czyli plakaty filmowe na telewizorach. To pierwsze Multikino w Polsce, które zostało wyposażone w stu procentach w fotele VIP i Super VIP. Siadając w fotelu i używając dwóch przycisków możemy rozłożyć go do pozycji półleżącej i wysunąć podnóżki - opisuje Radosław Rybicki z działu marketingu Multikina.
Kino zyskało także nowoczesne wyposażenie. - Zostały zastosowane specjalne projektory cyfrowe oraz nowy system projektorów 3D. Obraz jest dużo jaśniejszy, daje lepsze wrażenia - wyjaśnia Rybicki.
Obecnie w kinie działa 10 sal, które pomieścić mogą około 1200 widzów. W repertuarze są nie tylko projekcje filmowe, ale także koncerty, transmisje spektakli teatralnych i rozgrywek sportowych. Multikino zastąpiło dawny Silver Screen, który działał w Łodzi od 2001 roku.
W całej Polsce Multikino działa w 27 miastach zarządzając 32 kinami.
http://kinomuzeum.pl/?p=341067APF: MALARSTWO W FILMACH ANDRZEJA WAJDY
Rusza kolejny cykl zajęć Polskiej Akademii Filmu. W tym semestrze Muzeum Kinematografii zaprasza do kina Kinematograf na wykłady i projekcje pod hasłem „Malarstwo w filmach Andrzeja Wajdy”.
Zajęcia Akademia Polskiego Filmu – „Malarstwo w filmach Andrzeja Wajdy” składać się będą z projekcji filmów oraz wykładów o twórczości Andrzeja Wajdy, o kinie polskim i o historii malarstwa. Studenci obejrzą 12 filmów, które powstawały od 1954 r. do 2009 r. Wykłady dotyczyć będą czasów, w jakich filmy powstawały, nurtów w jakie się wpisują; poszczególne tytuły będą analizowane pod kątem inspiracji malarskich. Wykładowcy zestawiać będą kadry z obrazami takich malarzy jak: Andrzej Wróblewski, Stanisław Wyspiański, Jacek Malczewski i rozważać, jak cytaty malarskie wpływają na interpretację filmów.
Karnet na semestr – 100/120 zł
Bilet na pojedyncze zajęcia – 15 zł
***
Akademia Polskiego Filmu to ogólnopolski program edukacyjny, upowszechniający wiedzę o historii polskiego kina. W ramach APF realizowane są zajęcia dla studentów i wolnych słuchaczy w kinach i na uczelniach w wielu miastach, m.in. w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Łodzi, Kielcach, a nawet w Tybindze. Przede wszystkim jest to dwuletni kurs historii polskiego filmu fabularnego, który inaugurację miał w 2009 roku.
***
ROZKŁAD ZAJĘĆ:
05.03.2018 r.
Pokolenie, Andrzej Wajda, 1954 r.
Wykład: dr Anna Król
12.03.2018 r.
Kanał, Andrzej Wajda, 1956 r.
Wykład: prof. Piotr Zwierzchowski
19.03.2018 r.
Popiół i diament, Andrzej Wajda. 1958 r.
Wykład: prof. Krzysztof Kornacki
26.03.2018 r.
Lotna, Andrzej Wajda, 1959 r.
Wykład: prof. Natasza Korczarowska-Różycka
09.04.2018 r.
Popioły cz. 1, Andrzej Wajda, 1965 r.
Wykład: Dariusz Chyb
16.04.2018 r.
Popioły cz. 2, Andrzej Wajda, 1965 r.
Wykład: Dariusz Chyb
23.04.2018 r.
Wszystko na sprzedaż, Andrzej Wajda, 1968 r.
Wykład: prof. Tadeusz Miczka
07.05.2018 r.
Brzezina, Andrzej Wajda, 1970 r.
Wykład: red. Łukasz Maciejewski
14.05.2018 r.
Krajobraz po bitwie, Andrzej Wajda, 1970 r.
Wykład: dr Piotr Witek
21.05.2018 r.
Wesele, Andrzej Wajda, 1972 r.
Wykład: red. Jerzy Armata
28.05.2018 r.
Człowiek z marmuru, Andrzej Wajda, 1976 r.
Wykład: red. Andrzej Bukowiecki
04.06.2018 r.
Danton, Andrzej Wajda, 1982 r.
Wykład: dr Krzysztof Jajko
11.06.2018 r.
Tatarak, Andrzej Wajda, 2009 r.
Wykład: dr Krzysztof Cichoń
***
Szczegóły:
www.akademiapolskiegofilmu.pl
Koordynator projektu:
Julia Błażyńska
([email protected])
Organizatorzy:
Polski Instytut Sztuki Filmowej,
Muzeum Kinematografii w Łodzi.
Partnerzy:
Filmoteka Narodowa, SF Kadr, SF Zebra, SF Tor, WFDiF oraz TVP, Uniwersytet Łódzki.
Partnerzy medialni:
TVP Łódź, Gazeta Wyborcza, Radio Wawa.
***
PROGRAM AKADEMIA POLSKIEGO FILMU REALIZOWANY JEST PRZEZ FILMOTEKĘ NARODOWĄ – INSTYTUT AUDIOWIZUALNY PRZY WSPARCIU POLSKIEGO INSTYTUTU SZTUKI FILMOWEJ