Ludzie, uspokójcie się. Przecież pod 58 nigdy nie miało być siedziby centrali PGE, to tylko rozbudowa budynku ŁZE mieszczącego się w podwórzu
Powtarzam raz jeszcze. Inwestycję przy Piotrkowskiej 58 realizuje nie PGE z siedzibą w Warszawie, ale PGE Łódź Teren z siedzibą przy... Piotrkowskiej 58.Też nie wierzyłem w tą inwestycję ale nie lubię się w takich momentach nie mylić. DAAAAAMMMMMMMMMM YYYYYYYYYTTTTTTTTTTTTT!!!!!!!
Mają powstać dwie ogólnopolskie firmy - PGE Dystrybucja i PGE Obrót. Pierwsza ma siedzibę w Lublinie, druga w Rzeszowie.PGE robi konsolidację, o tym wiadomo. Nie wiem, czy odbudują czy nie odbudują, tak czy owak 5 milionów co roku w kasie miasta oddanych Warszawie szkoda.
^^Ale ten post z tą karą dla Alstomu może być ciekawą inspiracją dla mediów. Może zaczną więcej pisać o tym skandalicznym olaniu inwestora. Wszak na razie uchodzi mu to wszystko płazem, bo się w gruncie rzeczy mało mówi. Gdyby tak lokalna wybiócza uruchomiła podobną telenowelę, jak z A2 i Chińczykami czy AHE, to po kilku miesiącach mielibyśmy zbudowaną kamienice. Marzenia. Może by ktoś skrobnął do lokalnych dziennikarzy którzy zna list, by podjęli temat odbudowy i kar w związku z naliczeniem przez PGE kar na Alstom. Więc nie ma co zamykać, może raczej zmienić nazwę wątku na np. ([Łódź] 58, Piotrkowska olewanie przez PGE odbudowy kamienicy) czy coś w tym stylu. Będzie na temat
Sorry, ja nie widzę lekkomyślności u konserwatora. To był poważny inwestor. Niepoważni byli za to politycy, którzy zlikwidowali koncern BOT i na jego miejsce powołali PGE, zaś pomimo posiadania największej liczby klientów w Łódzkim siedzibę spółki odpowiedzialnej za dystrybucję przenieśli bodaj do Lublina :nuts:Inwestora bym nie winił, był jeden zarząd później drugi, który zmienił plany, w tym przypadku akurat z wielką niekorzyścią dla miasta. Jednak żeby do tego typu sytuacji nigdy nie dochodziło, został powołany specjalny urząd tj. Wojewódzki Urząd Ochrony Zabytków. Winnym całej sytuacji jest właśnie ten urząd i stojący wówczas na jego czele wojewódzki konserwator Wojciech Szygendowski, który zasłynął poniższą wypowiedzią: