SkyscraperCity Forum banner

[Łódź ●] 58, Piotrkowska (od)nowa

116796 Views 569 Replies 104 Participants Last post by  Spike J
Wyburzają zabytkową kamienicę przy ul. Piotrkowskiej

Trwa rozbiórka budynku pod numerem 58. Znikaja jego oficyna, robotnicy zaczęli też pruć stropy we frontowej części. Niedługo po zabytku prawie nie będzie śladu


Kamienica jest własnością PGE Dystrybucja Łódź-Teren. Firma kupiła ją dwa lata temu od gminy. Za zabytek zapłaciła mieszkaniami o wartości 1 mln 925 tys. 800 zł i jeszcze w gotówce wyłożyła 3 mln 151 tys. 200 zł. Była to pierwsza tego typu transakcja, dzięki której miasto zyskało dzięki sprzedaży mieszkania komunalne.

Dzisiaj zabytek wpisany do rejestru znika z krajobrazu ul. Piotrkowskiej. - Ekspertyzy ujawniły bardzo zły stan techniczny elementów konstrukcyjnych budynku, potwierdzając nieopłacalność jego remontu - informuje Bartosz Wiśniewski, rzecznik PGE Dystrybucja Łódź-Teren.

Na rozbiórkę zgodziły się służby konserwatorskie. Ale tylko dlatego, że właściciel odbuduje kamienicę przywracając jej oryginalne piękno. Dzisiaj budynek jest pozbawiony wszystkich detali architektonicznych - zostały skute w latach 70-tych. (Podobnie stało się z domami pod numerami 50 i 82. Elewacja tej drugiej została przed laty odtworzona. Pierwsza ciągle czeka na remont)

Po rekonstrukcji kamienica, będzie miała cztery piętra, mansardowy, kryty w łuskę dach z lukarnami, czyli oknami doświetlającymi poddasze, siedem balkonów i bogato zdobioną elewację.

Firma zachowa i odrestauruje klatkę schodową, która będzie w tym samym miejscu co oryginalnie. Zadba też o pozostałe, nielicznie zachowane detale, czyli np.: płytki terakotowe w podestach.

Konieczność przywrócenia kamienicy oryginalnego wyglądu nie była niespodzianką dla PGE. Miasto już w akcie notarialnym zaznaczyło, że takie prace trzeba wykonać i uzgodnić je z konserwatorem zabytków. Przy podpisywaniu umowy gmina zabezpieczyła się także na wypadek chęci sprzedaży kamienicy przez nowego właściciela. W takiej sytuacji ma prawo odkupu budynku.

Rozbiórka potrwa do kwietnia. Wtedy też PGE chce rozpocząć rekonstrukcję zabytku. Budynek w stanie surowym ma być gotowy do końca roku. Przez kolejne 12 miesięcy będzie wykańczany.

W zrekonstruowanej kamienicy firma będzie miała swoje biura.

Źródło: Gazeta Wyborcza Łódź














http://www.mmlodz.pl/7465/2009/12/9/niezwykla-rewitalizacja-przy-piotrkowskiej?districtChanged=true
See less See more
7
101 - 120 of 570 Posts
Pożartować sobie nie można? Widzę, że u kolegi kiepsko z poczuciem humoru.
A to, że w każdym żarcie jest conajmniej ziarnko prawdy...
:hahano:
Wysłano: 23.07.2010 - Autor: Sebastian_Pioro
Kategoria: Wiadomości

Piotrkowska 58 - kamienica widmo c.d.

W związku z licznymi komentarzami pod ostatnim artykułem dotyczącym inwestycji Polskiej Grupy Energetycznej przy ulicy Piotrkowskiej 58, dziś wracamy do tematu.

Tydzień temu, napisaliśmy, że inwestycja rozpocznie się z co najmniej sześciomiesięcznym opóźnieniem, a inwestor oczekuje na uprawomocnienie się pozwolenia na budowę. Do zeszłego tygodnia mieszkańcy i osoby zainteresowane mogły zgłaszać swoje zastrzeżenia w odniesieniu do tej inwestycji. Zadzwoniliśmy dzisiaj do rzecznika, żeby dowiedzieć się jak sytuacja wygląda aktualnie.
- Dotychczas skargi nie wpłynęły, przynajmniej nic nam o tym nie wiadomo. Czekamy jeszcze tylko na informację od urzędu miasta - mówi Bartosz Wiśniewski, rzecznik PGE Łódź - teren.

Ostatni artykuł miał również wyjaśnić cel i ekonomiczne uzasadnienie tej inwestycji, skoro PGE zwolniło w Łodzi w maju 80 osób i ograniczyła zadania PGE Łódź-teren. Bartosz Wiśniewskiego odesłał nas do centrali firmy w Warszawie, gdyż to tam zapadają tego typu strategiczne decyzje.

Jak się okazało rzecznik prasowy PGE, Jacek Strzałkowski jest nieosiągalny. Pytania o odbudowę kamienicy i zwolnienia przekazaliśmy więc pani Sylwii Filimon, koordynatorce ds. PR. Po tygodniu dostaliśmy zaskakującą odpowiedź:
- Siedziba PGE GiE jest na ulicy Piłsudskiego w Łodzi. Nie bardzo rozumiem w jakim kontekście pyta Pan o kamienicę przy Piotrkowskiej 58. Z tego co mi wiadomo, żadna z naszych spółek nie ma tam siedziby.

Skoro, jak wynika z tej odpowiedzi, centrala PGE niewiele wie o inwestycji należałoby zapytać wprost, czy inwestycja jest, czy jej nie ma. Poważna firma, a tak przedstawia się PGE powinna przezcież wiedzieć jakie nieruchomości posiada. Będziemy więc dalej pytać czy półroczne opóźnienie w rozpoczęciu prac wynika rzeczywiście tylko z przedłużajacych się procedur, czy być może jest wynikiem zmiany startegii firmy.



http://www.halolodz.pl/wiadomosci/artykul,2079,1,1.html

I starszy artykuł na ten sam temat:

Wysłano: 14.07.2010 - Autor: Sebastian_Pioro
Kategoria: Wiadomości

Piotrkowska 58 - kamienica widmo

Jeżeli nikt nie zgłosi zastrzeżeń, dziś uprawomocni się decyzja o pozwoleniu na budowę kamienicy przy ul. Piotrkowskiej 58. Nawet jeśli nastąpi uprawomocnienie, prace budowlane rusza najwcześniej we wrześniu. Jest to ponad pół roku później niż zapewniał inwestor - grupa PGE.

Kamienica przy Piotrkowskiej 58 powstała w latach 80-tych XIX wieku. Przetrwała dwie wojny światowe i toporne rządy PRL-owskiej władzy. Z biegiem lat stropy kamienicy stawały się coraz słabsze i rozbiórka kamienicy stała się konieczna. PGE zdecydował się kupić budynek, wyburzyć go i postawić od nowa. Miasto wyraziło zgodę na rozbiórkę pod warunkiem, że kamienica, która powstanie, będzie kopią budowli z lat jej świetności.

Zaznaczono przy tym, że gdyby budynek nie został odbudowany, a PGE chciało sprzedać działkę, prawo pierwokupu gruntu przy Piotrkowskiej 58 będzie należało do gminy Łódź. Jest to niestety jedyne zabezpieczenie. Nawet jeśli kamienica nie zostanie odbudowana albo terminy nie będą dotrzymane, nie będzie się to wiązało z żadnymi karami ani ze strony miasta, ani wojewódzkiego konserwatora zabytków.

- Nie rozumiem dlaczego mielibyśmy umawiać się na jakieś kary. Mamy do czynienia z poważnym inwestorem, proszę się nie martwić, budynek zostanie odbudowany – tłumaczy wojewódzki konserwator zabytków.

- Zgoda na budowę jest, teraz czekamy tylko na jej uprawomocnienie. Przystąpimy wtedy do wyboru wykonawcy i ruszymy z budową - zapewnia rzecznik PGE Dystrybucja Łódź-Teren Bartosz Wiśniewski.

Bez odpowiedzi pozostały jednak pytania o to, czy kamienica w Łodzi jest w ogóle potrzebna PGE, skoro ostatnio zwolniono 80 osób, a firma zamierza w większości przenieść się w inny rejon. Określając opłacalność tej inwestycji rzecznik odpowiada: – Jest to strategia inwestycyjna grupy, takie kwestie rozpatrywane są w Warszawie.

W mieście mieliśmy już przykład budowy, która była zabezpieczona karą umowną, co nie uchroniło miasta przed opieszałością inwestora. Czy tym samym na przykładzie Biaccoli, który miał wybudować Hiltona, nie powinniśmy nauczyć się jak lepiej „naciskać” na inwestorów? Dlaczego tym razem nikt nie pomyślał o tym, aby zabezpieczyć interesy miasta? Pozostaje nam czekać kilka miesięcy zanim „dziura” w Piotrkowskiej przestanie straszyć, w pierzei najbardziej reprezentatywnej ulicy miasta. Estetyki nie poprawia również styropian, którym wyłożono ściany sąsiednich budynków.

Trzeba też pamiętać, że sezon jesienno-zimowy na tak poważną budowę nie jest najrozsądniejszy. Prace w tych miesiącach często zwalniają lub są wstrzymywane w związku ze złymi warunkami pogodowymi. Czyżby czekało nas kolejne przełożenie rozpoczęcia budowy, tym razem na wiosnę przyszłego roku?

http://www.halolodz.pl/wiadomosci/artykul,1945,1,1.html
See less See more
"Nie rozumiem dlaczego mielibyśmy umawiać się na jakieś kary. Mamy do czynienia z poważnym inwestorem, proszę się nie martwić, budynek zostanie odbudowany – tłumaczy wojewódzki konserwator zabytków."



Mam pytanie do łódzkich urzędników:

Po czym poznają "poważnego inwestora"? Po poważnym wyrazie twarzy? Po jedwabnym krawacie? Dużym samochodzie?
See less See more
Po wskazaniu przez władze miasta, że to jest "ten poważny". Wtedy Pan Szygendowski potulnie robi tak, żeby było pod dyktando właściciela (i robi to nielegalnie).
Też sprzedajcie mi coś za półdarmo, jestem poważną małpą. Mam nawet krawat.
Pół darmo? W Łodzi są cwaniacy co mają po 60 kamienic i nie są spadkobiercami żadnej, a niektórzy to nawet i po złotówce ;)
No trochę przesadziłeś chyba, ale nie zmienia to faktu, przynajmniej w moich oczach więcej powinno być wspólnot niż kamieniczników. Prywatne na Piotrkowskiej i w dobrych punktach w jej okolicy oraz na Narutowicza na przykład. Reszta powinna sobie sama radzić.

A mieszkania po kosztach powinni dostać prawo wykupu Ci co mieszkają po 50, 60 lat a nie pseudoinwestorzy. Ci co nie zalegają z płaceniem rachunków.

Tak w ogóle ciekawy czytałem komentarz na GW, że ludzie dostają zlecenie na niepłacenie czynszu, każdemu się opłaca, doją nas i jedni i drudzy...

Masz jakieś konkrety co do tych opasłych kamieniczników co posiadają i gdzie?
See less See more
Muszę napisać do haloŁódź z podziękowaniem za zaangażowanie aby napisać rzetelny artykuł. Żadna "papierowa" gazeta w Łodzi nie zadaje sobie tyle trudu.
^ Dokładnie tak.

No trochę przesadziłeś chyba
Wyobraź sobie, że nie, nie przesadziłem. Podałem zaokrągloną w DÓŁ liczbę tych kamienic co poniektórzy co nie są spadkobiercami ani jednej je mają.
W takim razie nie mam żadnej wątpliwości że WBiL działa na szkodę mieszkańców naszego miasta, widząc interes kamieniczników, pseudoinwestorów min. z Krakowa, którzy myślą że TO IM się należy. Nie należy. Nikt w Łodzi przedwojennej nie miał 60 kamienic nawet fabrykant. Nie myślę. Kto i z jakich źródeł ma na to pieniądze żeby skupować je hurtowo? Prywatyzacja dla mieszkańców Łodzi i wykupy po kosztach właśnie dla nich. Inaczej zawsze będziemy mieszkać u kogoś. Ciekawe ilu z tych inwestorów mieszka w tym mieście i je prawdziwie szanuje?

http://www.czsz.bzzz.net/czarny/node/2996

Gentryfikacja po łódzku, czyli nowy, wspaniały świat prof. Markowskiego
Czarny Sztandar, czw., 15/07/2010 - 17:51

* Artykuły, polemiki, kontrowersje

Wraz z narzuceniem Łodzi rządowego komisarza, ultraliberała i aparatczyka Platformy Obywatelskiej Tomasza Sadzyńskiego gentryfikacja naszego miasta nabrała przyspieszenia. Nie przejmując się brakiem demokratycznego mandatu do kierowania miastem, nowa ekipa z zapałem zabrała się do prowadzania w mieście liberalnych porządków. Najpierw przeprowadzono nowelizację miejskiego budżetu pod dyktando partyjnych władz, drastycznie obniżając wydatki na miejskie inwestycje i niektóre usługi publiczne, później, ignurując obowiązujące w mieście przepisy dotyczące konsultacji społecznych rozpoczęto intensywane starania o budowę spalarni śmieci, pomimo gwałtownego sprzeciwu mieszkańców okolicy, w której ma powstać zakład. Praktycznie każdy tydzień przynosi kolejne informacje o czystkach w miejskich urzędach i obsadzaniu kolejnych posad politycznymi sojusznikami nowych władz i kolejnych projektach, opartych na niesławnej zasadzie „partnerstwa publiczno – prywatnego”: finansowanych z publicznych środków, przynoszących jednak dochody prywatnym firmom.
Zmianę klimatu na szczytach lokalnej władzy doskonale wyczuli właściciele łódzkich kamienic, nasilając represje przeciwko mieszkającym w nich „komunalnym” lokatorom. Świadomi własnej bezkarności i cichego przyzwolenia władz miasta na „ostateczne rozwiązanie kwestii lokatorskiej”, działając na granicy prawa kamienicznicy wypowiedzieli prawdziwą wojnę lokatorom. Tylko w ostatnim tygodniu lokane media poinformowały o bezprawnym wyłączeniu wody w kamienicy przy Pomorskiej, na Nowomiejskiej komunalni lokatorzy prywatnego budynku zmuszeni są mieszkać w grożącym zawaleniem się budynku, po tym, jak prywatny właściciel doprowadził go do ruiny, by pozbyć się „komunalnych”. Podobna sytuacja panuje na Drewnowskiej, na Więckowskiego zdesperowana rodzina zagroziła popełnieniem zbiorowego samobójstwa w razie eksmisji do mieszkania zastęczego, na które nie było jej stać. Interweniowali antyterroryści.
Mimo, że bieda i wykluczenie tysięcy łódzkich rodzin, zasiedlających komunalne mieszkania są bezpośrednim następstwem neoliberalnych reform ekonomicznych po roku 1989, w tym świadomego doprowadzenia do upadku łódzkiego przemysłu włókienniczego, dającego pracę dziesiątkom tysięcy „komunalnych”, liberalni politycy nie tracą dobrego nastroju. Na fali entuzjazmu dla gentryfikacji śródmieścia Łodzi i neoliberalnych porządków w mieście ze swej zapomnianej przez boga i studentów Katedry Zarządzania Miastem i Regionem UŁ wyłonił się profesor Tadeusz Makowski , który w wywiadzie, udzielonym 14 lipca lokalnemu wydaniu Gazety Wyborczej zachęca władze miasta do dalszego „zaostrzenia kursu” wobec zalegających z czynszem komunalnych lokatorów, handlarzy z łódzkich targowisk i wszystkich tych, dla których nie ma miejsca w rządzonym przez liberałów mieście.
Lektura wywiadu z prof. Markowskim nie pozostawia złudzeń, co czeka najuboższych (czy raczej „niedostatecznie bogatych”) mieszkańców miasta pod rządami liberałów. Markowski zaleca wprost do dalszych wysiedleń mieszkańców śródmieścia, „mimo uporu lokatorów” i zachęca władze, by w nieuniknionym konflikcie między lokatorami a właściecilami kamienic postawiły na prywatnych właścicieli i ubolewa, że „(...)ciągle mamy piętno błędnego myślenia, że prywatny jest gorszy niż komunalny. Urzędnicy wolą mieć kontakt z nędznym zakładem budżetowym niż z przedsiębiorcą.” A co z lokatorami? Coż, jak twierdzi profesor, „jeśli marzymy o ożywieniu Śródmieścia, muszą chcieć w nim zamieszkać zamożniejsi”, i dodaje: „jasne jest, że część kamienic trzeba wysiedlić”. Dla obywateli drugiej kategorii, nienależących do grupy „zamożniejszych” i w związku z tym pozbawionych prawa do mieszkania w śródmieściu Łódzki, Markowski przewiduje przesiedlenie do „(...)tanich lokali, już nie w centrum miasta” i ubolewa, że miastu nie ma wystarczającej ilość lokali socjanych w odpowiednio nieatrakcyjnych i odległych od centrum lokalizacjach.
W wywiadzie dla Gazety Wyborczej profesor nalega, by ten drastyczny, antyspołeczny i antylokatorski program wprowadzić w życie jak najszybciej, jeszcze przed wyborami samorządowymi, pod rządami ekipy niepochodzącej wprawdzie z demokratycznych wyborów, pozbawionej za to głupich, prospołecznych sentymentów i zdecydowanej realizować neoliberalne reformy w mieście. Poza wszystkim innym, jak przyznaje sam Markowski, pozwoliłoby to postawić kolejne władze miasta przed faktem dokonanym, i utrudniłoby im wycofanie się z już rozpoczętych projektów. Profesor ma jednak nadzieję, że wybory wygra ”(...)ktoś, kto nie ulegnie populistom, tylko będzie wyprzedzał myślenie grup społecznych.”
Jakie zagrożenia, poza możliwą wyborczą porażką, widzi profesor Markowski przed politykami „wyprzedzającymi myślenie grup społecznych” i wprowadzajacącymi w życie jego postulaty neoliberalnej gentryfikacji w mieście? Przede wszystkim rozbestwiony motłoch złożony z wszystkich tych, których profesor zamierza wysiedlić do „tanich lokali, już nie w centrum miasta”, ludzie, który według słów Markowskiego, „przyjdą pod urząd i narobią hałasu” (w ten elegancki sposób profesor określa możliwe protesty społeczne przeciwko gentryfikacji śródmieścia). Markowski ubolewa że w Łodzi „przyzwyczaja ludzi do myślenia, że wszystko można wywalczyć krzykami pod urzędem miasta” i dodaje, że z powodu protestów „do władzy dociera zniekształcona informacja. Zakłócona przez akcje, szumy, które tworzą ci niezadowoleni protestujący.” W ten sposób profesor nie pozostawia złudzeń co do swych poglądów na kwestie lokalnej demokracji, społecznego aktywizmu, konsultacji społecznych i udziału mieszkańców miasta w podejmowaniu istotnych dla nich decyzji. Markowski stawia tu ostre rozgraniczenie między „władzą”, a „niezadowolonymi” którzy przez sam fakt swego niezadowolenia powinni być wyłączeni z decydowania o decydujących ich sprawach. Zadaniem „władzy” jest „wyprzedzanie myślenia grup społecznych” (kolejny, elegancki eufemizm na ignorowanie przez rządzących miastem opinii swych wyborców), realizacja polityki nakreślonej przez łódzkiego naukowca wbrew mieszkańcom miasta, nawet gdyby miało to doprowadzić do otwartego konfliktu i ulicznych demonstracji. Te jawnie autorytarne poglądy Markowski próbuje maskować wprowadzając w wywiadzie dla gazety niejasną kategorię „milczącej większości” Łodzian, popierającej neoliberalne porządki w mieście i antylokatorską politykę władz. Profesor nie wyjaśnia jednak, skąd wie że ta „milcząca większość” istnieje i że „micząco popiera” politykę władz miasta. Nie o to zresztą chodzi – cała koncepcja jest w końcu tylko demagogiczną figurą, za którą kryją się interesy najbogatszych Łodzian, w tym właścicieli nieruchomości w śródmieściu, które w wywiadzie z Gazetą Wyborczą prezentuje Markowski.
Dlatego też nie wolno ignorować jego wywiadu dla Wyborczej i uznawać go za kolejną próbę zaistnienia odstawionego przez całe lata na boczny tor naukowca o wybujałych ambicjach. Jego tekst jest raczej wyborczym manifestem najbogatszych Łodzian, lub (w najlepszym przypadku) próbą naszkicowania politycznego programu, mającego w założeniu połączyć finansowe elity miasta i reprezentujących ją neoliberałów. Gazeta Wyborcza jest zbyt poważnym pismem a jej wpływ na bieg lokalnych spraw zbyt duży, by pojawienie się na jej łamach w okresie poprzedzającym kampanię wyborczą do lokalnych władz wywiadu z Markowskim było zwykłym zbiegiem okoliczności.
Wobec zbliżających się wyborów samorządowych i towarzyszącej im mobilizacji neoliberalnych zwolenników gentryfikacji w Łodzi odpowiedzią środowiska wolnościowego i wszystkich grup społecznych, w które uderza obecna polityka promowania interesów kamieniczników i najbogatszych. Dotychczasowa współpraca Federacji Anarchistycznej, Młodych Socjalistów i organizacji obrony lokatorów, której praktycznym wyrazem są ostatnie, udane blokady eksmisji w mieście są z całą pewnością krokiem w dobrą stronę, by jednak skutecznie stawić czoła neoliberalnemu lobby konieczna jest znacznie większa aktywizacja środowisk lokatorskich i włączenie jej w walkę w obronie swych praw. Niezbędne jest też poszerzenie społecznej bazy ruchu lokatorskiego, włączenie w walkę z gentryfikacją łódzkich studentów, których wzrost cen mieszkań w kamienicach skazuje na mieszkanie w zarobaczonych i drogich akademikach, artystów walczących od lat bezskutecznie o tanie pracownie i stworzenie w mieście samorządnej przestrzeni dla swej twórczości, wreszcie organizacji pozarządowych wspierających ideę demokracji uczestniczącej. Wspólna platforma ideowa takiego ruchu jest łatwa do określenia: ochrona prawa do godnego mieszkania dla wszystkich, promowanie demokracji uczestniczącej i lokalnej samorządności, walka o publiczną przestrzeń dla wszystkich Łodzian, bez względu na ich finansowy status i zachowanie różnorodności miejskiego środowiska. Podobne ruchy na rzecz lokalnej samorządności i równych praw mieszkańców miasta, rozwijające się z udziałem grup anarchistycznych w Poznaniu, Gdańsku, Krakowie czy Warszawie są tu zresztą najlepszym przykładem.
Stawka jest wysoka, w zamienionym w strzeżone osiedle przez neoliberałów śródmieściu Łodzi nie będzie miejsca ani dla (względnie) tanich komunalnych mieszkań i ich lokatorów, ani dla niezależnych, niekomercyjnych inicjatyw kulturalnych czy artystycznych, ani dla publicznej przestrzeni dla wszystkich. Doświadczenia całego świata wskazują, że zamiana miasta w finansową monokulturę, pilnowaną przez ochroniarzy i policyjne kamery powoduje jego stopniowe obumarcie – zaś wysiedlenia wszystkich tych, którzy nie mogą sobie pozwolić na płacenie „wolnorynkowych” czynszy do socjalnych gett na przedmieściach skazuje ich na jeszcze większą izolację i wykluczenie, ostatecznie odbierając im jakąkolwiek możliwość poprawy własnej sytuacji i wyjścia z pułapki ubóstwa.
Z drugiej strony, przestrzeń miejska jest dla łódzkich grup wolnościowych ich naturalnym środowiskiem, miejscem gdzie żyją i działają ich aktywiści. Dlatego obrona miasta przed gentryfikacją powinna stać się priorytetem łódzkich wolnościowców. W Łodzi musi być miejsce dla wszystkich, inaczej zabraknie go również dla nas.


http://czsz.bzzz.net/czarny/node/3020

Łódź: „Wyborcza” w obronie kamienicznika z Drewnowskiej
Czarny Sztandar, pt., 23/07/2010 - 15:37

* Sprawy Lokatorskie
* Łódź i okolice

Łódzka edycja „Gazety Wyborczej” kontynuuje na swych łamach kampanię na rzecz prywatyzacji łódzkich kamienic i przeciwko ich komunalnym lokatorom. Po publikacji wywiadu z prof. Markowskim z UŁ, (komentarz do tego tekstu pod linkiem: http://www.czsz.bzzz.net/czarny/node/2996) tym razem dziennikarze gazety wzięli w obronę Edytę Zwolińską, właścicielkę dwu kamienic przy Drewnowskiej 60, której stan techniczny zagraża życiu jej komunalnych lokatorów.
Mimo, że właścicielka zdaje sobie sprawę z ciążącej na niej odpowiedzialności za życie mieszkańców obu budynków, zamiast przeprowadzić w nich remont czeka, aż miasto wykwateruje „komunalnych” do lokali zastępczych, a ona będzie mogła sprzedać opróżnioną w ten sposób działkę deweloperom. Oczywiście, dziennikarkom lokalnej „Wyborczej”, które opisały sprawę w dzisiejszym wydaniu gazety nie przyjdzie jakoś do głowy, że prywatny właściciel może prowadzić z miastem i lokatorami równie cyniczną grę obliczoną na łatwy, wielomilionowy zarobek. Wolą pisać o Edycie Zwolińskiej, „subtelnej blondynce z Krakowa” jak ją określają, jako ofierze biurokracji panującej w łódzkim Urzędzie Miasta i złej woli jego urzędników.
Cała, opisana w „Wyborczej” historia krakowskiej inwestorki zwyczajnie nie trzyma się kupy. Oto subtelna studentka łódzkiej szkoły filmowej „ zachywciła się naszym miastem i jego architekturą” do tego stopnia, że postanowiła kupić w nim dwie kamienice – jak widać, dla obu dziennikarek nie ma nic dziwnego w tym, że absolwenci szkoły filmowej kupują sobie zaraz po studiach budynki warte miliony złotych (pytanie, skąd Zwolińska wzięła pieniądze jakoś w tekście nie pada...), „Wyborcza” nie dostrzega też zdaje się oczywistej sprzeczności między tym, że jak pisze Krakowianka „zachwyciła się naszym miastem” a tym, że jak deklaruje sama Zwolińska, w całej transakcji chodziło jedynie o kasę. Jak twierdzi sama zainteresowana w rozmowie z „Wyborczą”: „Wiedziałam, co kupuję. Ale byłam przekonana, że to dobra decyzja i niezły interes. Myślałam o tym, żeby budynki wyremontować i wynajmować na mieszkania lub biura. A gdyby remont się nie opłacał, chciałam sprzedać działkę deweloperowi z zyskiem, bo to świetny punkt”
Oczywiście, mówiąc o swoich planach względem kamienicy przy Drewnowskiej 60 Zwolińska zapomina o drobnym szczególne – mianowicie o tym, że wraz z kupnem obu kamienic stała się odpowiedzialna za zapewnienie bezpiecznych i godnych warunków życia komunalnym lokatorom obu budynków. Teraz, gdy okazało się że miasto nie dysponuje lokalami zastępczymi, by pozbawić Zwolińską kłopotu i wykwaterować zamieszkałe przy Drewnowskiej 60 rodziny, inwestorka nie kryje rozgoryczenia postępowaniem łódzkich urzędników: „Utrudniają podjęcie jakichkolwiek kroków. Przez nich mieszkańcom, którzy wciąż są tu zakwaterowani, grozi śmiertelne niebezpieczeństwo” - alarmuje Zwolińska, której nie przyjdzie jakoś do głowy, że za przeprowadzenie w budynku niezbędnego remontu odpowiada jego właściciel – czyli ona. Zamiast tego, za pośrednictwem wspierającej jak zwykle łódzkich kamieniczników „Gazety” domaga się, by miasto jak najszybciej wykwaterowało „komunalnych”, co pozwoli jej na sprzedaż położonych w sąsiedztwie Manufaktury działek przy Drewnowskiej 60: „znalezienie im lokali zastępczych to ewidentnie zadanie miasta” – twierdzi, nie bez racji, Zwolińska, która jak przyznaje zdaje sobie sprawę z ciążącej na niej odpowiedzialności za bezpieczeństwo lokatorów, jednak zamiast inwestować w remont woli szantażować władze miasta korzystając z łamów „Wyborczej”. „Nie widziałam jeszcze miasta, które tak beztrosko podchodziłoby do lokatorów. I tak skutecznie zniechęcało inwestorów.” podsumowuje swoje żale Edyta Zwolińska.
See less See more
W każdym bełkocie jest ziarno prawdy, racje są po każdej ze stron. Jest bajzel jest, a monopolu na mieszkania nie powinien mieć nikt.

Zapytam w taki sposób: jak myślisz ilu bogatych łodzian chciałoby zamieszkać w śródmieściu nie będąc właścicielem swojego mieszkania w kamienicy? Ja na pewno nie zamieszkałbym w kamienicy z prywatnym zarządcą, a wolałbym wspólnotę mieszkaniową.

Drugie pytanie: Co jest tańsze? Sprzedać mieszkania łodzianom, którzy mieszkają w nich po 50 lat po kosztach czy sprzedać całą kamienice po kosztach jednemu właścicielowi wraz z lokatorami martwiąc się, czy aby na pewno tej osobie zależy na mieszkańcach czy chce się ich pozbyć dla zysku, a) wyburzając kamienicę, b) podnosząc czynsz niezgodnie z obow. prawem, c) doprowadzając do sytuacji że miasto musi zapewnić mieszkania socjalne osobom, które nie radzą sobie już z opłatami i doprowadzając do sytuacji że miasto, czyli my wszyscy zrzucamy się na zadłużone mieszkania, gdzie normą staje się patologia, że właściciel zleca swoim lokatorom nie płacenie za lokum, bo się mu to opłaca?

http://wspolnoty.org.pl/
See less See more
Prośba do forumowicza andrew100 żeby w miarę możliwości przybliżył warunki do mieszkania w Śródmieściu, a i jeżeli jest w stanie powiedzieć o stanie prawnym mieszkań w jego kamienicy. Czy są możliwości wykupu mieszkań na własność, jeśli tak to za ile oraz czy są ludzie którzy chcieliby takie mieszkanie kupić od kogoś kto już takie mieszkanie na własność posiada? Kamienicą zarządza nią AN czy osoba prywatna? Jak wysoki jest w Twojej kamienicy fundusz remontowy?

Podsłuchałem kiedyś jedną rozmową na mieście gdzie młoda osoba miała do wyboru mieszkanie na P. za 40.000 zł gdzie w remont trzeba by wyłożyć jeszcze może z 20.000 zł i wybiera taką opcję zamiast Retkini za 100.000 zł czy więcej. Jak to jest z sytuacją cenową na rynku mieszkaniowym w Centrum?
See less See more
O właśnie. Też byłbym zainteresowany cenami mieszkań w Śródmieściu :)
Ja na pewno nie zamieszkałbym w kamienicy z prywatnym zarządcą, a wolałbym wspólnotę mieszkaniową.
Ja mieszkam z prywatnym zarządcą i dlatego mam sukcesywnie remontowaną kamienicę i wszystko naprawiane na telefon niezależnie od faktu, że przed remontami jeszcze 5 lat temu kamienica ta i tak diametralnie różniła się od sąsiednich "wspólnotowych" o niebo na lepsze.

Tylko co to ma do rzeczy? Zależy na kogo się trafi. Wspólnota może dobrze zarządzać a może źle. To samo prywaciarz. To zależy od sytuacji danego budynku.
See less See more
Co przekażesz swoim dzieciom w spadku, meldunek który będzie niepewny? Dlaczego młodzi ludzie kupują na kredyt mieszkania u developerów? Chcą mieć swoje. Dla siebie i swoich dzieci. Ich nie interesuje wynajem. To że będziesz miał czysto 5 lat nie oznacza, że to będzie dla właściciela priorytet za 5 lat. Priorytetem łodzian i każdego z nas powinno być dbanie o swoje własne podwórko i łodzianie muszą się tego nauczyć sami. Dlatego własność. A że prawo jest do kitu to inna sprawa. Jak tam sytuacja Wspólnoty Mieszkaniowej z Sienkiewicza, o którą walczyłeś u Podwysockiej?
See less See more
Ja nie mam i nie planuję dzieci a tym bardziej dawać im spadku ;)

Nie wiem czemu młodzi ludzie są samobójcami i biorą kredyty na 30 lat, żeby kupić klitkę 35-metrową w betonowym pudle na zadupiu ;) Przez 30 lat nie będą mieli na pewno tego "swojego" i tak, a warunki będą kijowe. Lepiej się dorobić i KUPIĆ całą kamienicę :) Mając kredyt na 30 lat, żonę i dzieci, mieszkając w klitce trudno się natomiast dorobić. Tak łatwo dałeś się podpuścić propagandzie marketingowej usług bankowych? ;D

Nawrot + Piotrkowska + Sienkiewicza. Całkiem nieźle, inwestycja stoi bo zablokowali sobie w sądzie, wypieprzyliśmy (my - wszyscy - łodzianie) Tomaszewskiego, więc nowy wiceprezydent trzyma teraz za mordy tych szkodników z WBiL i nie ma mowy o korzystaniu ze specustawy, a w sierpniu wchodzi na ten teren plan miejscowy i mam nadzieję, że coś więcej niż tylko plan miejscowy :)
See less See more
Co przekażesz swoim dzieciom w spadku, meldunek który będzie niepewny? Dlaczego młodzi ludzie kupują na kredyt mieszkania u developerów? Chcą mieć swoje. Dla siebie i swoich dzieci. Ich nie interesuje wynajem. To że będziesz miał czysto 5 lat nie oznacza, że to będzie dla właściciela priorytet za 5 lat. Priorytetem łodzian i każdego z nas powinno być dbanie o swoje własne podwórko i łodzianie muszą się tego nauczyć sami. Dlatego własność. A że prawo jest do kitu to inna sprawa. Jak tam sytuacja Wspólnoty Mieszkaniowej z Sienkiewicza, o którą walczyłeś u Podwysockiej?
Brawo, mysle podobnie, ostatnia rzecz na ktora bym sie zgodzil to wynajem...

Ja nie mam i nie planuję dzieci a tym bardziej dawać im spadku ;)

Nie wiem czemu młodzi ludzie są samobójcami i biorą kredyty na 30 lat, żeby kupić klitkę 35-metrową w betonowym pudle na zadupiu ;) Przez 30 lat nie będą mieli na pewno tego "swojego" i tak, a warunki będą kijowe. Lepiej się dorobić i KUPIĆ całą kamienicę :) Mając kredyt na 30 lat, żonę i dzieci, mieszkając w klitce trudno się natomiast dorobić. Tak łatwo dałeś się podpuścić propagandzie marketingowej usług bankowych? ;D

Nawrot + Piotrkowska + Sienkiewicza. Całkiem nieźle, inwestycja stoi bo zablokowali sobie w sądzie, wypieprzyliśmy (my - wszyscy - łodzianie) Tomaszewskiego, więc nowy wiceprezydent trzyma teraz za mordy tych szkodników z WBiL i nie ma mowy o korzystaniu ze specustawy, a w sierpniu wchodzi na ten teren plan miejscowy i mam nadzieję, że coś więcej niż tylko plan miejscowy :)
ze nie chcesz miec dzieci...nawet mnie nie zaskoczyles...:) nie pasuje do Ciebie obraz ojca rodziny ;)
a co do reszty to chyba cos pomieszales...
wynajem nie jest tanszy od kredytu... ma swoje zalety jak chocby to ze łatwo zmienic miejsce zamieszkania ale na tym wlasciwie koniec zalet...dobre dla kogos kto 3 lata mieszka w Łodzi, potem 5 w Warszawie i nastepne lata w Poznaniu...
mnie bardziej przekonuja argumenty dawidnego. Nieruchomosci czy wogole majatek zdobywa sie dla swoich dzieci, zeby im w zyciu bylo łatwiej niz nam... tak mnie nauczyli dziadkowie i rodzice. Tylko dzieki takiemu podejsciu jest szansa ze nasze spoleczenstwo bedzie sie bogacic...
a jak sie bedziemy godzic na wynajem to bedziemy nabijac kase garstce najbogatszych ludzi, powiekszajac roznice miedzy biednymi i bogatymi... jesli wiekszosc rynku bedzie stanowil wynajem to ta garstka bogatych bedzie dyktowala drakonskie stawki...itd...
See less See more
U mnie można bez problemu wykupić mieszkanie, np. cena za moje(45mkw)wynosi 10.000zł. I dopiero jak ktoś ma wykupione mieszkanie wpłaca pieniądze na fundusz remontowy. U mnie wykupione mieszkanie ma chyba 3 lokatorów i oni zrobili z siebie wspólnotę. I ta wspólnota albo sama zarządza jakiś remont, albo "pogania" administrację. I gdyby u mnie nie było wspólnoty, to bym mieszkał w syfie. Aczkolwiek i tak ta administracja taka zła nie jest, bo ta co zarządza kamienicą przy Zielonej 5/7 jest o wiele gorsza(Centrum I). Jak chcecie to też mogę opisać sytuację tej kamienicy przy Zielonej ;).
See less See more
10 tysia za mieszkanie? Tak tanio? Jestem zaskoczony.
101 - 120 of 570 Posts
This is an older thread, you may not receive a response, and could be reviving an old thread. Please consider creating a new thread.
Top