A to już na granicy Łodzi i Zgierza ale bardziej w Zgierzu 

Myślę, że mogła być fajna bryła, gdyby wylać ją z czystego betonu. A tak, to obstyropianują, pomalują i będzie sieczka jak na wizce...Jestem ciekaw co o tym sądzicie. Dom Kosmos - jak głosi jego oficjalna nazwa
Nie ukrywajmy, że dzieje się bardzo małoJest wątek o małych inwestycjach.
Swoją drogą czyżby w Łodzi było już tak mało inwestycji, że chcemy się wymienić czymś takim? ;]
Na styropian można położyć wszystko. Z samego betonu nie można jej wylać i tak zostawić, bo nie mieszkamy w Hiszpanii. Normą budowlaną w Polszy jest 30 cm styro ale można na niego położyć co się chce. Na innych wizualizacjach widać, że będzie aż sześć różnych materiałów wykańczających elewacje. Myślę, że to o cztery za dużoMyślę, że mogła być fajna bryła, gdyby wylać ją z czystego betonu. A tak, to obstyropianują, pomalują i będzie sieczka jak na wizce...
Ciekaw jestem finalnej wersji ogrodzenia rodem z komiksów Enki Bilal'a![]()
Nie no rzeczywiście prawie nic się nie buduje więc trzeba pisać o domkach jednorodzinnych.Nie ukrywajmy, że dzieje się bardzo małoNie kojarzyłem wątku o małych inwestycjach ale ten byłby dedykowany tylko zabudowie jednorodzinnej i problemowi jej rozlewania.
No i? Większość budynków wygląda źle i co, jeśli zaczniemy pisać o jakiś budynkach gdzieś na peryferiach miasta co nie mają skośnego dachu i dachówki to będzie lepiej?Na pewno ten budynek w kontekście jakim został osadzony będzie wyglądał źle, ponieważ już otaczają go tradycyjne domki ze skośnym dachem i dachówką "z metra". Zdjęcia GSV nie oddają stopnia pokrycia zabudową tej ulicy. To jest dla mnie kolejny argument na to, że taki wątek powinien istnieć, bo buduje się na przedmieściach strasznie dużo i dobrze mieć na to oko.
Problem w tym, że spora część tej mieszkaniówki która powstaje w centrum zbytnio się nie różni niż ta z Olechowa. ot, najtańszy budynek jaki da się postawić wciskany jako apartamentowiecJa byłbym zdania, żeby taki wątek zawierał wszystkie bloki z Olechowów, Hetmańskich, Szlacheckich itd. W mieszkaniowych jak wchodzę, to jest tylko frustracja, że większość fotek to z suburbii.
W mieście gdzie na ruchliwym skrzyżowaniu prawie w samym centrum na jednym narożniku może być całkiem spory budynek politechniki, obok nowoczesny budynek targowy z szklaną elewacją, dalej budowane jest nowe centrum handlowe z elewacją udającą starą fabrykę stoi pewnie na miejskim gruncie ręczna myjnia a na przeciwległej działce miasto bez większego przmeyślenia pozwala postawić szitblaszaka wszystko jest możliwe. nawet Lidl obłożony klinkierem i otoczony "gustownym" parkingiem w centrum historycznej dzielnicy. Więc problem o którym mówisz to nie problem tym bardziej ze znając urzędników pewnie by wymusili równanie wszystkiego w dół, czyli nijakie domki ze spadzistymi dachami pod linijke bez wyrazu.Otóż to. Z jednej strony, czy poprawia się architektura, a z drugiej strony jak podchodzić do planowania przestrzennego przedmieść (jeśli w ogóle jakieś planowanie tu zachodzi). Czy normalne i akceptowalne jest to żeby na jednej ulicy stały obok siebie takie domy jak w pierwszym poście, zwykłe dachówkowo - muratorowe, drewniane chałupy z bali, stare kloce z czasów PRLu lub dziwadła z kolumienkami, a`la dworki?
Przecież to jest jakaś zgroza. Nie podróżuje na tyle żeby dysponować odniesieniami do innych krajów ale wyczuwam, że w Polsce tworzy się miszmasz na niespotykaną skalę i im więcej osób będzie dorabiało się majątków pozwalających na postawienie domu, tym chaos będzie się pogłębiał.
http://wyborcza.pl/1,75478,15900054...e_centra_i_korki__Dlaczego.html#ixzz30pVWIAWpOsiedla wśród pól, puste centra i korki. Dlaczego tak źle planujemy miasta?
Samorządowcy w całej Polsce pod mieszkania wyznaczyli tak dużo miejsca, że starczyłoby go nawet dla 229 mln osób. Efekt? Chaos w przestrzeni i gigantyczne koszty codziennego utrzymania miast.
We wrześniu rząd przyjmie Krajową Politykę Miejską. - Powstaje po to, by polskie miasta stały się miejscem dobrym do życia - podkreśla wicepremier Elżbieta Bieńkowska. Przypomina też, że ponad połowa Polaków żyje w miastach. Jeśli jednak dodać mieszkańców gmin otaczających metropolie takie jak Warszawa, Poznań czy Wrocław, to jest ich jeszcze więcej.
KPM ma m.in. okiełznać żywiołową suburbanizację. Chodzi o to, by zatrzymać rozlewanie się zabudowy mieszkaniowej na odległe od centrów miast pola i łąki. Degraduje to środowisko, zwiększa ruch i korki. A te kosztują. Niedawno specjaliści obliczyli, że każdy kierowca w Katowicach i Gdańsku traci w korkach 2,3 tys. zł rocznie, a w Krakowie aż 3,2 tys. zł. Wszystko przez to, że mieszkańcy z przedmieść każdego ranka próbują dostać się samochodami do pracy w centrum.
Dr Adam Kowalewski, przewodniczący rady nadzorczej Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej, wraz m.in. z Jeremim Mordasewiczem z Konfederacji Lewiatan oraz prezydenckimi doradcami prof. Jerzym Osiatyńskim i prof. Jerzym Regulskim opublikowali "Raport o ekonomicznych stratach i społecznych kosztach niekontrolowanej urbanizacji w Polsce".
Tylko jedna trzecia kraju jest objęta planami zagospodarowania przestrzennego, które decydują o tym, co i gdzie można budować. - Efektem słabości planowania jest chaos przestrzenny oraz rosnące koszty działania samorządów - podkreślają autorzy. Okazuje się też, że gminy zbyt wiele terenów przeznaczyły pod zabudowę mieszkaniową. Gdyby w każdym takim miejscu powstały domy, to starczyłoby ich dla 62 mln osób. Jeśli do tego dodamy tereny miast wskazane jako obszary pod mieszkaniówkę w innych dokumentach samorządów (np. w studiach zagospodarowania), to miejsca starczy nawet dla 229 mln osób.
Koszty złego planowania
Takie planowanie miast pociąga za sobą wydatki. Trzeba zbudować drogi, kanalizację, położyć światłowody, doprowadzić gaz i elektryczność. "Wiele gmin ponosi lub będzie ponosić koszty wykupu gruntów pod drogi oraz koszty budowy infrastruktury technicznej na terenach, które nigdy nie będą zabudowane na skutek wielokrotnie przeszacowanego bilansu potrzeb terenowych dla budownictwa" - czytamy w raporcie. Te wydatki w różnych źródłach są szacowane na 40-129 mld zł.
- Niepotrzebne wydatki już są faktem. W jednym z miast w województwie śląskim wybudowano kanalizację. Użyto rur o dużych średnicach w nadziei, że w okolicy powstaną domy i mieszkania. Tak się jednak nie stało... - mówi dr Maciej Borsa, urbanista związany ze Szkołą Główną Handlową.
Autorzy raportu alarmują, że koszty złego planowania mogą doprowadzić część gmin do bankructwa. Ale nie tylko samorządy płacą. Droższa jest budowa sieci ciepłowniczych i energetycznych oraz ich utrzymanie. Tam, gdzie zabudowa jest mocno rozproszona, potrzeba więcej szkół, przedszkoli czy przychodni. To kolejne wydatki na pensje oraz utrzymanie i wyposażenie budynków.
Łatwo też policzyć wydatki na dojazdy do pracy. Koszty codziennych podróży na odległość powyżej 5 km sięgają 26 mld zł rocznie (z tego 22,6 mld zł na podróże samochodami). W efekcie życie rodzinne toczy się w samochodach, bo trzeba zawieźć dzieci do szkoły lub przedszkola, a potem je stamtąd odebrać. Autorzy raportu wzywają do powstrzymania niekontrolowanej urbanizacji miast. - W przeciwnym razie następnym pokoleniom pozostawiamy niechlubny spadek. Źle zaplanowane miasta i osiedla są najtrwalszym elementem przestrzeni i najtrudniejszym do naprawy.
Dlaczego źle planujemy miasta?
Przyczyn jest sporo. - Na początku lat 90. zachłysnęliśmy się wolnym rynkiem i demokracją. Uznano, że prawo własności jest nie tylko święte, ale też że oznacza przede wszystkim prawo do zabudowy - mówi dr Maciej Borsa.
Jego zdaniem to równie absurdalne i szkodliwe jak przekonanie, że właściciel samochodu może jeździć, jak chce. Wini jednak nie tylko właścicieli gruntów, ale również samorządowców.
- Na ogół myślą o zysku: miejscach pracy, nowych inwestorach. Wierzą, że gdy się buduje, to jest dobrze. W dodatku zawsze jakiś znajomy burmistrza czy radnego ma działkę, którą trzeba zabudować. Są naciski deweloperów. Tymczasem tam, gdzie miasto się rozlało, nie da się nawet zrobić porządnej komunikacji publicznej, bo zabudowa jest strasznie rozproszona. W efekcie rośnie liczba samochodów - mówi Borsa.
Jego zdaniem błędów popełnionych w minionych latach nie da się dziś naprawić. Domy i osiedla - czasem w szczerym polu, bo tak było taniej i wygodniej dla deweloperów - już wybudowano.
- Co teraz? Należy się zastanowić, jak dogęścić suburbia, by koszty ich utrzymania się zmniejszyły. Znowu będzie drogo, ale za niewiedzę trzeba płacić - mówi Maciej Borsa. Samorządowcom radzi też, by używali planów do blokowania budowy nowych osiedli.
Tak właśnie stało się w Katowicach. Jedna z firm chciała w peryferyjnej dzielnicy zbudować 110 mieszkań. Urzędnicy odmówili wydania warunków zabudowy, a w planie zabronią tu "mieszkaniówki". - Wokół nie ma szkoły, jest jedna ulica z chodnikiem po jednej stronie. Nie możemy się na to zgodzić. W dodatku w pobliżu są zakłady przemysłowe - argumentują urzędnicy.
- Burmistrzowie i prezydenci zaczynają dostrzegać, co się dzieje, ponieważ liczą pieniądze. Ogromne unijne dotacje na drogi i kanalizację też się już kończą. Nic tak nie skłania do myślenia jak obcięcie jednego zera w budżecie - mówi Maciej Borsa.
Rząd się przymierza
Niekontrolowaną suburbanizację, czyli wyludnienie się centrów miast i rozwój podmiejskich peryferii, ma powstrzymać Krajowa Polityka Miejska. Rząd chce promować i wspierać, także przy wykorzystaniu unijnych pieniędzy, ideę zwartych miast oraz rewitalizację śródmieść. Z kolei nowe inwestycje mają być lokowane przede wszystkim w już zagospodarowanych dzielnicach, a nie "w polu". Jeśli chodzi o transport, to budowa dróg nie będzie już kluczowa. Polityka miejska położy nacisk na komunikację publiczną.