Sporo czasu minęło, od kiedy prowadziłem ten wątek, w międzyczasie zdjęcia wyparowały z serwera... Aż tu niespodziewanie znowu zawitałem do Łodzi. Czas więc na nowe otwarcie.
Fotografia nie jest tym, co mi w życiu wychodzi najlepiej, ale Łódź jest jednym z miejsc, w których czuję nieodpartą potrzebę wyjęcia aparatu i szukania pseudoartysytcznych ujęć. W ogóle to miasto z każdą kolejną wizytą coraz bardziej mnie fascynuje. Łódź jest bowiem jakimś przedziwnym, surrealistycznym konglomeratem rozpadu, zgnilizny, opuszczenia i dynamiki, przeróżnych oddolnych inicjatyw, żywotnej kultury... To niesamowite, jak w powoli wyludniającym się mieście, które zdaje się ledwie funkcjonować, tyle się dzieje, działają znakomite galerie czy festiwale. Jak wyremontowane, oszałamiające lofty i centra handlowe sąsiadują z ulicami, którym wykoszono całe pierzeje, pozostawiając rozsypujące się, ponure oficyny. Jak powoli dawna demograficzna i architektoniczna eksplozja staje się czymś, w co trudno uwierzyć, a jednocześnie tu i tam wciska się nowoczesność, szkło i stal. I wreszcie jak bardzo to miasto, przeżywszy załamanie dawnej przemysłowej monokultury próbuje się przedefiniować i zrekonfigurować, znaleźć dla siebie miejsce i funkcję. I tak dalej.
1.
Łódź raczej nie kojarzy się z modernizmem, ale istnieją tam znakomite przykłady takiej architektury, dopiero teraz wyciąganej z zapomnienia. Jednym z nich jest wzniesiony w latach 30-tych świetny wieżowiec przy ulicy Kościuszki, którego konstruktorem był Stefan Bryła, twórca technicznego projektu warszawskiego Prudentialu.
2.
Wieża katedry odbita w szklanej elewacji. Takie widoki kojarzą się raczej z Wrocławiem, gdzie połączenie substancji zabytkowej i nowoczesności jest powszechne. Podobnie mogłoby być w Łodzi - ale do tego potrzeba zadbanych zabytków i własnie tej nowoczesności. Może taka jest przyszłość tego miasta. Może.
3.
Lofty w fabryce Scheiblera. O ile wiem sztandarowa i najbardziej burżuazyjna inwestycja mieszkaniowa w Łodzi, a cena za m2 to ok. 7,5 tys zł. W Krakowie tyle kosztują mieszkania w blokach - cóż, kolejny dowód terminalnego stanu, w jakim znalazła się Łódź. Ale poza tym sama fabryka, podobnie jak kompleks Poznańskiego, wgniata w ziemię ogromem i surowością murów, zachowujących jednak pewną specyficzną, XIX-wieczną szlachetność.
4.
Osobliwa kompozycja na ścianie domu na Księżym Młynie. Dawne imperium Scheiblerów budzi respekt - swego rodzaju osiedle zamknięte, z wysokim jak na owe czasy standardem życia, wyposażone w szkoły, straż pożarną, sklepy, blisko miejsca pracy - w gruncie rzeczy przypomina założenia współczesnych osiedli mieszkaniowych.
5.
Geniusz łodzi. Dziwaczny, nadwyrężony, połatany czym się da - ale uroku i życiowej siły odmówić mu nie sposób. Ot, duch miasta.
6.
Biurowce z lat 70-tych widziane z pustej parceli przy Sienkiewicza. Ślad PRLowskiej próby przekształcenia Łodzi w nowoczesną metropolię. Próby imponującej i budzącej respekt, ale nieukończonej i nieudanej, bo koniec z końcem więcej chyba zburzono niż zbudowano, a miasto do dziś pozostaje dziurawe i poszarpane. Mimo to przedstawione budynki dowodzą, że powstawały wtedy także i ciekawe rzeczy.
Na razie tyle, będzie więcej. Enjoy.