ARCHITEKTONICZNE „BLOBY”
Bloboarchitektura (od blob architecture, blobism lub blobismus) to termin charakterystyczny dla jednej z tendencji obecnych we współczesnej architekturze.
Blobo-budynki mają organiczny kształt, często przypominający amebę lub oryginalne wybrzuszenia. W nazwie ukryta jest aluzja do filmu z gatunku science fiction „The Blob” z 1958 roku, który opowiada o ataku żarłocznego, bezkształtnego obcego na pewne amerykańskie miasteczko.
Jednak sam termin Bloboarchitektura stał się modny dopiero w połowie lat 90-tych XX wieku, a pierwszy architektoniczny blob pojawił się na łamach New York Times Magazine w 2002 roku (w artykule Defenestration).
Jako pierwszy terminu zaczął używać amerykański architekt Greg Lynn w 1995 roku, w wyniku eksperymentów z projektowaniem cyfrowym. Wkrótce po tym środowisko architektów i projektantów mebli rozpoczęło swoje badania nad kreowaniem nowych i niezwykłych form. Co ciekawe, ta wysoce organiczna architektura, nie może funkcjonować bez projektowania wspomaganego komputerowo. Architekci najczęściej przekształcają formy za pomocą manipulacji algorytmów przy użyciu komputerowej platformy modelującej. Inne funkcje pomocne przy tego typu projektowaniu obejmują: Non-Uniform Rational B-Spline (geometria przestrzenna, technologia pozwalająca na precyzyjne odzwierciedlenia podstawowych obiektów geometrycznych, takich jak linie, koła, elipsy, kule, itp. jak również skomplikowane kształty typu karoseria samochodu czy formy organiczne np. ciało człowieka); digitalizację form rzeźbiarskich przypominających tomografię komputerową czy oprogramowanie z opcją FreeForm Surface umożliwiające pomiary i ocenę powierzchni swobodnych.
Precedensem w tej dziedzinie był Archigram – grupa angielskich architektów tworzących w latach 60-tych XX wieku, do której należał Peter Cook. Architekci interesowali się „nadmuchanymi” formami architektonicznymi, jak również generowaniem sztucznych „tworów”. Ron Herron, inny członek Archigramu, wykreował architekturę blobo-podobną, jak na przykład Walking Cities and Instant City, podobnie jak Michael Webb z projektem Sin Centre. Niezrealizowany Endless House Fredericka Kieslera jest kolejnym przykładem wczesnej blobotektury, chociaż został zaprojektowany bez użycia komputera, a jego inny projekt - Shrine of the Book (przed 1965) znany z charakterystycznych płynnych kropelkowych form, do dziś stanowi przedmiot zainteresowania architektów. Warto również rozważyć wpływ organicznych projektów Antonio Gaudiego czy ekspresjonistów, jak Bruno Taut i Hermann Finsterlin na architekturę blobów.
Niekonwencjonalne budowle najczęściej wprowadzają w swoim sąsiedztwie powiew świeżości. Swoją oryginalnością mogą prowadzić również do rozdarcia harmonijnej tkanki miejskiej. Dobrym przykładem jest tu Kunsthaus w Grazu, przez jednych uważany za zbyt agresywnie wdzierający się w otoczenie, a przez drugich za objawienie architektoniczne. Książkowym wzorem bloboarchitektury jest budynek sieci sklepów Selfridges w Birmingham. Konstrukcja inspirowana prawdopodobnie morzem oraz białymi klifami Dover, zawiera w sobie wszystkie cechy prawdziwego bloba: jest wielka, bulwiasta, a jej elewacja pokryta została tysiącami małych pęcherzyków.
Interesująco przedstawiają się również Houses of Xanadu, eksperymentalna grupa domów zbudowana na terenie Stanów Zjednoczonych jako przykład projektowania wspomaganego komputerowo. Od 1979 roku do wczesnych lat 80-tych powstały trzy takie domy, w różnych częściach kraju (w stanach Floryda, Wisconsin i Tennessee). Najbardziej popularny z nich, Kissimmee Xanadu na Florydzie zaprojektował Roy Mason. Modelowy dom Xanadu miał ergonomiczny kształt, wnętrza przypominające jaskinie, z ciasnymi, połączonymi ze sobą pokojami o niskich sufitach. Z zewnątrz przywodził na myśl bliżej nieokreślone twory ludzkiej wyobraźni, jak np. UFO. Niestety dom został zamknięty w 1996 roku, a w 2005 zburzony.
Niektóre blobo-projekty wywołują jednak sporo kontrowersji. Spektakularna, futurystyczna wizja nowej Biblioteki Narodowej w Pradze autorstwa Jana Kaplicky'ego, przypominająca ogromną, zieloną płaszczkę, poddana została ostrej krytyce. Realizacji projektu zagrozić może mentalny konserwatyzm mieszkańców. A przecież „Architektura musi iść w parze z kulturą, społeczeństwem, technologią swoich czasów”, jak mówi sam architekt.
Także do naszego kraju docierają pewne symptomy blobo-rewolucji. Jako pierwsze pojawiły się warszawskie Złote Tarasy. Tym, co praktycznie w całości definiuje ten obiekt, jest niesamowity, falujący dach, złożony z siedmiu połączonych i przenikających się kopuł. Architekci z Jerde Partnership z prowadzącym Davidem Rogersem wyobrazili go sobie jako siedem kul przykrytych płachtą materiału.
W niedalekiej przyszłości mają zostać zrealizowane dwa kolejne bloby: hotel Hilton we Wrocławiu oraz rozbudowa poznańskiego Muzeum Narodowego w formie charakterystycznej tuby z brązu, która wyrasta z ziemi i kładzie się na dachu tzw. nowego muzeum.
Małgorzata Drozdowska