SkyscraperCity Forum banner

[Bydgoszcz] Informacje gospodarcze, statystyki i liczby

873100 Views 5564 Replies 238 Participants Last post by  michuu
Strefa Biznesu:

Praca w bydgoskim Atosie. Poszukują 100 pracowników!

- W tym roku przyjęliśmy już 235 pracowników - wylicza Maciej Ruszkiewicz, dyrektor Linii Biznesowej Atos w Bydgoszczy. - Do końca roku zaangażujemy jeszcze 100 osób.


Praca przez osiem godzin, nadgodziny płatne - wylicza zalety Czytelnik Strefy Biznesu. - Znajomości nie są potrzebne, każdy przechodzi rozmowę kwalifikacyjną i jeśli zakończy ją pomyślnie, czyli ma odpowiednie umiejętności, to jest przyjmowany. Do tego dochodzi stałość zatrudnienia. Bardziej stabilnej pracy się nie dostanie.

Na naszym forum zdarzają się też zawiedzione głosy osób, które nie zostały zaproszone na rozmowy i tych, którzy znają za słabo język, by startować.

Jeszcze 300
Atos jest międzynarodową firmą informatyczną, która osiąga roczne przychody na poziomie 8,7 mld euro i zatrudnia 78,5 tys. pracowników w 42 krajach. Oddział bydgoski liczy 630 osób. W naszym regionie ulokowane jest centrum sieciowe dla całej korporacji. Obsługuje ono klientów z całego świata w zakresie usług transakcyjnych oraz konsultingowych, integracji systemów i usług zarządzanych.

- Są plany dalszego rozwoju - podaje Ruszkiewicz. - Liczba około 300 nowych pracowników, w najbliższych dwóch latach, jest realna.

Kto ma szansę na zatrudnienie w Atosie?
- Głównie informatycy z wiedzą ściśle techniczną. Poszukujemy specjalistów zarządzania sieciami, serwerami, aplikacjami i modułami SAP - wymienia Ruszkiewicz. - Ale też menedżerów i kierowników projektów.

Etat znajdą tu również osoby wielojęzyczne. - Wszyscy pracownicy muszą znać język angielski. Poszukiwani są lingwiści, którzy dodatkowo władają m.in. rosyjskim, niemieckim, francuskim lub słowackim - dodaje. - Kandydat powinien znać język na poziomie B2 lub C1 (średniozaawansowany lub zaawansowany - przyp. red.). Sprawdzamy to podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Osoby, które przejdą ją, są szkolone wewnątrz firmy.

Dla kogo więcej pracy
- Rynek potrzebuje informatyków, inżynierów różnych specjalizacji, mechatroników, spawaczy - twierdzi Jeremi Mordasewicz, ekspert Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych „Lewiatan”. - Rozwijać będą się też usługi medyczne. Jeśli chcemy zwiększyć zatrudnienie, to młodzież musi przestać studiować kierunki, na które nie ma zapotrzebowania.

Newsweek.pl:

Polska firma wygrała wielki przetarg w Niemczech. 1,5 miliarda od Deutsche Bahn dla Pesy Bydgoszcz!


Zakłady Pesa SA z Bydgoszczy podpiszą we wrześniu kontrakt na dostawę taboru dla niemieckich kolei DB. Wartość umowy będzie porównywalna z kontraktem realizowanym przez spółke w Warszawie za 1,5 mld zł - poinformował w środę rzecznik Pesy.

- Wszystko wskazuje na to, że kontrakt z niemieckim przewoźnikiem podpiszemy podczas największych branżowych targów transportowych InnoTrans w Berlinie, 19 września. To efekt prowadzonego od 1,5 roku przetargu na dostawę taboru dla kolei DB - poinformował w środę Tomasz Zaboklicki, prezes spółki Pesa.

Jak zaznaczył, o wyborze polskiej firmy zdecydowała nie cena, ale doświadczenie i niemieckie certyfikaty, które zakłady zdobyły w ostatnich latach.- To bardzo wymagający kontrahent, który sam wybiera uczestników przetargów i wnikliwie ich sprawdza. Kontrakt potwierdzi, że jesteśmy liczącym się uczestnikiem rynku, poważną firmą, oferującą pojazdy na światowym poziomie - zaznaczył Zaboklicki.

Pesa nie ujawnia szczegółów kontraktu ani jego dokładnej wartości. Dotyczyć on będzie dostawy wieloczłonowych pojazdów do połączeń regionalnych. - Pod względem wartości i liczby jednostek taboru będzie to umowa porównywalna z realizowanym obecnie kontraktem na dostawę 186 tramwajów dla Warszawy - ocenił Michał Żurowski, rzecznik Pesa SA. Władze Warszawy zapłacą za tabor z Bydgoszczy - 1,5 mld zł.

Prezes zaznaczył, że bydgoska firma dysponuje wystarczającym potencjałem, pozwalającym na wykonanie nowych kontraktów i nie planuje znaczącego zwiększenia załogi, która liczy około 3,7 tys. osób w głównej siedzibie w Bydgoszczy i filii w Mińsku Mazowieckim.
See less See more
1 - 20 of 5565 Posts
na forum pojawila sie plotka o przeniesieniu siedziby PESY do Poznania...ktos cos slyszal?
http://www.infoveriti.pl/firma-krs/420982.html
Jakoś bardziej mi się jednak widzi otwarcie dodatkowego oddziału, albo jakieś przejęcie. Na przykład Poznańskie Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego Poznań S.A. Pesa ostatnio ma całkiem sporo do roboty i zwiększenie mocy produkcyjnej jest wskazane, a w Bydgoszczy na rozbudowę nie ma już zbyt wiele miejsca w obecnej lokalizacji. Można teraz albo przejąć jakąś firmę i produkować tam nadwyżki zamówień, albo stawiać od nowa nową halę w Bydgoszczy, która byłaby umiejscowiona w zupełnie nowej lokalizacji. Niestety ten drugi wariant to jest dużo większa inwestycja i większe w takim razie koszta oraz ryzyko.

Co prawda ZNTK Poznań to taki dość "duży strzał", bo firma mała nie jest, ale nie wierzę w przenosiny całkowicie ;)
A fabryki BASF w Niemczech gdzie sila robocza jest o wiele drozsza beda trzepac kase z Zachemowskich kontraktow. wow
No tak, bo koszta pracownicze to jedyne koszta prowadzenia działalności.

Nie zapominaj, że samo utrzymanie infrastruktury przemysłowej przy starej aparaturze może kosztować krocie, a ilość awarii i najróżniejszych "sytuacji kryzysowych" w ostatnich latach świadczy o tym, że doprowadzenie tego do dobrego stanu mogłoby pochłonąć miliony.

Nie zrozum mnie źle, bo sam też bym chciał, żeby firma i miejsca pracy zostały w Bydgoszczy, ale staram się patrzeć na to realnie.
Brakuje mi tutaj jakiegokolwiek ujęcia funkcjonujących przedsiębiorstw, panoramy BPPT (jest takich zdjęć z lotu ptaka kilka), widoku z "wjazdu do miasta" od strony lotniska (na prawdę wygląda imponująco jeśli chce się pokazać miasto jako świetnie skomunikowane). Można przecież pokazać zdjęcia chociażby z widokiem na biurowiec Telefoniki z zakładami produkcyjnymi tychże w tle, można pokazać kampus UTP z nowymi budynkami, bo kompleks też złego wrażenia nie robi.

Niestety zdjęcia pasują do broszurki dla turystów i inwestorów z branży turystycznej, a nie inwestorów biznesowych i ogólnie z branż "niosących kasę i miejsca pracy". Szkoda, wstyd i niestety żal wydanych na to pewnie niemałych pieniędzy.
Bruski: Będziemy wyprzedawać majątek miasta

Mam jeden cel: rozwijać Bydgoszcz za wszelką cenę - powiedział prezydent Rafał Bruski podsumowując dwa lata swoich rządów. I dodał, że aby się rozwijać, musimy oszczędzać, sprzedawać majątek miejski i podnosić ceny usług komunalnych.


W ocenie prezydenta Bruskiego największym jego błędem było zbyt długie czekanie na rozpoczęcie uzdrawiania sytuacji w szpitalu miejskim. Największy sukces? Uzdrowienie miejskich finansów i sposobu zarządzania miastem. I zapowiedział kontynuację tych działań.

- Dzięki temu dzisiaj miasto jest bezpieczne. Nie ma zagrożenia jak w innych samorządach, że zabranie nam pieniędzy na wypłaty dla nauczycieli, że będziemy na skraju bankructwa - mówi prezydent. - Zatrzymaliśmy niekorzystny trend zwiększania wydatków bieżących. I aby dalej inwestować będziemy musieli w tym kierunku iść dalej.


Prezydent wyjaśnił, że zgodnie z planami na inwestycje w latach 2014-20 miasto potrzebuje 799 mln zł. A w tej chwili sytuacja finansowa miasta pozwala na łączny wydatek zaledwie 100 mln zł. Stąd konieczne jest podejmowanie kolejnych kroków, aby zwiększyć możliwości inwestycyjne miasta.

- Wysyłam do radnych list, w którym pytam, jakie działania podjąć. Proponuję trzy kwestie: sprzedaż majątku miasta w tym Komunalnego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej. Po drugie redukcja wydatków bieżących o 3-5 proc. od 2014 roku. I trzecia rzecz, ale w ostateczności to podwyżki dla mieszkańców. To są moje kierunki działania - stwierdził Bruski.

Prezydent wyjaśnił, że priorytetem inwestycyjnym dla miasta w kolejnej perspektywie unijnej są działania z zakresu komunikacji, akademickości, przedsiębiorczości i innowacyjności. Wymienił m.in. budowę linii tramwajowej wzdłuż ul. Kujawskiej i na Szwederowo, kompleksu Akademii Muzycznej na pl. Teatralnym, rozbudowy ul. Grunwaldzkiej pomiędzy Węzłem Zachodnim a granicą miasta oraz Trasy W-Z na całej długości do dwóch nitek jezdni. Na dalszy plan mają być z kolei odstawiane inwestycje, na które nie można zdobyć unijnego wsparcia.

- Dla mnie w podejmowaniu decyzji liczą się: interes mieszkańców, interes miasta i ekonomia. Jeśli ktoś tego nie akceptuje, to jest jego problem - uznał Bruski.
Mam tutaj mieszane uczucia, ale jakoś tak instynkt mi podpowiada, że to mimo wszystko krok w dobrą stronę, chociaż bardzo wąska jest tutaj ścieżka i łatwo za bardzo zboczyć ze "wspierania rozwoju i inwestycji" w "dojenie miasta i mieszkańców" ;)
Ja bym powiedział, że to nawet jest argument ZA. Wiele ekip jak tylko dorwie się do władzy to zrywa wszystkie poprzednie umowy, wywala plany i wszystko buduje od zera marnując masę kasy na opracowanie nowych planów, nowych koncepcji i nowych opracowań.

"Bruce" przynajmniej kończy to, co zostało zaczęte, żeby dotychczas zainwestowane pieniądze nie poszły w błoto. Jak dla mnie to najlepszy krok, jaki można było podjąć i mimo że już ponapoczynane projekty są kosztowne, to i tak dużo drożej wyszłoby zarzucić je i wszystko zacząć od zera. Ostateczne wersje byłyby może i nawet tańsze, ale ich opracowanie przechylałoby szalę kosztów raczej w drugą stronę.
Źle, że musimy za nie płacić do dzisiaj. Chyba tylko o to chodzi.
^^
Prawdopodobnie zostanie to wyprzedane losowo każdemu chętnemu niezależnie od tego, czy będzie to deweloper, czy koncern naftowy i powstanie nam tam bardzo chaotyczna nowa część miasta. Przynajmniej takie są moje obawy na chwilę obecną. Albo co gorsza znajdzie się jeden z "cwaniaków", co to założą sobie firmę krzak zajmującą się "utylizacją odpadów", usypie w lesie gigantyczną górę toksycznych odpadów i zniknie bez śladu z milionami w kieszeni.
^^
Gdyby mnie było stać na taką inwestycję, a miałbym ulokować swoje pieniądze, to najprawdopodobniej tak właśnie bym zrobił.
Taaaa i wszyscy pójdą do BIUR pracować
Nie widzę tutaj problemu. Coś jest nie tak z biurami? O ile pamiętam w tej chwili najlepiej w Bydgoszczy wypada branża IT, a oni nie mają taśm produkcyjnych. W dodatku biura to wszystkie rodzaje usług i nie zawsze trzeba mieć magistra ekonomii i doktorat z zarządzania, żeby w nich pracować. Tą są przecież też centra obsługi, to są firmy consultingowe, to są firmy oczywiście także z branż wymagających "czegoś więcej", ale nawet tam często rekrutuje się osoby poniżej wymagań i wysyła na szkolenia, kursy i tak dalej, bo się to opłaca.

Są biura projektowe, rachunkowe, są wreszcie najróżniejsze kancelarie i oddziały firm mających już w mieście zakład produkcyjny (np. w dawnym biurowcu Rometu biura często mają firmy z zakładami produkcyjni kilkaset metrów dalej). Tak na prawdę potencjał jest, a praca w BIURZE nie jest niczym gorszym od pracy przy linii produkcyjnej ... co więcej jest nieraz równie męcząca, a często o wiele bardziej wykańczająca psychicznie. Teraz pytanie, kto wreszcie zacznie ten potencjał eksploatować.
See less See more
I ci wszyscy którzy zostali zwolnieni z np. Zachemu, Makrumu, Rometu, Ortisu itp itd znajdą pracę w biurze wg ciebie
W tym mieście jest prawie 400 tysięcy ludzi, a w gminach dookoła jeszze kolejne 150 tysięcy. Czemu akurat tylko pracownicy z dawnego zchemu mieliby właśnie tam znaleźć pracę? Z resztą prawdopodobnie część osób w rzeczy samej znalazłaby pracę w takim biurowcu. Nie koniecznie w kadrze zaradzającej jakiejś firmy, ale po przeszkoleniu na pewno coś by znaleźli.

Prawda jest taka, że kto w tych czasach nie uzupełnia i nie powiększa swoich kwalifikacji, ten sam jest winny ewentualnego bezrobocia. Jak ktoś był "zaworowym" w Zachemie (oczywiście celowe przejaskrawienie), to musi być gotowy powiedzieć "tak" pracodawcy, który powie jasne, że Cię przyjmę ale będziesz musiał się od nowa nauczyć obsługi tego tego i tego, a pensję będziesz mieć 20% niższą. Niestety wiele osób ma zbyt wielką dumę, by "zniżyć się" do pracy "o szczebel niżej". Co gorsza bardzo wiele osób nadal myśli na zasadzie "nie po to uczyłem się tego, by pracować w czymkolwiek innym". Takie myślenie może i sprawdzało się trzy dekady temu, ale teraz powinno to być "co jeszcze mógłbym umieć i czego jeszcze mogę się nauczyć?". Co więcej, jak już się ktoś dostanie, to właśnie po przyjęciu na stanowisko trzeba się zacząć w nim specjalizować, doszkalać itd, a nierzadko trzeba to zrobić na własny koszt (paradoks, prawda?) .
See less See more
  • Like
Reactions: 1
@Zamaszysty:

To wszystko jest prawda, co piszesz, ale przecież to zjawisko występuje w całej Polsce w równym stopniu, dlaczego więc, Twoim zdaniem, w Bydgoszczy miało by to być szczególną przyczyną wyższego bezrobocia?
A mamy wyższe bezrobocie? O ile wiem w Bydgoszczy (spośród miast) jest jedno z najniższych bezroboci właśnie!
Faktycznie wszystko zależy od tego, jak spojrzymy na dane, bo (z wyjątkiem Łodzi) jest to wprost proporcjonalne do rozmiarów metropolii i relatywnie wśród miast rozmiarów Bydgoszczy wypadamy bardzo dobrze. Rzecz w tym, że im miasto większe, tym łatwiej jest znaleźć tam pracę, bo w KAŻDEJ kategorii czy branży miejsc pracy jest statystycznie więcej, a jednocześnie sam duży rynek sprawia, że łatwiej też jest znaleźć zbyt dla siły roboczej.
OK, rozumiem, co masz na myśli - sądzę jednak że około 1000 etatów, których nie ma, a mogłyby by być, gdyby... nie wpłynie znacząco na ogólną średnią, skoro ogólnie zatrudnionych w Bydgoszczy jest coś ok. 100.000 osób. Skoro jednak tych urzędów nie ma i nie będzie, jest to dyskusja czysto akademicka ;)
Osób w wieku produkcyjnym jest w B około 250 tysięcy, z czego stopa bezrobocia wynosi mniej więcej 8-8,5 % (nie pamiętam ile to dokładnie było). Teoretycznie osób "zatrudnionych" wychodzi mi około 225 tysięcy.

3 tys. zł zarobione przez tysiąc osób daje 3 mln zł, które idzie w rynek lokalny. Odliczając z tego "opłaty" i tak około 1,5 mln to czysta konsumpcja...
Nikt normalny (chyba że ktoś, kto zarabia minimalną krajową, albo niewiele ponad) nie wydaje przecież wszystkiego, co zarobi! Musisz przemnożyć swoje wszystkie założenia przez 0,8 a może i 0,7 nawet. Ludzie odkładają zawsze "na święta", czy "na wakacje" czy coś w tym stylu i nigdy nie trafia wszystko na rynek.
czyli koniec końców nawet kasa "na święta" trafia na rynek, ale tak jak napisał zonc chodzi o pokazanie skali
Tak, ale nie koniecznie lokalny. Święta bardzo często ludzie spędzają u rodziny, prezenty w 50% przypadków zamawia się w sieci (chociażby z powodu mniej więcej 15% niższych cen) itd. To są pieniądze, które nie są wydawane na codzienne sprawy, więc i nie trafiają do kas sklepów w których na co dzień robimy zakupy. Jasne ... spora część wróci na rynek, ale równie wiele rozejdzie się w jednostkach nie będących zarejestrowane w Kuj-Pom. Większość firm wysyłkowych z resztą odprowadza podatki w Warszawie i tam najwięcej się na tym kasy gromadzi potem.

Pracujących jest około 120 tys w Bydgoszczy według danych za rok 2010. Bydgoszcz ma jeden z niższych wskaźników zatrudnienia pośród dużych polskich miast i to jest jedna z głównych przyczyn niskiej średniej.
http://www.stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/bydgosz/ASSETS_11p05_01.pdf
Według oficjalnych danych 5% Polaków ma w bankach tyle co pozostałe 95% społeczeństwa - tyle, że tych osób najlepiej zarabiających w Bydgoszczy jest mało.
Bzdury pleciesz :]

Przeczytaj sobie co jest napisane w stopce - to jest dla przedsiębiorstw POWYŻEJ 9 osób zatrudnionych. Zatem wszystkie osoby prowadzące własną działalność, małe sklepy, warsztaty samochodowe, zakłady fryzjerskie, najróżniejsze punkty usługowe i rzemieślnicze, a nawet zwykłe stragany, czy osoby handlujące wysyłkowo przez allegro ... tego statystyka nie obejmuje, a to znaczy że nie można na podstawie tych danych mówić o całym społeczeństwie.
See less See more
Może dlatego, że Bydgoszcz nie jest ani trochę wschodząca gwiazdą BPO? Przecież ten ranking jest skonstruowany dla jednej konkretnej branży i trochę głupio jest oczekiwać, że Bydgoszcz będzie zawsze i w każdej branży liderem ... nie ma się o co gotować.
A co(ś) się dzieje z F262 ("termin oddania do użytku: II poł. 2011 r.") i RiverSide Business Center?
F262 jest już od pół roku chyba wstrzymane na czas nieokreślony i nie potrafią powiedzieć kiedy ruszyłaby budowa, natomiast RiverSide to dotychczas jedynie zwykłe koncepcje były i nic więcej, bo chyba nie mieli nawet pozwolenia przyznanego jeszcze na biurowiec tam.
Posłowie PiS: Upadek Zachemu do prokuratora generalnego

Bydgoscy posłowie Prawa i Sprawiedliwości chcą, aby wyjaśnieniem upadku Zachemu zajął się prokurator generalny. W tym tygodniu złożą do niego zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.


Pod wnioskiem podpisali się Bartosz Kownacki, Tomasz Latos i Kosma Złotowski, a także wieloletni pracownik zakładów chemicznych Roman Boczkowski.


- Zdecydowaliśmy się na taki krok ze względu na wagę sprawy i szkody majątkowe - mówi Kownacki. - Ta sprawa dotyczy wielu ludzi, ma wątki polityczne. Dlatego chcemy uniknąć nacisków i apelujemy do prokuratora generalnego, aby sprawę wyjaśnili śledczy spoza terenu działania Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.

Zawiadomienie, które złożą posłowie Prawa i Sprawiedliwości, dotyczy trzech głównych wątków. Pierwszy to niegospodarność. Zdaniem parlamentarzystów decyzje podejmowane w Ciechu i Zachemie doprowadziły do upadku firmy.

- Chcemy, aby prokuratura powołała biegłych do przeprowadzenia ekspertyz ekonomicznych. Uważamy, że w 2008 roku wraz ze zmianami we władzach Ciechu i Zachemu zrezygnowano z rozwoju firmy, całkowicie blokując inwestycje i podejmując szereg fatalnych decyzji personalnych - uważa Kownacki.

Posłowie chcą, aby śledczy przebadali też wątek sprzedaży instalacji służącej do wytwarzania podstawowego produktu Zachemu TDI niemieckiej firmie. Zdaniem parlamentarzysty mogło dojść do sprzedaży rynku Niemcom.

- Zastanawia fakt, że to, co się nie opłaciło produkować w Polsce, opłaca się robić w Niemczech, gdzie przecież koszty pracy są dużo wyższe - wyjaśnia Kosma Złotowski.

Prokuratura ma też sprawdzić roszady personalne w grupie Ciech. Zdaniem posłów dochodziło tam do sytuacji, gdy osoby zajmujące wysokie stanowiska były odwoływane z funkcji, aby następnie zostać powołanym do pełnienia innych ważnych zadań w innej spółce grupy. Przy czym otrzymywały wysokie odprawy.

- Chcielibyśmy się dowiedzieć, czy doprowadzenie do upadku Zachemu było wynikiem niekompetencji czy też celowego działania - dodaje Tomasz Latos.

Prokurator generalny będzie miał 30 dni od chwili złożenia wniosku przez posłów PIS, aby podjąć decyzję, czy wszczęte zostanie śledztwo.
O ile nie należę do wyborców PiS i poglądowo bardzo się różnimy, tak tutaj bardzo cieszę się, że akurat na taki krok się zdecydowali i w tej jednej kwestii na pewno mają moje poparcie.
Mobica i Atos na prawdę poraziły mnie tą wiadomością (czy też ilością osób). Jeśli faktycznie tyle osób zatrudnią, to będę pod wielkim wrażeniem, tym bardziej że bedzie to nie tylko 500 miejsc pracy, ale też 500 miejsc pracy w branży płatnej znacznie powyżej naszej Bydgoskiej średniej.
http://www.pensje.net/stanowisko/programista_java,2507

Programista Java, czyli przede wszystkim właśnie aplikacje mobilne, w naszym województwie zarabia (jeśli wierzyć tym statystykom) 4000 netto, co daje ponad 5600 brutto. Jeśli to nie jest nic specjalnego na tle średniej płacy w Bydgoszczy, to musimy mieć szalenie bogate społeczeństwo.

Nie twierdzę, że WSZYSTKIE te stanowiska bedą tak wysoko płatne, ale na pewno znaczna ich część (skoro szukają programistów wyspecjalizowanych w aplikacjach na komórki i są gotowi opłacać im mieszkania!).
Tak, ale w skali kraju masz tam już próbę na poziomie 100 osób, co ma o wiele wyższy stopień wiarygodności.

Tutaj za to na próbie ponad pół tysiąca osób dla takiego stanowiska masz medianę na poziomie nawet 6500 zł:
http://wynagrodzenia.pl/moja_placa.php?s=230&Statystyk

Zatem mimo wszystko nie sądzę, żeby 4000 było kwotą jakkolwiek zawyżoną. Ewentualnie można jeszcze zerknąć na przykładowe oferty pracy w Bydgoszczy, ale zwykle w ogłoszeniu nie deklaruje się kwoty.
1 - 20 of 5565 Posts
Top