Joined
·
23,945 Posts
[Gruzja/Azerbejdżan] W krótkiej wyprawie...
9-18.10.2018 to zakres dat w jakich wygenerowałem wypad na skraj Europy, a właściwie to już do Azji.
Wyjazd ów, to odwiedziny w Gruzji i Azerbejdżanie.
Początek i koniec to warszawskie Okęcie, skąd do Gruzji polecieliśmy (we dwóch z kumplem) do Kutaisi. Tu pokręciliśmy się trochę, spędzając dwa noclegi, a następnie za pomocą kolei grużińskich przetransportowaliśmy do Tbilisi.
Trzy noclegi w Tbilisi i znów w pociąg, tym razem nocny, do stolicy Azerbejżdanu, Baku.
Dwa pełne dni w Baku (z noclegiem) i powrót nocnym pociągiem kolei azerbejdżańskich do Gruzji (Tbilisi). Stąd szybki transport marszrutką do Kutaisi, w którym zatrzymaliśmy się na kolejny nocleg, by następnego dnia po południu odlecieć do Warszawy.
Kalendarzowo dziesięć dni (włączając w to dojazd z Lublina to nawet nieco więcej) intensywnego zwiedzania, relaksu, dziesiątków przemaszerowanych kilometrów, mnóstwa zobaczonych miejsc, tysięcy zdjęć i jeszcze większego niedosytu po powrocie niż przed wyjazdem...
Czy jesteście zainteresowani kolejnym smęceniem w moim wydaniu? Jakby co to krótkie toto nie będzie, więc decyzja musi być rozważna.
Na czas przemyśleń parę zdjęć:
Przy pięknej pogodzie polecieliśmy nad ukraińskimi i rumuńskimi Karpatami, Dunajem, Turcją, Morzem Czarnym...
Mówią, że w Kutaisi nie ma co zwiedzać, a to nie prawda
...nawet można się zaskoczyć znajdując kolejkę, o której nie miało się pojęcia
Uliczny żywiołowy handel gdzie się da i czym się da. Wódka na szklanki? Czemu nie!
Wysysaliśmy rosołek z przepysznych chinkali...
...i gdzie tylko się dało zajadaliśmy się obłędnie smacznym chlebem prosto z glinianego pieca
Obok tak kolorowych straganów nie dało się przejść obojętnie
Tbilisi oferuje swoim gościom wszystko: góry, doliny, rzekę, nowoczesną zabudowę i prawie antyczne zabytki
...a naturalne ukształtowanie terenu umożliwia podziwianie miasta z wielu perspektyw
Gruzja to od tysięcy lat ojczyzna wina i znakomitej wódki
Będąc w stolicy nie stroniliśmy od jej części nieco oddalonych od gwarnego centrum
Zobaczyliśmy, rzadko odwiedzany przez turystów, pomnik kronik Gruzji, o monstrualnym, iście tolkienowskim, charakterze
...położonym malowniczo nad "tbiliskim morzem"
Próbowaliśmy różnych wynalazków do jedzenia i picia, z estragonową lemoniadą na czele
Podziwialiśmy piękne twierdze zaklinając pogodę by oszczędziła nam deszczu...
...a w Wysoki Kaukaz wybraliśmy się Gruzińską Drogą Wojskową
Syciliśmy oczy widokami kaukaskich szczytów
...zastanawiając się czy to my jesteśmy tak wysoko, czy to pięciotysięcznik Kazbek tak blisko
Ze wzgórza przy klasztorze Dżwari podziwialiśmy panoramę Mcchety, dawnej stolicy gruzińskiej
...oraz wzięliśmy udział w dorocznym święcie Mcchetoba
Mnogość świątyń sprawiała, że często gościliśmy w ich wnętrzach
Granaty, mandarynki, hurmę, jedliśmy prosto z drzewa
Gruzję opuściliśmy koleją
...docierając do muzułmańskiego Azerbejdżanu i jego stolicy Baku - miasta jakże odmiennego od Tbilisi
...miasta gęstej, monumentalnej zabudowy, przepychu i bogactwa płynącego z petrodolarów
...miasta, gdzie chodniki wyłożone są marmurem, a przejścia podziemne dodatkowo w marmurowej mozaice
Jak kraj muzułmański to i meczety
...ale też i niezliczona ilość skwerów, parków i pięknych miejsc do odpoczynku
Morze Kaspijskie odwiedzone, ale nie, nie kąpaliśmy się, bo tam chyba za dużo ropy w tej wodzie
Powtórna wizyta w Kutaisi przywitała nas 30stopniowym latem (w październiku) i porywistym wiatrem
...i tylko smutno się robiło na myśl o powrocie. Więc może warto tam jeszcze raz? A może przynajmniej powspominać to co już było?
9-18.10.2018 to zakres dat w jakich wygenerowałem wypad na skraj Europy, a właściwie to już do Azji.
Wyjazd ów, to odwiedziny w Gruzji i Azerbejdżanie.
Początek i koniec to warszawskie Okęcie, skąd do Gruzji polecieliśmy (we dwóch z kumplem) do Kutaisi. Tu pokręciliśmy się trochę, spędzając dwa noclegi, a następnie za pomocą kolei grużińskich przetransportowaliśmy do Tbilisi.
Trzy noclegi w Tbilisi i znów w pociąg, tym razem nocny, do stolicy Azerbejżdanu, Baku.
Dwa pełne dni w Baku (z noclegiem) i powrót nocnym pociągiem kolei azerbejdżańskich do Gruzji (Tbilisi). Stąd szybki transport marszrutką do Kutaisi, w którym zatrzymaliśmy się na kolejny nocleg, by następnego dnia po południu odlecieć do Warszawy.
Kalendarzowo dziesięć dni (włączając w to dojazd z Lublina to nawet nieco więcej) intensywnego zwiedzania, relaksu, dziesiątków przemaszerowanych kilometrów, mnóstwa zobaczonych miejsc, tysięcy zdjęć i jeszcze większego niedosytu po powrocie niż przed wyjazdem...
Czy jesteście zainteresowani kolejnym smęceniem w moim wydaniu? Jakby co to krótkie toto nie będzie, więc decyzja musi być rozważna.
Na czas przemyśleń parę zdjęć:
Przy pięknej pogodzie polecieliśmy nad ukraińskimi i rumuńskimi Karpatami, Dunajem, Turcją, Morzem Czarnym...

Mówią, że w Kutaisi nie ma co zwiedzać, a to nie prawda

...nawet można się zaskoczyć znajdując kolejkę, o której nie miało się pojęcia

Uliczny żywiołowy handel gdzie się da i czym się da. Wódka na szklanki? Czemu nie!

Wysysaliśmy rosołek z przepysznych chinkali...

...i gdzie tylko się dało zajadaliśmy się obłędnie smacznym chlebem prosto z glinianego pieca

Obok tak kolorowych straganów nie dało się przejść obojętnie

Tbilisi oferuje swoim gościom wszystko: góry, doliny, rzekę, nowoczesną zabudowę i prawie antyczne zabytki

...a naturalne ukształtowanie terenu umożliwia podziwianie miasta z wielu perspektyw

Gruzja to od tysięcy lat ojczyzna wina i znakomitej wódki

Będąc w stolicy nie stroniliśmy od jej części nieco oddalonych od gwarnego centrum

Zobaczyliśmy, rzadko odwiedzany przez turystów, pomnik kronik Gruzji, o monstrualnym, iście tolkienowskim, charakterze

...położonym malowniczo nad "tbiliskim morzem"

Próbowaliśmy różnych wynalazków do jedzenia i picia, z estragonową lemoniadą na czele

Podziwialiśmy piękne twierdze zaklinając pogodę by oszczędziła nam deszczu...

...a w Wysoki Kaukaz wybraliśmy się Gruzińską Drogą Wojskową

Syciliśmy oczy widokami kaukaskich szczytów

...zastanawiając się czy to my jesteśmy tak wysoko, czy to pięciotysięcznik Kazbek tak blisko

Ze wzgórza przy klasztorze Dżwari podziwialiśmy panoramę Mcchety, dawnej stolicy gruzińskiej

...oraz wzięliśmy udział w dorocznym święcie Mcchetoba

Mnogość świątyń sprawiała, że często gościliśmy w ich wnętrzach

Granaty, mandarynki, hurmę, jedliśmy prosto z drzewa

Gruzję opuściliśmy koleją

...docierając do muzułmańskiego Azerbejdżanu i jego stolicy Baku - miasta jakże odmiennego od Tbilisi

...miasta gęstej, monumentalnej zabudowy, przepychu i bogactwa płynącego z petrodolarów

...miasta, gdzie chodniki wyłożone są marmurem, a przejścia podziemne dodatkowo w marmurowej mozaice

Jak kraj muzułmański to i meczety

...ale też i niezliczona ilość skwerów, parków i pięknych miejsc do odpoczynku

Morze Kaspijskie odwiedzone, ale nie, nie kąpaliśmy się, bo tam chyba za dużo ropy w tej wodzie

Powtórna wizyta w Kutaisi przywitała nas 30stopniowym latem (w październiku) i porywistym wiatrem

...i tylko smutno się robiło na myśl o powrocie. Więc może warto tam jeszcze raz? A może przynajmniej powspominać to co już było?
