SkyscraperCity Forum banner

[Korea – Japonia] Smaczne krówki, wysokie drzewa, samoloty marzeń i koniec świata

123160 Views 949 Replies 45 Participants Last post by  kaspric
Cóż, niektórym tytuł wątku powinien powiedzieć już bardzo wiele :).
Tym razem 2,5 tygodnia, tydzień w Korei, potem 10 dni w Japonii.
Cel? Korea to raczej wchłonięcie atmosfery kraju, na pierwszy raz. Poznawanie ludzi, spotkanie znajomej, urban research w Seulu.
Japonia - Sky Tree, Yurikamone line, Honsiu na północ od Tokio, Hokkaido, widoczek Rosji, i 787. Bardzo zależało mi na zobaczeniu miejsc mało turystycznych (szczególnie dla europejskiego turysty), stąd trasa, podczas której prawie nie spotykałem kaukaskich rysów twarzy.
Tu wielkie dzięki dla Jakuba, który zasugerował nieco zmianę trasy w Japonii na taką, bym mógł zobaczyć kilka istotnych obiektów - fakt faktem pierwsze kilka dni w Japonii to typowy urban and architectural research. Obiekty Ito, Hasegawy, Makiego, Kumy, Ando (niestety nie wszystko mi się udało...).

Zatem plan (wyjątkowo chciało mi się go zrobić już teraz ;-))



Korea

19IX Incheon (wyszczególniam, bo spędziłem na lotnisku trochę czasu ;-))
19-21IX Seul
22IX Gangneung
23-24IX Ulleungdo
25-26IX Pusan
26IX Seul

Japonia

27-30IX Tokio w tym
28IX Nikko
29IX Makuhari (Chiba)
1X Nagaoka, Niigata, Sakata
2X Sendai, Natori, Hachinohe
3X Aomori
3-5X Sapporo
5X Asahikawa
6X Abashiri
7-8X Wakkanai
8X Tokio, Haneda
See less See more
1 - 20 of 950 Posts
12
Tradycyjnie demo wątku, który chyba będzie się ciągnął kilka miesięcy, bo materiału mam sporo. Tradycjnie wątki kasprica do architektura, miasto, pociągi i dziewczyny :D. Sooo....

z Korei spodziewajcie się trochę dużo urban research


i trochę malowniczej prowincji (z międzypaństwowymi kłótniami w tle ;-))


będą śliczne dziewczyny


i dobre jedzenie ;-)


a w Japonii jak zwykle trochę tradycji


ale znacznie więcej nowoczesnej architektury


Śpiący ludzie w pociągach


i nie tylko shinkanseny


malownicze wybrzeża


i jesienne kolory


rowerki (i piękne dziewczyny!) w Sapporo


i na deser spektakularnie też będzie ;-)


Więc już wgrywam foty i od jutra jedziemy z tym koksem! ;-)
See less See more
Juz nie moglem sie doczekac:p
Myslalem ze juz zrezygnowales z zakladania tu tematu
Gdzieżby, nie po to nawaliłem 3 karty fotek, żeby się teraz lenić :D. Po prostu musiałem trochę się ogarnąć ;). Ale start jutro.
No Kaspric czekam na mocne uderzenie z Incheon ;-) chyba jeszcze nikt na tym forum nie wstawiał fotek z tego miejsca więc bedziesz pierwszy, tak trzymać !
Również przyłączam się i czekam na więcej.
no, no, no... po tym wstępie ogarnęła mnie ciekawość, wątek dodany do subskrycji :)
No właśnie: WRESZCIE!
Byłeś w większości miejsc, które ja ominąłem, więc także nie mogę się doczekać.
Pewnie zakochałeś się nie tylko w Koreankach, ale i w koreańskim jedzeniu, co?
Ode mnie mała prośba, dawał w jednym poście 3-5 zdjęć max, by wszystko się nie ładowało godzinami, tym bardziej, że masz tysiące zdjęć pewnie:)
Zima zapowiada się zatem ciekawie! Pozdro.
4
^^ zawsze daję po 4, don't worry ;-).
Zatem prośba do was o komentarze, żeby zdjęcia zlatywały na kolejne strony, co pozwoli na nie przekraczanie miesięcznego limitu ;-)

No Kaspric czekam na mocne uderzenie z Incheon ;-) chyba jeszcze nikt na tym forum nie wstawiał fotek z tego miejsca więc bedziesz pierwszy, tak trzymać !
Oj Rafał to się nie doczekasz, bo wzasadzie z ICN (z głównego terminalu) nie mam :D. Przy przylocie kilka razy było info o tym, że jest całkowity zakaz robienia zdjęć i jakoś nazbyt się wtedy przejąłem, a przy wylocie jak zwykle byłem spóźniony i nie myślałem o tym. Ale opowiem ;-)

Pierwszy lot 19.09
KTW-MUC by LO, E170
MUC-ICN by LH, A340

Niektórzy mieli okazję przeczytać poniższe, więc co się powtórzy, oznaczam kursywą.

W pierwszej części musicie wybaczyć brak zdjęć, gdyż te 2 loty do wielkich atrakcji nie należały, a jedyne, które zrobiłem na lotnisku w MUC mi się nadpisały (z naciskiem na "mi się", bo naprawdę nie wiem, gdzie się zgubiły, były i nie ma) ;-). Lot z Katowic o 6 rano, stąd zmęczenie spore. Jednak co E-jet to E-jet. "Boarding zakończony" i przesiadka do tyłu na 2 wolne fotele. MUC i 3 godziny oczekiwania na lot LH718 do ICN.

Zdjęcia nie ma, ale jest tips. Przy dłuższym oczekiwaniu i braku wejścia do saloników, bardzo polecam pozostanie jak nadłużej w strefie Schengen T1. Po pierwsze mamy dostęp do automatów z darmową kawą i czekoladą, po drugie łatwo znaleźć ciche i komfortowe miejsce do odpoczynku. Ja przemieściłem się na koniec pirsu do strefy E - koniec pirsu oznacza małą liczbę przechodzących pasażerów, poza tym w tej strefie są wysokie fotele z podnóźkami. Mapa dla ułatwienia.

W pół do południa rozpoczął się boarding na mój lot, choć chyba można to określić mianem self-boarding. Początkowo obsługa sprawdzała każdego pasażera, jednak po chwili części pasażerów kazano podchodzić do drugiej bramki (bez obsługi) i odbijanie karty samemu. W zasadzie nikt nie był zainteresowany, kto się odbija i czy faktycznie udało się odbić kartę. Niezbyt pozytywne wrażenie.

Lot A340-300, dawno wybrane miejsce 30G (wolę przejście od okna). Włoch siedzący obok prosi mnie, czy nie zamieniłbym się miejscami z jego żoną, gdyż dostała miejsce w innej części samolotu. Oczywiście się zgadzam i trafia mnie szlag za bycie miłym, gdyż przesiadka jest na chyba najgorsze miejsce w samolocie, ostatni rząd na samym środku (46E), do tego po obu stronach dość sporych rozmiarów współpasażerowie. Na szczęście znalazło się kilka wolnych miejsc w tej części samolotu, więc po zakończonym boardingu znów przesiadłem się gdzieś w okolice 42H. A bycie miłym jednak popłaca - dziewczyna siedząca obok (Węgierka jadąca na semestr do Seulu) miała koleżanki gdzieś w środkowej części samolotu, po obiedzie okazało się, że mają dla niej dodatkowe miejsce i... pozostałem chyba jako jedyny pasażer w eco z dwoma wolnymi miejscami ;-).

Co do A340 LH zawsze się zastanawiałem, skąd tyle zachwytów wśród niektórych, ale to chyba na inny temat. Jak to w lufie solidnie i czysto, choć podczas startu skrzypienie jak cholera mogło nasuwać myśli o możliwym rozpadzie samolotu ;-).
Serwis na 3 z jednym sporym plusem, o którym za chwilę. Miesiąc wcześniej mój brat korzystał z tego samego połączenia i przestrzegał przed posiłkiem koreańskim. Niestety go nie posłuchałem - w smaku jeszcze znośne (a tę kuchnię bardzo lubię, więc to nie kwestia innego gustu kulinarnego), lecz później problemy ze skończeniem śniadania. Wszytko ładnie i solidnie podane, bez rewelacji ale i większego narzekania. Tu warto wspomnieć o cc, w tej części samolotu z 4 członków personelu 2 była koreańska (stewka i steward). Należę do osób z zasadą "bądź miły, a inni będą mili dla ciebie" i w wielu podróżach może tylko raz trafiłem na niezbyt niemiły personel (Austrian). Również tutaj nie mogę narzekać na cc, w szczególności koreańską część. Po obiedzie niemieckie cc gdzieś się straciło i do obsługi pozostali tylko Koreańczycy (których rodacy stanowili na oko około 70% paxów tego lotu).
I tu coś miłego i fajnego. Koreańczyków od Japończyków dzieli znacznie więcej, niż morze - dużo wiercenia i chodzenia po pokładzie (co mi akurat dość opowiada, sam lubię skoczyć w okolice kuchni na airobik. A kuchnia pełna koreańskich paxów (i to dosłownie, poza CC było tam chyba z 5-6 osób, które same sobie przygotowywały posiłki i soki (jak we własnej kuchni)). Osobiście lubię szwedzki stół na długich dystansach, ale ten klimat był baaardzo pozytywnym zaskoczeniem. Między posiłkami, poza napojami i snakami, dla zabicia głodu można również otrzymać... Cup Noodles prosto z Korei ;-)



1. Rzeczone Cup Noodles. Wszystko na wysokości smakuje lepiej i szczerze mówiąc ta pikantna strawa była najlepszym posiłkiem podczas całego lotu ;-).


ICN. Ponieważ byłem bardzo zmęczony nie myślałem o robieniu zdjęć (te pojawią się przy następnym locie). Za to polecę pewne miejsce. Nie miałem ochoty od razu zapuszczać się do miasta (a czekał mnie cały dzień na nogach). ICN to najlepsze lotnisko na świecie, szczególnie dla paxów transferowych. Co jednak zrobić, gdy już jesteśmy w hali przylotów, a chcemy wypocząć?
Gorąco polecam Spa on Air, zlokalizowane na najniższym poziomie w okolicach wejścia 5. Za około 15000 KRW (czyli +- 45zł) w czasie dziennym (po 20.00 20000KRW) dostajemy dostęp do typowej koreańskiej łaźni publicznej, z 2 basenami (ciepła i zimna woda), saunami etc., lounge oraz przede wszystkim wyciszonym "sleeping room" (za dopłatą możemy otrzymać prywatny pokój, jednak absolutnie wystarczająca jest część wspólna). Tłumów wielkich nie było, więc wypoczynek najwyższego sortu. Polecam wszystkim, a zainteresowanym tę notkę na blogu jonnyontheroad


Na ICN zostałem de facto od 6 rano aż do... 5 wieczorem, jeśli dobrze sobie przypominam. Do Spa poszedłem co prawda dopiero ok 1-2 po południu, wcześniej jednak umówiłem się z... Kyonghwa, czyli uroczą Koreanką. Dziwne i spontaniczne spotkanie, wynikowe cs. Ja przylatywałem rano, ona wylatywała do Australii na studia. Dobry powód, by się spotkać i pogadać? Dobry ;-). Tym bardziej, że spotkanie z moim hostem ustawione miałem na 10 wieczor, a z doświadczenia wiem, że nie da się tyle na nogach przy locie dolatującym do Azji na rano przeżyć.
Ostatecznie Kyonghwa spóźniła się 3 godziny, czym doprowadziła mnie do szewskiej pasji, ale może nie będę tu wszystkich szczegółów przytaczać (może tylko wspomnę, że miała sporego koreańskiego kaca). Na pół godziny przed jej check-in okazało się, że... zapomniałą paszportu. Wiecie dobrze, jak wygląda twarz kogoś, kto śmieje się po to, by nie płakać.

2.


W międzyczasie zobaczyłem całą zawartość jej bagażu. I jest, znalazł się, chociaż nadziei już nie było (bo bagaż przetrząsnęła wcześniej z 5 razy).

Spa i do miasta, już wieczorem. W międzyczasie chciałem jeszcze nabyć na lotnisku lokalną kartę SIM. Niestety na lotnisku to koszt od 30000KRW w górę (uproszczony przelicznik to 1000KRW=1$=3PLN). W mieście można kartę kupić za chyba 5500KRW, niestety tylko w punktach KT Olleh (nie jak u nas w kiosku). Ostatecznie i tak jej nei nabyłem, bo.... miałem Kakaotalk (z którego korzystam i teraz), a w Korei wifi bez zabezpieczeń bardzo prosto znaleźć., ale o Kakaotalk może w trakcie relacji

3. Po wyjściu z terminalu, w stronę stacji kolejki AREX.


4. I wejście na stację. Oczywiście można wejść i zadaszonymi przejściami widocznymi na poprzedniej fotce.
See less See more
4
5. I już wnętrze stacji.


AREX to de facto jedna z linii metra. Do wyboru mamy ekspress (chyba co 20 czy 30 minut), który zatrzymuje się na kilku stacjach, oraz jadący 10 minut dłużej (chyba 50 do stacji Seul) pociąg lokalny. System ten jest uznawany za jeden z najlepszych na świecie, nie tylko ze względu na to, iż jest w zasadzie nowy i bardzo rozbudowany. To, co wyróżnia ten system np. na tle metra w Tokio, to pełne skoordynowanie metra z autobusami pod względem taryf.
Aby poruszać się, tak jak w większości systemów transportowych w rozwiniętym świecie, najlepiej kupić kartę T-money (którą możemy również płacić w wybranych sklepach etc.) i doładowujemy ją w automatach. Za wejście do systemu metra jesteśmy kasowanie 1050KRW i to wystarcza na 10km, następnie 100KRW za kolejne 5km. Co ważne, po wyjściu z metra mamy pół godziny na transfer na autobus (i w drugą stronę tak samo). Oznacza to, że możmy podjechać busem bliżej miejsca przeznaczenia zazwyczaj bez dodatkowych kosztów lub za 100KRW (30gr). Swietnym przykładem była moja podróż ostatniego dnia na N-tower, gdzie musiałem podjechać metrem, następnie autobusem do wieży. Powrót autobusem i... T-money nie nalicza opłaty. Do pół godziny - czyli transfer!
Można również kupić pass jak w Tokyo. Nie jest tak opłacalny (chyba 10000KRW na dzień) i trzeba sporo jeździć, by wyjść na swoje.

6. Wnętrze AREX.


7.


8. Przez 30-40 minut jedziemy na powierzchni.
See less See more
4
13. Automaty z wodą. Seul to przyjazne miasto. Jesteśmy spragnieni? Źródlana woda w tym automacie jest zupełnie za darmo.


14. Miałem jeszcze trochę czasu, a nie chciło mi się za dużo biegać po mieście, więc przemieściłem się na drugą stronę, brzeg rzeki Han, okolice stacji Yeouinaru.


15. Zaraz po wyjściu z metra świetna przestrzeń publiczna.


16.
See less See more
4
17.


18. Ile tam było (zwłaszcza młodych) ludzi, cięzko to oddać na fotkach! Zazwyczaj jetlag sprawia, że pierwszy dzień mam myśli "po cholerę tu przyjechałem?". To był pierwszy raz, gdy Seul naprawdę mnie zauroczył.


19.


20.
See less See more
4
21. Po drugiej stronie rzeki widoczna N-tower. W zasadzie to jedyny obiekt, który jest widoczny niemal z każdej z centralnych dzielnic miasta (ale o strukturze Seulu kiedy indziej).


22.


23. Już spowrotem. Ruch na ulicach Seulu jest znacznie większy, niż w miastach Japonii. Dobrze widać to porównując zdjęcia np. z N-tower i Sky Tree w Tokio.


24. Górki górki i pod górkę.
See less See more
4
25. Moje lokum było w jednym z locznych bloków, na 19 piętrze. Licznych, co zobaczycie za dnia. Jak zwykle nie chce mi się prostować fotek, sorry ;-).


26.


27. I jeszcze spojrzenie na ulicę na dole.


28.


I spać. Do jutra!
See less See more
  • Like
Reactions: 1
Fajnie piszesz. "Po cholerę tu przyjechałem?" rozwaliło mnie :lol: takie typowe, ale fajnie to zauważyć. Myślę, że temat będzie przyjemnie płynąć. Kurde Seoul już wywołuje emocje.

Te dwie fotki, mają coś w sobie: 1, 2.
1 - 20 of 950 Posts
This is an older thread, you may not receive a response, and could be reviving an old thread. Please consider creating a new thread.
Top