No widzisz, to jest pierwszy problem - jak wyglądały oryginały? Skad pewnosć, ze rzemieślnicy z północy stali na wyższym poziomie? Interesujące więc, że nasi zleceniodawcy do realizacji motywów niederlandzkiego pochodzenia (a tak naprawdę włoskiego, bo Vredemann to jedna wielka zżynka

) zatrudniali Włochów? No i nie jest jasne skąd pochodizł Wolff - sporo wskazuje, ze z północy
Jakby chcieli, to by sprowadzxali rzemieślników z niderlandów - tak jak naukowców (np. na dworze Feliksa Słupeckiego w Opolu Lubelskim kilka lat przebywał Piotr Bertius, profesor z Lejdy, potem z synem Feliksa Jerzym Słupeckim miał się do Polsi wybrać Grocjusz, ale cvoś tamnie wyszło, w każdym razi eGrocjusz nadal z Jerzym korespondował i nazywał go swoim najzdolniejszym uczniem - korespondencja opublikwoana przez Stanisława Kota w latach 20tych - dostępna w każdej lepsszej bibliotece)
A w ogóle po co było sprowadzać? Czy jesteś pewien, z epółnocni rzeźbiare mieli poziom lepszy niż np. Jan Michałowicz, "urendoviae educatur", jak mu napisano na nagrobku w łowickiej kolegiacie perymasowskiej. A wiesz jak dziś wygląda Urzędów?
2. nie zgodzę się. nie widziałem na oczy oryginałów ale stawiam skrzynkę, że rzemieślnicy z północy (w tym przypadku zdaje się warsztat Willema van der Meer) stali na nieco wyższym poziomie. obecnie większość rzeźb to kopie autorstwa niemieckich profesorów z XIX w. (te lepsze) lub wręcz powojenne rekonstrukcje (te gorsze, na szczęście znikomy procent)
3. no nie oszukujmy się - Gucci nie może być uznawany za wielkiego mistrza tylko dlatego, że pochodził z Florencji - to był raczej przeciętny artysta, który w ojczyźnie po prostu by przepadł, a tak zrobił karierę w egzotycznym kraju za górami, za lasami.
Nie uważa sie go za wybitnego tylko dlatego, że pochodził z Florencji, a za przeciętnego ciężko go uznać, prędzej Vredemann był przeciętniakiem. O Florencji sam Vasari pisał, ze w jego czaach kształciła tylu artystów, że na miejscu nie znajdowali zatrudnienia - i nie chodziło tu o poziom, ale o liczbę. Ludzie wykształceni we Florencji pracowali np. w Mediolanie czy Rzymie - Leonardo, Michał Anioł, to wszystko toskańczycy. Manieryzm sam w sobie jako zjawisko teżrodiz sięwe Florencji, nie gdzie indziej: Rosso Fiorentino, Jacopo Pontormo, Michal Anioł.
Z perspektywy włoskiej Polska wcale to nie było tak daleko, ani takie nieznane - wręcz przeciwnie, przyjeżdżało Włochów do nas za chlebem bardzo dużo, a włoscy arystokraci bardzo chętnie "potwierdzali" "rodzinne" więzy niby to ich łaczące z polskimi magnatami, jak florenccy Pazzi z litewskimi Pacami a Gonzagowie z Myszkowskimi.
Jak siecyzta rozmaite teksty z epoki, to nieporównanie więcej wtedy wiedziano w Europie o Polsce niz dizsiaj.
4. w tym wypadku "spoza głównych centr artystycznych" (w Polsce XVII w. nie było właściwie żadnego i tak pozostało do dziś, no chyba że Warszawa, trzecia liga Europy Wschodniej, Kraków? Wrocław?)
W XVII wieku trzecia liga Europy Wschodniej? Nigdzie wcześniej nie pojawia sie poza Włochami barok, i nie da sie powiedzieć, ze to tylko przerzuty, bo formy są charakterystycznie indywidualizowane. Nigdzie poza Wlochami prócz Krakowa barok się tak wcześnie nie upowszechnia, a o randze Warszawy jako najsilniejszego ośrodka obok Pragi, końca XVII wieku na artystycznej mapie naszej części Europy powiedziano już wiele, ciekawe, dlaczgeo tak ciężko to dociera szerzej, a dawne tezy niemieckich badaczy o ich kulturowej misji na wschodzie siedza w głowach i mają się dobrze.
Ale głowna sprawa, to w ogóle problem co tak naprawdę jest ośrodkiem, a co prowincją? My sie dajemy caly czas kierować niemieckiej literaturze, któa swoich prowincjonalnych ośrodków prowincją nie nazywa. Cechowy murator z południowej Bawarii zdaniem niemieckiego badacza (ajeśli trafił do Polskiot i poskiego) moze być wybitny, ale cechowy murator z Chęcin to już nie - bo to Europa Wschodnia? Warto się wielu sprawom przyjrzeć znacznie uważniej niż dotychczas.
5. a dlaczego nie? przecież nie barokiem - wywodzi się z zupełnie innej formacji estetycznej.
Już od pewnego czasu widać, ze sztuka tego okresu wyrasta ponad zastosowane w XIX wieku do badania włoskiej sztuki kategorie.
Akurat w tym przypadku pojęcie manieryzmu mogłoby wiele tłumaczyć, bo to manieryzm lubuje się w udziwnieniach, odejściu od realizmu przedstawiania, abstrakcji, deformacji itd. Ale ja nie jestem przekonany, czy to można ot, tak nazwać manieryzmem.
6. z punktu widzenia XV-w. Florencji Rzym to prowincha, z punktu widzenia XVI-w. Rzymu Florencja to prowincha, z punktu widzenia XIX-w. Paryża..., z punktu widzenia XX-w. Nowego Jorku itd. itp.
No właśnie - i dlatego warto najpierw przemyśleć pewne kategorie, zanim się zaszufladkuje. Tym bardziej, ze my ciągle bardzo mało wiemy o sztuce tego okresu w Polsce.
7. oczywiście. jestem nawet przekonany, że "u nas" było znacznie bardziej pstrokato, do tego oczywiście setki kilogramów złoceń - w końcu "oni" zostawiali "u nas" sporo kasy za "wasze" zboże i drewno.
Wiec w czym Ci ta "pstrokazicna" przekadza? Czy możesz w ogóle wartosciować upodobania ludzi sprzed 400 lat? Ja bym nie ryzykował To totalny anachronizm.
Pozdrawiam!