Joined
·
7,643 Posts
Jak w temacie - artykuł na zaczęcie.
Dlaczego bazgrzą na murach?
Adam Nowicki
2009-08-02, ostatnia aktualizacja 2009-08-02 22:19
Ludzie, którzy oswajają miejską przestrzeń "za pomocą setek słów i liter wypisywanych na murach", bo nie uważają jej za swoją, tylko za "ich" (władzy), to najczęściej chuliganeria i żuleria, rzadziej awangardyści.
Oburzyła mnie strasznie wypowiedź „artysty ulicznego z fundacji vlep(v)net”, w „Stołku” sobotnim (25 lipca): „Graffiti chce być dialogiem miasta z człowiekiem i odwrotnie. Setki słów i liter wypisane na murach mają na celu oswojenie przestrzeni, której ludzie nie uważają za swoją, tylko za »ich « (władzy)”.
To kliniczny przykład sięgającej absurdu mitologizacji aspołecznych praktyk przez młodego nad-awangardowego artystę. Ta irytująca wydumka międzynarodowych ekscentryków bierze się z pewnych, niegłupich skądinąd, teorii socjologicznych, ale jest ich absolutnym nadużyciem. Dlaczego? To bardzo proste: Ludzie, którzy oswajają miejską przestrzeń "za pomocą setek słów i liter wypisywanych na murach", bo nie uważają jej za swoją, tylko za "ich" (władzy), to najczęściej chuliganeria i żuleria, rzadziej awangardyści. Zapewniam artystę ulicznego z sobotniej "Gazety Stołecznej", że co najmniej 90 proc. mieszkańców i przechodniów czułoby się znacznie lepiej, znacznie bardziej "u siebie" na niepomazanej, czystej Chmielnej, Grójeckiej, Krasińskiego i tysiącach innych ulic niż na takich, jak się one przedstawiają teraz. Teza, że tych 90 proc. odczuwa przestrzeń swoich ulic w ich obecnym kształcie jako nie swoją, tylko "władzy" i że wobec tego aprobuje natryskany sprejami brud w postaci "setek słów i liter" (np. Legia król, Polonia k..., J...ć policję itp., itd.) to najczystszy nonsens.
Przy czym wszystko to w żadnym razie nie dotyczy sensowności festiwalu Street Art Doping. Niech rozkwita sto kwiatów!
Główny 'deptak' (o ile tak to można nazwać) Warszawy - ul. Chmielna.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,95190,6886873,Dlaczego_bazgrza_na_murach_.html

Dlaczego bazgrzą na murach?
Adam Nowicki
2009-08-02, ostatnia aktualizacja 2009-08-02 22:19
Ludzie, którzy oswajają miejską przestrzeń "za pomocą setek słów i liter wypisywanych na murach", bo nie uważają jej za swoją, tylko za "ich" (władzy), to najczęściej chuliganeria i żuleria, rzadziej awangardyści.
Oburzyła mnie strasznie wypowiedź „artysty ulicznego z fundacji vlep(v)net”, w „Stołku” sobotnim (25 lipca): „Graffiti chce być dialogiem miasta z człowiekiem i odwrotnie. Setki słów i liter wypisane na murach mają na celu oswojenie przestrzeni, której ludzie nie uważają za swoją, tylko za »ich « (władzy)”.
To kliniczny przykład sięgającej absurdu mitologizacji aspołecznych praktyk przez młodego nad-awangardowego artystę. Ta irytująca wydumka międzynarodowych ekscentryków bierze się z pewnych, niegłupich skądinąd, teorii socjologicznych, ale jest ich absolutnym nadużyciem. Dlaczego? To bardzo proste: Ludzie, którzy oswajają miejską przestrzeń "za pomocą setek słów i liter wypisywanych na murach", bo nie uważają jej za swoją, tylko za "ich" (władzy), to najczęściej chuliganeria i żuleria, rzadziej awangardyści. Zapewniam artystę ulicznego z sobotniej "Gazety Stołecznej", że co najmniej 90 proc. mieszkańców i przechodniów czułoby się znacznie lepiej, znacznie bardziej "u siebie" na niepomazanej, czystej Chmielnej, Grójeckiej, Krasińskiego i tysiącach innych ulic niż na takich, jak się one przedstawiają teraz. Teza, że tych 90 proc. odczuwa przestrzeń swoich ulic w ich obecnym kształcie jako nie swoją, tylko "władzy" i że wobec tego aprobuje natryskany sprejami brud w postaci "setek słów i liter" (np. Legia król, Polonia k..., J...ć policję itp., itd.) to najczystszy nonsens.
Przy czym wszystko to w żadnym razie nie dotyczy sensowności festiwalu Street Art Doping. Niech rozkwita sto kwiatów!

Główny 'deptak' (o ile tak to można nazwać) Warszawy - ul. Chmielna.
Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
http://miasta.gazeta.pl/warszawa/1,95190,6886873,Dlaczego_bazgrza_na_murach_.html