Widzę trochę nieścisłości:
urządzenie transportu osobistego – urządzenie konstrukcyjnie przeznaczone
do poruszania się pieszych [...] wyposażone w napęd elektryczny o znamionowej mocy ciągłej
nie większej niż 1000 W, którego konstrukcja ogranicza prędkość jazdy do 25
km/h i mechanizm pozwalający na bezpieczne zatrzymanie urządzenia;”,
Rower elektryczny zgodnie ze swoją obecną definicją może mieć silnik o mocy maksymalnie 250W - ma to być zmienione, czy rowery z silnikami do 1kW będą się liczyły po prostu jako UTO? A jeśli to drugie, to kolejna kwestia:
Art 11 po ust. 4a dodaje się ust. 4b – 4d w brzmieniu:
„4b. Pieszy poruszający się przy użyciu urządzenia transportu osobistego może poruszać się po drodze dla rowerów i przejeździe dla rowerzystów.
A co w przypadku, gdy jest wyznaczony pas rowerowy na jezdni, albo nie ma żadnej infrastruktury rowerowej? O ile rolkarzy i deskorolkarzy nie należy wpuszczać na jezdnię z wiadomych względów, o tyle już taka hulajnoga elektryczna z mocnym silnikiem nie powinna jechać po chodniku, bo ma praktycznie taką samą prędkość i sterowność jak rowerzysta (nie mówiąc o wspomnianym wyżej przypadku jakby rower elektryczny z mocniejszym silnikiem zaliczyć do UTO). Przydałoby się jakoś rozdzielić wolnobieżne UTO (rolki, deskorolki, zwykłe hulajnogi) i takie które mają więcej wspólnego z rowerem (hulajnogi, skutery i inne małe pojazdy elektryczne) i te pierwsze traktować bardziej jako pieszych (przy braku DDR jazda po chodniku), a te drugie jak rowerzystów (dopuszczone do ruchu po jezdni, przynajmniej tam, gdzie obowiązuje ograniczenie do 30-40km/h albo są pasy rowerowe).
4d. Pieszy w wieku co najmniej 10 lat może poruszać się przy użyciu
urządzenia transportu osobistego wyposażonego w napęd elektryczny.”;
Karta rowerowa już nie obowiązuje? Taki dzieciak na jakimś skuterku elektrycznym będzie stwarzał takie samo zagrożenie i tak samo będzie narażony jak na rowerze, tak samo powinien więc być zaznajomiony z podstawowymi przepisami.
Poza tym przydałoby się wprowadzić jakiś znak, który zakazywałby UTO (przynajmniej tym wolnobieżnym) wjazdu na daną DDR, np. w sytuacji gdy kończy się ona zjazdem na jezdnię a nie da się zjechać na chodnik.
Generalnie jestem za tym, żeby wszelkie pojazdy szybsze niż pieszy a nieszybsze od rowerzysty (10-30km/h) mogły poruszać się po DDR, oczywiście pod warunkiem, że rowerzysta będzie miał pierwszeństwo. Jest to jakaś forma promowania aktywności fizycznej i środków transportu alternatywnych dla samochodu. Trzeba tylko dobrze przygotować odpowiednie przepisy żeby nie wylać dziecka z kąpielą.
W ciągu 20 lat rower będzie tylko muzealna ciekawostką.
Rower ma jedną, ogromną przewagę nad tymi pojazdami: nie wymaga ładowania akumulatora. Nawet jak mamy rower elektryczny, to jak się rozładuje to można jechać dalej bez większego problemu (a weź prowadź albo nieś taki kilkudziesięciokilogramowy pojazd, zwłaszcza na jednym kole). Do tego jest tańszy i prostszy w utrzymaniu. Poza tym te elektryczne wynalazki nie zastąpią tego minimum aktywności fizycznej czy sportu jakie daje welocyped

. W przyszłości rowery i lekkie pojazdy elektryczne będą zapewne koegzystować na drogach, ale te drugie tych pierwszych na pewno nie wyprą.