Joined
·
24,237 Posts
Czas na podobny do czeskiego wątek o Słowacji. Tak jak w tytule. Zgromadzony materiał dotyczy na razie stolicy kraju, zdobywania słowackich Tatr (m.in. Łomnicy) i mniejszych miasteczek.
Zaczniemy od trzydniowego pobytu w Bratysławie. Bratysława leży tuż przy granicy z Austrią. Od tej strony też wjeżdżaliśmy samochodem. Przyznam, że przyjazd do Bratysławy po tygodniowym objeździe innego świata - Austrii był jak powrót do domu, pomimo, że do Polski zostało jeszcze jakieś 400 km. Swojskie klimaty. Nie chciałbym tego zbyt upraszczać, ale Słowacja to jak wielu już poznało kraj bardzo bliski Polsce pod wieloma względami. To też jedyny kraj gdzie nie trzeba zmieniać języka, ale można mówić po polsku i jest się rozumianym :lol:. Mało tego, sami Słowacy by się lepiej zrozumieć z Polakami często zaczynają mówić po polsku. Nigdzie indziej to niespotykane. Może jedynie rzadziej w Czechach, ale tu już częściej trzeba się posługiwać angielskim. Tak więc można się poczuć niejako jak u siebie.
Hotel w którym się zatrzymaliśmy mieścił się w dzielnicy Ružinov, Dzielnica to raczej blokowiska bratysławskie plus biurowce. Do centrum można się dostać tramwajem lub pieszo w ok 30 minut.
Remontowane bloki. Różnica przed i po.
Docieramy do przystanku. Widok w stronę centrum. Automaty biletowe również swojskie (identyczne jak w Silesii, nawet kolor identyczny). Jedna różnica: trzeba wrzucać euro
choć bilety są tańsze. 15 minutowy kosztował 70 centów.
Zaczniemy od trzydniowego pobytu w Bratysławie. Bratysława leży tuż przy granicy z Austrią. Od tej strony też wjeżdżaliśmy samochodem. Przyznam, że przyjazd do Bratysławy po tygodniowym objeździe innego świata - Austrii był jak powrót do domu, pomimo, że do Polski zostało jeszcze jakieś 400 km. Swojskie klimaty. Nie chciałbym tego zbyt upraszczać, ale Słowacja to jak wielu już poznało kraj bardzo bliski Polsce pod wieloma względami. To też jedyny kraj gdzie nie trzeba zmieniać języka, ale można mówić po polsku i jest się rozumianym :lol:. Mało tego, sami Słowacy by się lepiej zrozumieć z Polakami często zaczynają mówić po polsku. Nigdzie indziej to niespotykane. Może jedynie rzadziej w Czechach, ale tu już częściej trzeba się posługiwać angielskim. Tak więc można się poczuć niejako jak u siebie.
Hotel w którym się zatrzymaliśmy mieścił się w dzielnicy Ružinov, Dzielnica to raczej blokowiska bratysławskie plus biurowce. Do centrum można się dostać tramwajem lub pieszo w ok 30 minut.

Remontowane bloki. Różnica przed i po.


Docieramy do przystanku. Widok w stronę centrum. Automaty biletowe również swojskie (identyczne jak w Silesii, nawet kolor identyczny). Jedna różnica: trzeba wrzucać euro
