Wszystkie zamieszczone poniżej zdjęcia są moją własnością. Jeżeli chcesz je wykorzystać - zapytaj o zgodę.
Jakoś nie mogą mi się zgrać od dłuższego czasu dni wolne z ładną pogodą, bo zawsze wieje albo pada. Pomyślałem więc, że żeby zapełnić lukę między sezonami, wrzucę slajdy z wakacji. Przy okazji przypomnę sobie lato
A ostatniego lata (na początku lipca), w ramach urlopu, wybrałem z chłopakiem na kajakową wycieczkę do Berlina. No, może nie do samego Berlina, bo nie mielibyśmy gdzie się tam zatrzymać. Dopłynęliśmy do Oranienburga, a stamtąd S-Bahnem do Berlina sobie dojechaliśmy

To dość długa trasa (180 km), więc prezentację pociąłem na dni - jeden dzień na post.
Polecam wszystkim tego rodzaju wycieczki. Kajak bardziej od roweru łączy z naturą i stanowi dla niego świetną alternatywę. Tyle tytułem wtępu.
Dzień pierwszy
Zaczęliśmy tam, gdzie zwykle - na Kanale Zielonym. Zaraz z niego skręciliśmy na południe ku Przekopowi Parnickiemu.
1. A jak się odwróciłem, zobaczyłem oddalający się most kolejowy.
2. Przed nami Przekop Parnicki
Trzymając się wciąż prawego brzegu, po przepłynięciu pod Autostradą Poznanską wpłynęliśmy w Kanał Kurowski.
3, 4. Kurów
5. Kiedy wypływaliśmy z Kanału Kurowskiego znów na Odrę, zobaczyliśmy taką łódź. Im bliżej stolicy, tym było ich więcej.
6, 7. Pierwszy przystanek - Siadło Dolne
8. Z nimi mijaliśmy się wiele razy podczas całej podróży.
9. Po przepłynięciu pod Berlinką przed nami była już głównie dzicz.
10. Zdjęcie tej przepompowni trafiło już do pierwszego posta w tym wątku.
11. Na żywo ten widok jest nie do pobicia.
Minąwszy Moczyły zrobiliśmy sobie drugą przerwę. Zatrzymaliśmy się w miejscu, które już znaliśmy, bo wybraliśmy się tan pod namiot w 2011 roku. Fantastyczne miejsce do desantu, na piknik i super widoki.
12.
13. Te zardzewiałe elementy to barierka mostku nad śluzą. Można po nim swobodnie przejść. To zdecydowanie najlepiej zachowana śluza po naszej stronie granicy. Pewnie dlatego, że jest tak trudno dostępna dla Polaków.
14. Pamiątka po granicy.
15. Widok na Gryfino.
16. Kiedy tak staliśmy i rozglądaliśmy się po okolicy, przez śluzę przepłynął jeszcze jeden kajak. To nie Polacy, ale mieszkańcy pobliskiego Mescherin.
Po chwili odpoczynku ruszyliśmy dalej na południe. Od tego miejsca do Mescherin jest ledwie kilkaset metrów.
17. Most łączący Mescherin z Gryfinem. Kiedy tamtędy płynęliśmy był w remoncie.
18. Park Krajobrazowy Dolina Dolnej Odry ma w Niemczech status Parku Narodowego. To pokazuje różnice w podejściu do ekologii po obu stronach Odry.
19. "Wilkommen in Mescherin!"
20. Kormoran na obsranym drzewie.
21. Kolejna śluza.
22. Ruiny mostu w okolicy Gartz. Takie filary można zobaczyć też w Szczecinie na Regalicy. Wycieczka po Regalicy jest dostępna w tym wątku
23. Miasto Gartz wita nas także po polsku. To naprawdę miły akcent.
W Gartz zrobiliśmy sobie kolejną przerwę. Zostawiliśmy kajak przy pomoście i poszliśmy na krótkie zwiedzanie. Nigdy wcześniej tam nie byliśmy. Jest to jedno z najładniejszych (jeśli nie najładniejsze) miasteczek jakie w życiu widziałem. Cudowne, urocze i fascynujące.
24.
25.
26. To jakiś kościół, ale nie pamiętam jaki.
27. Ratusz.
28, 29. Brama Szczecińska.
30. Chronologia.
31, 32. Nawet germańskie koty i gołębie są jakieś inne.
Po wstrząsającej wycieczce po niemieckiej mieścinie weszliśmy do kajaka ciekawi, co zobaczymy dalej w głąb tej Europy A.
33. Prosto - Polska, na prawo Niemcy. Odtąd Odra już nie jest granicą. Należy w całości do Niemiec.
34. ...widać to od razu: wzdłuż wału zrobili ścieżkę rowerową. Chcieli, to zrobili i już.
35. Stara przepompownia? Grunt, że nie ruina.
36. Śluza. No niemiecka, no...
Był już wieczór, choć jeszcze jasno. Zaplanowany kilometraż dzienny udało nam się zrobić szybciej niż myśleliśmy, ale przy planowaniu wycieczki pierwszy nocleg miał być w Teerofenbrucke. A skoro tak planowaliśmy, to tak ma być. Po niemiecku

Teerofenbrucke to ośrodek wczasowy złożony z drewnianych domków, parkingu, maleńkiego zoo i mini pola namiotowego. My skorzystaliśmy z tej ostatniej opcji.
37. Kolacja się grzeje.
38. Zwierzątka! :*
Był tylko jeden problem: szukałem wszędzie jakiegoś pracownika tego ośrodka, ale dwie wczasowiczki poinformowały mnie, że nie ma teraz nikogo z personelu, a nie wiedzą ile kosztuje pole namiotowe. Mimo to rozbiliśmy namiot z zamiarem uregulowania opłaty rano, kiedy będzie ktoś z obsługi.
Natomiast rano, kiedy się obudziliśmy, zdaliśmy sobie sprawę, że nasza obecność najprawdopodobniej nie została zauważona. A skoro tak, to bez szukania pracowników złożyliśmy namiot i popłynęliśmy dalej bez płacenia. Po polsku

A co było dalej - w następnym poście.