Joined
·
13,654 Posts
Kontynuując tematykę rowerowych wypadów na Ukrainę przedstawionych we wcześniejszych wątkach:
[Ukraina/Mołdawia/Naddniestrze] Rowerem z Lublina do Odessy
oraz
[Ukraina] Rowerem po Ziemi Lwowskiej, Wołyniu, Karpatach i Zakarpaciu
w imieniu swoim oraz Krzyśka vel Zegarkowy i Tomka vel Machu zapraszam na relację z trzeciego tegorocznego i drugiego co do długości od 2013 roku rowerowego wypadu na Ukrainę z krótkim zahaczeniem o Mołdawię. Wyjazd typowo sakwiarski, chodziło o to żeby się zmęczyć fizycznie, odpocząć umysłowo, mało wydać i poznać fajnych ludzi.
Wyjazd trwał 7 dni, wystartowaliśmy w sobotę 30.VII z Lublina, gdzie wróciliśmy w piątek 05.VIII. Trasę z Lublina do granicy w Medyce pokonaliśmy samochodem, dalej podjechaliśmy rowerami do Mościsk skąd elektriczką do Lwowa i kolejnym pociągiem do Worochty. Z Worochty trasą na wschód, przez góry i pagórki, czasami tak ciężkie że trzeba było pchać rowery, dotarliśmy do Sokiriani przy granicy z Mołdawią. Mając chwilę czasu wyskoczyliśmy ekspresem do Mołdawii, by w powrotnym pociągu do Czerniowców znów do niej wjechać - tego dnia w paszport wbito nam aż 8 pieczątek. Z Czerniowców wróciliśmy nocnym pociągiem do Lwowa, a dalej elektriczką do granicy. Po zakupach wjechaliśmy do Polski i samochodem wróciliśmy do domu.
Dzień po dniu były to:
Dzień 1, dojazd: Lublin - Przemyśl - Medyka gr. [samochód] - Szeginie (Шегині) - Mościska II (Мостиська) [rower] - Lwów (Львів) - Iwano-Frankiwsk (Івано-Франківськ) - Worochta (Ворохта) [pociąg]
Dzień 2, Karpaty/Huculszczyzna/Dolina Czeremoszu: Worochta (Ворохта) - Przełęcz Krzywopolska (Кривопільський перевал, 970 m n.p.m.) Werchowyna (Верховина, dawniej Żabie) - Przełęcz Bukowiec (Буковецький перевал, 835 m n.p.m.) - Kosów (Косів) [rower]
Dzień 3, Karpaty/Huculszczyzna/Bukowina/Dolina Czeremoszu i Prutu: Kosów (Косів) - Kuty (Кути) - Wyżnica (Вижниця) - Czerniowce (Чернівці) [rower]
Dzień 4, Bukowina/Besarabia/Dolina Dniestru: Czerniowce (Чернівці) - Dobre (Добре) - Chocim (Хотин) - Żwaniec (Жванець) - Ataki (Атаки) [rower]
Dzień 5, Podole/Besarabia/Dolina Dniestru: Ataki (Атаки) - Żwaniec (Жванець) - Kamieniec Podolski (Кам'янець-Подільський) - Uście (Устя) - prom przez Dniestr - Kelmieńce (Кельменці́) - Komarów (Комарів) [rower]
Dzień 6, Besarabia/Bukowina: Komarów (Комарів) - Romankowce? (Романкiвцi) - Sokiriany (Сокиряни) - Oknica (Ocnița) - Sokiriany (Сокиряни) [rower] - Łarga (Ларга) - Lipkany (Lipcani) - Mamałyga (Мамалига) - Czerniowce (Чернівці) [pociąg]
Dzień 7, powrót: Czerniowce (Чернівці) - Lwów (Львів) - Szeginie (Шегині) [pociąg] - Medyka gr. [rower] - Przemyśl - Lublin [samochód]
Niebieski - samochód
Zielony - pociąg
Czerwony - rower
Dystanse pokonane na rowerze wg mojego licznika:
Dzień 1: 18,3km Time: 01:26:58 AVG: 12,62km/h Vmax: 40,68km/h
Dzień 2: 74,06km Time: 04:47:59 AVG: 15,43km/h Vmax: 45,34km/h
Dzień 3: 102,37km Time: 06:25:34 AVG: 15,93km/h Vmax: 42,58km/h
Dzień 4: 70,65km Time: 05:22:01 AVG: 13,16km/h Vmax: 46,77km/h
Dzień 5: 89,83km Time: 07:20:51 AVG: 12,22km/h Vmax: 42,65km/h
Dzień 6: 82,63km Time: 05:50:09 AVG: 14,16km/h Vmax: 46,04km/h
Dzień 7: 5,75km Time: 00:34:07 AVG: 10,12km/h Vmax: 29,27km/h
Razem 443,6 km
Z noclegami to było tak:
1. W Worochcie spaliśmy u Ivana do którego kontakt dostaliśmy od Tatiany z Czerniowców (potem okazało się że... znam Ivana, wracaliśmy w październiku w grupie z Krzywego Rogu z konferencji rowerowej).
2. W Kosowie spaliśmy u Jury, 60-latka, rowerzysty, który zahaczył mnie na ulicy gdy czekałem na chłopaków. Wieczorem był samogon z czosnkiem i słoniną, a potem Tomek spał w ogrodzie z kotem, ja w bani na deskach, a Krzysiek pod galerią zdjęć z czasów sięgających CK Austrii.
3. W Czerniowcach zgodnie z planem i wcześniejszą rezerwacją w hostelu.
4. W Atakach nad Dniestrem w nieplanowanym hotelu, miał być namiot, ale zanosiło się na burzę i zlewę. Dobra decyzja, bo w nocy tak lało, że pewnie byśmy spłynęli z namiotem do Dniestru.
5. Ostatniego dnia terenowego wreszcie wykorzystaliśmy namioty, to był absolutnie fantastyczny i jeden z najlepszych moich noclegów w życiu, na wzgórzu nad kanionem Dniestru. Miejsce zdobyte w wielkich trudach, w nocy i gęstym błocie, gdzie Krzysiek zaliczył konkretnego dzwona i urazu nogi (głowa cała).
6. Powrót do Lwowa to już spanie w plackarcie.
Wyjazd z założenia miał mieć skład 5 osobowy, z żoną i młodym przyczepce rowerowej. Niestety po południu w przeddzień wyjazdu stan gardła młodego budził pewne podejrzenia, a gdyby z tego rozwinęła się choroba gdzieś na południu Ukrainy, mogłoby okazać się dużym problemem. Dlatego 2/5 składu z żalem zostało w Lublinie i pojechaliśmy we trzech, duża szkoda bo wyjazd okazał się nadzwyczaj udany i obfitujący we wrażenia, gdzie 4,5 latek na pewno nie miałby się szans nudzić.
Koszty wyjazdu były, co oczywiste bajecznie niskie, łączny trudno podać bo każdy jadł i pił trochę inaczej, podobnie było z zakupami i doładowaniem telefonu. Chłopakom wyszło po ok. 300 zł, u mnie więcej z uwagi na kupione i niewykorzystane bilety w dwóch pociągach i dwa zarezerwowane a nie odwołane miejsca w hostelu w Czerniowcach. W zasadzie w każdym sklepie czy restauracji na trasie nie było sensu przeliczać czegokolwiek na złotówki, bo wszystko było tańsze niż w Polsce.
Z ciekawszych wspólnych cen to:
Ciekawostką było, że do Mołdawii wjechaliśmy w dniu urodzin Krzyśka, a jednocześnie równo 3 lata po tym gdy wjechaliśmy tam z Pawłem w drodze do Odessy.
Po wstępie tyle, pierwsze fotki jeszcze dzisiaj.
[Ukraina/Mołdawia/Naddniestrze] Rowerem z Lublina do Odessy
oraz
[Ukraina] Rowerem po Ziemi Lwowskiej, Wołyniu, Karpatach i Zakarpaciu
w imieniu swoim oraz Krzyśka vel Zegarkowy i Tomka vel Machu zapraszam na relację z trzeciego tegorocznego i drugiego co do długości od 2013 roku rowerowego wypadu na Ukrainę z krótkim zahaczeniem o Mołdawię. Wyjazd typowo sakwiarski, chodziło o to żeby się zmęczyć fizycznie, odpocząć umysłowo, mało wydać i poznać fajnych ludzi.
Wyjazd trwał 7 dni, wystartowaliśmy w sobotę 30.VII z Lublina, gdzie wróciliśmy w piątek 05.VIII. Trasę z Lublina do granicy w Medyce pokonaliśmy samochodem, dalej podjechaliśmy rowerami do Mościsk skąd elektriczką do Lwowa i kolejnym pociągiem do Worochty. Z Worochty trasą na wschód, przez góry i pagórki, czasami tak ciężkie że trzeba było pchać rowery, dotarliśmy do Sokiriani przy granicy z Mołdawią. Mając chwilę czasu wyskoczyliśmy ekspresem do Mołdawii, by w powrotnym pociągu do Czerniowców znów do niej wjechać - tego dnia w paszport wbito nam aż 8 pieczątek. Z Czerniowców wróciliśmy nocnym pociągiem do Lwowa, a dalej elektriczką do granicy. Po zakupach wjechaliśmy do Polski i samochodem wróciliśmy do domu.
Dzień po dniu były to:
Dzień 1, dojazd: Lublin - Przemyśl - Medyka gr. [samochód] - Szeginie (Шегині) - Mościska II (Мостиська) [rower] - Lwów (Львів) - Iwano-Frankiwsk (Івано-Франківськ) - Worochta (Ворохта) [pociąg]
Dzień 2, Karpaty/Huculszczyzna/Dolina Czeremoszu: Worochta (Ворохта) - Przełęcz Krzywopolska (Кривопільський перевал, 970 m n.p.m.) Werchowyna (Верховина, dawniej Żabie) - Przełęcz Bukowiec (Буковецький перевал, 835 m n.p.m.) - Kosów (Косів) [rower]
Dzień 3, Karpaty/Huculszczyzna/Bukowina/Dolina Czeremoszu i Prutu: Kosów (Косів) - Kuty (Кути) - Wyżnica (Вижниця) - Czerniowce (Чернівці) [rower]
Dzień 4, Bukowina/Besarabia/Dolina Dniestru: Czerniowce (Чернівці) - Dobre (Добре) - Chocim (Хотин) - Żwaniec (Жванець) - Ataki (Атаки) [rower]
Dzień 5, Podole/Besarabia/Dolina Dniestru: Ataki (Атаки) - Żwaniec (Жванець) - Kamieniec Podolski (Кам'янець-Подільський) - Uście (Устя) - prom przez Dniestr - Kelmieńce (Кельменці́) - Komarów (Комарів) [rower]
Dzień 6, Besarabia/Bukowina: Komarów (Комарів) - Romankowce? (Романкiвцi) - Sokiriany (Сокиряни) - Oknica (Ocnița) - Sokiriany (Сокиряни) [rower] - Łarga (Ларга) - Lipkany (Lipcani) - Mamałyga (Мамалига) - Czerniowce (Чернівці) [pociąg]
Dzień 7, powrót: Czerniowce (Чернівці) - Lwów (Львів) - Szeginie (Шегині) [pociąg] - Medyka gr. [rower] - Przemyśl - Lublin [samochód]

Niebieski - samochód
Zielony - pociąg
Czerwony - rower
Dystanse pokonane na rowerze wg mojego licznika:
Dzień 1: 18,3km Time: 01:26:58 AVG: 12,62km/h Vmax: 40,68km/h
Dzień 2: 74,06km Time: 04:47:59 AVG: 15,43km/h Vmax: 45,34km/h
Dzień 3: 102,37km Time: 06:25:34 AVG: 15,93km/h Vmax: 42,58km/h
Dzień 4: 70,65km Time: 05:22:01 AVG: 13,16km/h Vmax: 46,77km/h
Dzień 5: 89,83km Time: 07:20:51 AVG: 12,22km/h Vmax: 42,65km/h
Dzień 6: 82,63km Time: 05:50:09 AVG: 14,16km/h Vmax: 46,04km/h
Dzień 7: 5,75km Time: 00:34:07 AVG: 10,12km/h Vmax: 29,27km/h
Razem 443,6 km
Z noclegami to było tak:
1. W Worochcie spaliśmy u Ivana do którego kontakt dostaliśmy od Tatiany z Czerniowców (potem okazało się że... znam Ivana, wracaliśmy w październiku w grupie z Krzywego Rogu z konferencji rowerowej).
2. W Kosowie spaliśmy u Jury, 60-latka, rowerzysty, który zahaczył mnie na ulicy gdy czekałem na chłopaków. Wieczorem był samogon z czosnkiem i słoniną, a potem Tomek spał w ogrodzie z kotem, ja w bani na deskach, a Krzysiek pod galerią zdjęć z czasów sięgających CK Austrii.
3. W Czerniowcach zgodnie z planem i wcześniejszą rezerwacją w hostelu.
4. W Atakach nad Dniestrem w nieplanowanym hotelu, miał być namiot, ale zanosiło się na burzę i zlewę. Dobra decyzja, bo w nocy tak lało, że pewnie byśmy spłynęli z namiotem do Dniestru.
5. Ostatniego dnia terenowego wreszcie wykorzystaliśmy namioty, to był absolutnie fantastyczny i jeden z najlepszych moich noclegów w życiu, na wzgórzu nad kanionem Dniestru. Miejsce zdobyte w wielkich trudach, w nocy i gęstym błocie, gdzie Krzysiek zaliczył konkretnego dzwona i urazu nogi (głowa cała).
6. Powrót do Lwowa to już spanie w plackarcie.
Wyjazd z założenia miał mieć skład 5 osobowy, z żoną i młodym przyczepce rowerowej. Niestety po południu w przeddzień wyjazdu stan gardła młodego budził pewne podejrzenia, a gdyby z tego rozwinęła się choroba gdzieś na południu Ukrainy, mogłoby okazać się dużym problemem. Dlatego 2/5 składu z żalem zostało w Lublinie i pojechaliśmy we trzech, duża szkoda bo wyjazd okazał się nadzwyczaj udany i obfitujący we wrażenia, gdzie 4,5 latek na pewno nie miałby się szans nudzić.
Koszty wyjazdu były, co oczywiste bajecznie niskie, łączny trudno podać bo każdy jadł i pił trochę inaczej, podobnie było z zakupami i doładowaniem telefonu. Chłopakom wyszło po ok. 300 zł, u mnie więcej z uwagi na kupione i niewykorzystane bilety w dwóch pociągach i dwa zarezerwowane a nie odwołane miejsca w hostelu w Czerniowcach. W zasadzie w każdym sklepie czy restauracji na trasie nie było sensu przeliczać czegokolwiek na złotówki, bo wszystko było tańsze niż w Polsce.
Z ciekawszych wspólnych cen to:
- Paliwo Lublin-Medyka-Lublin - 91 zł/3 os. = 30,3 zł
- Parking w Medyce na tydzień - 32 zł /3 os. = 10,7 zł
- Pociąg Mościska II - Lwów - 21 hr z czego 13 hr bilet + 8 hr rower (ok. 3,5 zł)
- Pociąg Lwów - Worochta (plackarta) - 85 hr (ok. 14 zł)
- Nocleg w hostelu w Czerniowcach - 100 hr (ok. 16 zł)
- Nocleg w hotelu w Atakach nad Dniestrem - 133 hr (ok. 21 zł)
- Pociąg Sokiriany - Czerniowce - 24 hr, bez opłaty za rower (ok. 4 zł)
- Pociąg Czerniowce - Lwów (plackarta) - 92 hr (ok. 15 zł)
- Pociąg Lwów - Szeginie gr. 21 hr z czego 14 hr bilet + 7 hr rower (ok. 3,5 zł)
- Ubezpieczenie (KL na 10k Euro i NNW na 15k Euro) na 7 dni w Signal Iduna - 19 zł
Ciekawostką było, że do Mołdawii wjechaliśmy w dniu urodzin Krzyśka, a jednocześnie równo 3 lata po tym gdy wjechaliśmy tam z Pawłem w drodze do Odessy.
Po wstępie tyle, pierwsze fotki jeszcze dzisiaj.