we wro tez jakis inzynier ostatnio z czyms podobnym wyskoczyl. dziwny zbieg okolicznosci?
18.04.2006
Mister, czyli magiczna szyna napowietrznej komunikacji
WARSZAWA. PiS ma nadzieję, że rozładuje korki w mieście
Jak? Szyną między latarniami, którą sunęłyby wagoniki wielkości taksówki. Po świętach poznamy szczegóły napowietrznej komunikacji miejskiej.
Magiczną szynę chce sprowadzić do Warszawy Tadeusz Deszkiewicz, szef biura promocji i rozwoju miasta. Gotowa może być za dwa lata. - To przede wszystkim rozwój - zauważa dyrektor. Pilotażowy system widziałby między latarniami ul. Marszałkowskiej albo wzdłuż Wisły.
Tadeusz Deszkiewicz zasłynął już ideą kolejki gondolowej, którą chciał przeprawiać przez Wisłę turystów i wycieczki szkolne do zoo. Pomysł utrącił konserwator zabytków.
Idea jednak wraca pod hasłem: "Mister".
W korkach San Francisco
Do dyrektora zgłosił się inżynier Olgierd Mikosza. Obywatel polski, który po latach spędzonych w Nowej Zelandii osiadł pod Tatrami w Zakopanem. Stamtąd zaczął propagować system transportowy. Natchnienie przyszło na inżyniera w korkach San Francisco. - Pomyślałem wtedy, czemu nie nad ziemią? Nikt nie chce zacząć inaczej myśleć o transporcie - mówi.
Inż. Mikosza jest całkowicie pochłonięty swoim "Misterem". Nie pracuje zawodowo, szuka inwestorów, którzy sfinansują prototyp (próby odbędą "gdzieś w polu").
- Nie mogę przebić się przez sekretarki i asystentów różnych prezesów, bo myślą schematami - narzeka.
Inaczej było z Tadeuszem Deszkiewiczem. Kiedy inż. Mikosza przeczytał o jego gondolach, odnalazł w stołecznym urzędniku bratnią duszę. Zachęcił inżyniera dodatkowo, bo Warszawa w 2012 r. szykuje się do mistrzostw Europy w piłce nożnej. Po praskiej stronie ma powstać centrum wystawiennicze.
- Wagonikami mogą podróżować biznesmeni z górnej półki - mówi Olgierd Mikosza.
Między latarniami
- Pomysł jest bardzo nietypowy. A to inżynier, nie żaden tam amator. Szynę opatentował, ma poparcie trzech Politechnik - wylicza dyrektor promocji w ratuszu.
Systemu chce u siebie Zakopane. Ale nadaje się nie tylko do kurortu. Szynę można przecież podwiesić w dowolnym miejscu, np. pod mostem, nad Marszałkowską. Deszkiewicz uważa, że wagony między latarniami mogłyby być naturalnym przedłużeniem linii metra. A są o wiele tańsze.
W przyszłym tygodniu odbędzie się prezentacja dla urzędników i radnych. Jeśli dwaj entuzjaści zdobędą przychylność PiS-owskich urzędników - szyna trafi do wieloletniego planu rozwoju miasta.
Pytam o koszt. Inż. Mikosza mówi, że oszynowanie centrum kosztowałoby ok. 2 mld zł.
- To byłaby inauguracja partnerstwa prywatno-publicznego. Pan inżynier nie chce od miasta pieniędzy, przyprowadzi tu kapitał - zapewnia dyrektor Deszkiewicz.
Nieco mniej entuzjazmu ma komisarz Mirosław Kochalski. - Dopóki nie zobaczę, to nie uwierzę - mówi.
Kolejne szczegóły programu "Mister" wywołują u niego salwy śmiechu. Bardziej poważny jest radny Maciej Wnuk, radny rządzącego miastem PiS. - Interesuję się wszystkimi nowinkami technicznymi. Przecież postęp polega na wprowadzaniu rozwiązań, o których ludziom się nie śniło. Trzeba się nad tym z uwagą pochylić.
Radny doradza jednak szereg analiz. - Pomysł jest genialny - mówi Andrzej Golimont (SLD). - Skoro ekipie Lecha Kaczyńskiego dotąd nie udało się rozwiązać kłopotów z komunikacją naziemną i podziemną, może napowietrzna jest jakąś szansą? A mówiąc poważnie: wyborcy może uznają, że lepiej wymienić urzędników niż sposób poruszania się po mieście.
Iwona Szpala
(Gazeta-Warszawa)