Joined
·
3,860 Posts
Zmodernizowana będzie też ul. Nowolipki od al. Jana Pawła II do gen. W.Andersa - na odcinku od Zamenhofa do Andersa przybędzie kawałek ścieżki z czerwoną asfaltową nawierzchnią.
Na jakiej podstawie tak twierdzisz. Czy masz wiarygodne studium wskazujące na takie efekty w Warszawie? Z radością się z nim zapoznam Nie interesują mnie porównania z Kopenhagi (byłem, widziałem), Hamburga (byłem, widziałem) lub Londynu (byłem, widziałem). Stwierdzenie, że infrastruktura rowerowa może obniżyć natężenie ruchu o kilkanaście procent jest stwierdzeniem... bardzo mocnym.Infrastruktura rowerowa może natomiast - przy minimalnych nadkładach - "wyjąć" kilka procent podróży w krótkim terminie, a w dłuższym - kilkanaście.
Wszelkie duże inwestycje rozpatruje się w kategoriach koszty-korzyści (cost benefit analysis) lub podobne, to oczywiste. Tyle że nie jest oczywiste, że niskie koszty infrastruktury rowerowej przyniosą takie fantastyczne korzyści ekonomiczne. Ja nie znam żadnego opracowania pozwalającego wiarygodnie to ocenić. Jeśli jest znasz, to chętnie się z nim zapoznam ba, umieszczę na stronie SISKOM.Po prostu opłaca się zrobić to jak najszybciej, bo generalnie opłaca się zaczynać od rzeczy najtańszych, najszybszych, a przynoszących wymierny efekt.
Nie jestem pewien czy dobrze zrozumiałem powyższe, ale przebieg obwodnicy miejskiej w klasie GP jest znany od dawna i zapisany w SUiKZP, które jest nadrzędnym dokumentem planistycznym.W ciągu kilku lat Służewiec wyrósł na takie mini-śródmieście, bardzo istotny cel podróży. W związku z tym, jeśli centralnie przez Służewiec planuje się bezkolizyjną trasę, która docelowo ma umożliwiać masowy przejazd z największych warszawskich sypialni, to trudno ignorować kwestię, jak to wpłynie na zachowania komunikacyjne ludzi tu pracujących, a mieszkających właśnie w tych sypialniach.
TakTo akurat robi chyba Zarząd Terenów Publicznych.
Problem polega chyba na tym, że w Warszawie nie robi się takich opracowań, bo nikt nie traktuje komunikacji rowerowej jako realnej alternatywy. I powstaje takie błędne koło.Na jakiej podstawie tak twierdzisz. Czy masz wiarygodne studium wskazujące na takie efekty w Warszawie? Z radością się z nim zapoznam
Pytanie można odwrócić: przyznajesz, że w Kopenhadze, Hamburgu, Londynie (wszędzie klimat porównywalny z Warszawą) to zadziałało. Na jakiej podstawie twierdzisz, że w Warszawie nie zadziała?Nie interesują mnie porównania z Kopenhagi (byłem, widziałem), Hamburga (byłem, widziałem) lub Londynu (byłem, widziałem). Stwierdzenie, że infrastruktura rowerowa może obniżyć natężenie ruchu o kilkanaście procent jest stwierdzeniem... bardzo mocnym.
TransEko Sp.j. robi właśnie na zlecenie miasta opracowanie standardów infrastruktury rowerowej. Takie to trudne ogłosić przetarg na stosowne studium?Problem polega chyba na tym, że w Warszawie nie robi się takich opracowań, bo nikt nie traktuje komunikacji rowerowej jako realnej alternatywy. I powstaje takie błędne koło.
No właśnie nie wiadomo, jak to jest z tą porównywalnością. W Warszawie mamy INNY klimat niż w Hamburgu, Londynie czy też Kopenhadze. Liczba miesięcy z przeciętną najniższą tempeteraturą w wys. 0 lub mniej:Pytanie można odwrócić: przyznajesz, że w Kopenhadze, Hamburgu, Londynie (wszędzie klimat porównywalny z Warszawą) to zadziałało. Na jakiej podstawie twierdzisz, że w Warszawie nie zadziała?
Jak doskonale wiesz - takiego studium nie ma i szybko nie będzie.Na jakiej podstawie tak twierdzisz. Czy masz wiarygodne studium wskazujące na takie efekty w Warszawie?
No cóż, szkoda, bo właśnie po miastach, które dobrą infrastrukturę rowerową stworzyły, można ocenić, czy po stworzeniu dobrej infrastruktury rowerowej rower może się stać popularnym środkiem transportu. Po Warszawie lub Moskwie tego nie ocenisz. Owszem, możesz się przekonać, że rower jest tylko dla "młodych, silnych, którzy mogą 10 m znieść rower", ale jest to jedynie potwierdzenie stanu istniejącego, a nie łatwego do odblokowania potencjału. (No, akurat w Moskwie ten potencjał łatwy do odblokowania nie jest, warszawskie drogi w porównaniu do Moskwy to oaza ładu, spokoju, kultury i bezpieczeństwa).Nie interesują mnie porównania z Kopenhagi (byłem, widziałem), Hamburga (byłem, widziałem) lub Londynu (byłem, widziałem).
Ściślej - miałem na myśli procent ludzi dojeżdżających do pracy na Służewiec rowerem. Nie uważam tego za bardzo mocne stwierdzenie, wziąwszy pod uwagę np. to, że w Berlinie już prawie 15% podróży jest wykonywanych na rowerze i z pewnością ten udział będzie dalej rósł. A Berlin ma, delikatnie mówiąc, znacznie lepszy transport publiczny i sieć drogową, niż Warszawa, jest też większy, więc konkurencyjność rowerów w porównaniu do innych środków transportu jest tam dużo mniejsza niż w Warszawie.Stwierdzenie, że infrastruktura rowerowa może obniżyć natężenie ruchu o kilkanaście procent jest stwierdzeniem... bardzo mocnym.
Brzmi pięknie, niestety w przypadku transportu rowerowego w Warszawie tak się tego nie rozpatruje. Robi się co popadnie i gdzie popadnie, jeśli w ogóle się już robi. W dodatku robi się to w fatalnej jakości, mimo wiedzy dostępnej na wyciągnięcie ręki. W zasadzie jedynym ratunkiem są konsultacje z Zielonym Mazowszem, ale w praktyce uwzględnienie ich wyniku zależy od dobrej woli tuzina osób.Wszelkie duże inwestycje rozpatruje się w kategoriach koszty-korzyści (cost benefit analysis) lub podobne, to oczywiste.
To chyba nie do nas pytanie?TransEko Sp.j. robi właśnie na zlecenie miasta opracowanie standardów infrastruktury rowerowej. Takie to trudne ogłosić przetarg na stosowne studium?
No proszę Cię...No właśnie nie wiadomo, jak to jest z tą porównywalnością.
"Zgubiła" Ci się Skandynawia...Powiedzcie mi, że mimo oblodzonych ścieżek rowerowych i jezdni przeciętnie częściej niż w innych miastach warszawiacy równie chętnie będą korzystać z rowerów.
Te przykłady powyżej to ideologia?Póki co słyszę i czytam tylko ideologię.
Co to znaczy "w Berlinie już prawie 15% podróży jest wykonywanych na rowerze " ?
Czy to aby nie chodzi o same deklaracje, że mieszkańcy używają roweru do komunikacji ?
Jakoś nie wydaje mi się realne te 15%, chyba że wyniki podrasowują emeryci, którzy dojeżdżają rano do sklepu kupić bułeczki. Jeśli mieszkańcy dojeżdżają rowerem to czy tylko do najbliższej stacji S/U-bahn czy tez pokonują w całości trasę ? Miarodajna ocena przydatności komunikacji rowerowej w mieście musi być ściśle powiązana z ilością pokonywanych kilometrów w odniesieniu do innych środków transportu i to w skali roku.
No i to już jest jakiś plus. Chociażby wolne miejsca na samochodowej części P&R.Z moich obserwacji wynika, że rower w większości odbiera pasażerów komunikacji masowej (czasowo) niż samochodowej. Ew. łączą oni rower z szybką komunikacją (metro) zastępując rowerem etap dojazdu do metra.
Też chciałbym widzieć kompleksowe (i później realnie wykorzystywane) opracowania na temat transportu rowerowego. Zaskoczenia się po nich nie spodziewam, ale byłyby impulsem do podjęcia konkretnych działań. Warszawiacy nie mają bynajmniej genetycznej niechęci do wsiadania na rower. Przeciwnie, jazda na rowerze to popularny sposób rekreacji. Wystarczy "tylko" stworzyć warunki do bezpieczniejszej jazdy po mieście i popularyzować rower jako środek transportu. Myślę, że dużo łatwiej by nam to przyszło niż np. w Anglii (http://www.guardian.co.uk/money/2009/jun/15/cycling-popularity-falls).Zgadam się, że zbudowanie sieci ścieżek rowerowych spowoduje, że część osób przesiądzie się na rowery. Ale ja chcę wiedzieć ile to będzie osób, a przynajmniej poznać deklarowany popyt na ten środek transportu.
Przecież nie napisałem, że Trondheim to taka druga Warszawa, tylko dalej na północ. To był przykład na to, że gorszy niż w Polsce klimat wcale nie przeszkadza popularności roweru. Czy też inaczej - w jakimś stopniu utrudnia, ale nie jest bynajmniej czynnikiem decydującym. Póki co mamy sytuację, że po szwedzkich miastach jeździ bez porównania więcej rowerów, niż po włoskich.Ale nie powołuj się na Trondheim bo to średniej wielkości miasto z dużą liczbą studentów, którzy z oczywistych powodów wybierają rowery.
Dane z Kopenhagi masz kilka stron wcześniej - 70% rowerzystów "letnich" jeździ również zimą. Klimat porównywalny. Można oczywiście się doszukiwać różnic na poziomie 2 stopni w zimowe miesiące, ale nie jest to różnica drastyczna, Kopenhaga to nie Malta. Te 70% pewnie się będzie w Kopenhadze jeszcze poprawiać, ale myślę, że to bardzo dobry wynik i oby każde miasto w tej strefie klimatycznej osiągnęło taki rezultatChętnie też bym przeczytał jakieś opracowanie na temat użytkowania rowerów lato/zima (jaka jest różnica). Krótkie poszukiwania nie przyniosły efektu. Moje doświadczenia z jazdy rowerem zimą są fatalne.
Hehe, skróciłeś nazwę tego wydziału. Pełna nazwa brzmi:Na koniec jeszcze jedna rzecz: brak stosownego studium komunikacji rowerowej, nadzoru nad inwestycjami i paru innych rzeczy o których wspomniałeś to wina urzędu odpowiedzialnego za infrastrukturę w Warszawie, a konkretnie: Wydział Transportu Rowerowego Biura Drogownictwa i Komunikacji m.st. Warszawy.
Strategia rozwoju transportu rowerowego Berlina zakłada osiągnięcie udziału 15% do 2010 roku:Co to znaczy "w Berlinie już prawie 15% podróży jest wykonywanych na rowerze " ?
Naturalne jest, że statystycznie podróż rowerem (szczególnie w mieście wielkości Berlina czy tym bardziej Londynu) jest krótsza, niż samochodem czy metrem/pociągiem. Rower jest najbardziej konkurencyjny właśnie na krótkich dystansach (jeśli alternatywne środki transportu nie stoją regularnie w korkach - np. samochód czy autobus).Miarodajna ocena przydatności komunikacji rowerowej w mieście musi być ściśle powiązana z ilością pokonywanych kilometrów w odniesieniu do innych środków transportu i to w skali roku.
Źródło: http://www.tfl.gov.uk/roadusers/cycling/11901.aspxWe're building the Superhighways to improve cycling conditions for people who already commute by bike. We also want people who get to work in other ways to take to the saddle instead. This should help cut congestion, relieve overcrowding on public transport and cut emissions.
No to z pewnością tak się staniestrategia transportowa Warszawy mówi o 10%
Problem więc jest najwyraźniej z p. Utkinem. Być może trzeba poszukać kogoś innego do tej pracy.Do zadań Wydziału Transportu Rowerowego i Komunikacji Pieszej należy w szczególności:
1) analiza w zakresie potrzeb i możliwości budowy dróg rowerowych na terenie m.st. Warszawy i obszarze aglomeracji warszawskiej oraz ciągów pieszych,
2) ustalanie standardów i wymagań w zakresie budowy i eksploatacji dróg rowerowych oraz ciągów pieszych,
3) inicjowanie i wykonywanie opracowań studialnych i koncepcyjnych z zakresu działania Wydziału,
4) prowadzenie polityki informacyjnej związanej z funkcjonowaniem i rozwojem komunikacji rowerowej oraz planowaniem ciągów pieszych, w tym organizowanie spotkań, konferencji i forów dyskusyjnych.
5) analiza możliwości wdrażania ułatwień w korzystaniu z komunikacji publicznej przez osoby niepełnosprawne oraz osoby starsze .
6) rozpatrywanie i analizowanie wniosków i skarg dotyczących transportu rowerowego, ruchu pieszego oraz innych zagadnień należących do właściwości Wydziału.
Źródło
Gwarantuje Ci, że miałby więcej uprawnień gdbyb nie nadużywał swego stanowiska do działań pewnego stowarzyszenia, którego jest członkiem. Trochę nie fajnie jest robić hryję przed dyrektorem biura, bo kolega z pracy chce wepchnąć swoich na każde spotkanie.A może trzeba mu dać jakieś uprawnienia oprócz obowiązków? Albo ludzi? Albo chociaż papier, żeby miał na czym pisać?