W blokach duża zaleta :często łazienki w środku mieszkania wiec ciemnia "naturalna" tylko uważać aby ktoś nie zapalił światło tuz za drzwiami .....
W blokach duża zaleta :często łazienki w środku mieszkania wiec ciemnia "naturalna" tylko uważać aby ktoś nie zapalił światło tuz za drzwiami .....no i warunki w domu lepsze niż w bloku we Wrocławiu.
Sugerujesz, że dawni wrocławianie mieli ponad 2,5 m wzrostu?Aczkolwiek w tych jatkach wszyscy musieli sie walić w głowy jak juz wracali z tym miesem i probowali przejść pod tymi podporami
Legenda mówi, że pewnemu chłopu z Dąbia pod Wrocławiem umarła żona, niewiasta dobra, a co najważniejsze - znakomita kucharka. W żalu wdowiec opłakiwał więc utratę towarzyszki życia i ulubionych klusek śląskich, których nikt nie umiał przyrządzić tak jak robiła to żona.
Pewnego razu nasz bohater wybrał się na targ do Wrocławia, a że zgiełk i ogrom miasta zmęczyły go okrutnie, więc w drodze powrotnej przysiadł na kamieniu przy kościółku św. Idziego na Ostrowie Tumskim. Po chwili już spał, a we śnie ujrzał niebo i rozradowane anioły. Niestety, duszyczka żony nie podzielała powszechnej wesołości. Jak oznajmiła mężowi, to właśnie jego żal i smutek nie pozwalają jej zaznać szczęścia w niebie.
W tym momencie strwożony chłop obudził się i ujrzał przed sobą koszyczek z kluskami i tradycyjną wędzoną wieprzowiną. Zabrał się ochoczo do jedzenia, postanawiając zachować jedną kluskę na pamiątkę tego cudownego zdarzenia. Niestety, głód zwyciężyło pragnienie serca i ostatnia kluska też trafiła na łyżkę. Już miał ją połknąć, gdy kluska uniosła się w górę, przywarła do łuku bramki, a potem obróciła się w kamień.
A fotki pierwsza klasa. Szczególnie podoba mi się 65., na którym most jest jakby większy i jednocześnie lżejszy niż na innych fotkach jakie widziałem.Legenda o Bramie Kluskowej
Maleńki kościółek św. Idziego łączy ze stojącym obok ceglanym budynkiem kapituły urokliwa brama. Brama nazywa się Kluskowa, bo na jej szczycie znajduje się … kluska.
Dawno, dawno temu w małej wsi pod Wrocławiem mieszkał pewien człowiek. Miał on wspaniałą żonę, która gotowała bardzo smaczne kluski. Maż je uwielbiał i mógł jeść je w każdej ilości. Nikt nie gotował tak spaniałych klusek jak żona tego poczciwego człowieka. Pewnego dnia żona umarła. Nasz chłop płakał strasznie. Sąsiedzi najpierw żałowali biedaka, ale potem zrozumieli, że on nie za żoną tak płacze tylko za kluskami, których już mu teraz nie ma kto gotować.
Wybrał się pewnego dnia nasz bohater na targ. Zmęczony drogą i swoim nieszczęściem usiadł przy kościółku św. Idziego, aby odpocząć. Sam nawet nie zauważył jak usnął. We śnie ujrzał swoją żonę, która do niego przemówiła: „Mężu tak rozpaczasz, że ja nie mam spokoju. Zostawiam Ci garnek pełen klusek. Jak je zjesz garnek następnego dnia cudownym sposobem sam się napełni. Jest tylko jeden warunek. Musisz zawsze zostawić jedną ostatnią kluskę w garnku.” W tym momencie chłop się obudził i zobaczył obok siebie garnek pełen klusek. Zadowolony od razu zabrał się do jedzenia. Kluska za kluska znikały szybko z naczynia. W końcu została tylko ta jedna - ostatnia. A nasz bohater nadal miał ochotę na kluski. Pomyślał sobie: „niemożliwe, żeby moja żona wystawiła mnie na taką próbę, dobrze mnie zna, wie że jestem łakomczuchem, zjem i na pewno garnek znów się napełni”. Jak pomyślał tak zrobił. Jednak w momencie, którym wziął ostatnią kluskę do ręki ona wyślizgnęła mu się z dłoni i uciekła na szczyt bramy. Garnek już zawsze pozostał pusty. Stało się tak ku przestrodze dla wszystkich łakomczuchów.